Rozdział 18

131 18 5
                                    

Alice POV

- Luke wszystko Ci wytłumaczę. - powiedziałam wstając z łóżka by po chwili zrobić kilka kroków w stronę chłopaka.

- Nie ma co tłumaczyć. - chłopak nerwowo przeczesał dłonią włosy a następnie obojętnie mnie ominął i podszedł w stronę Ashtona.

Irwin wstał z łóżka. Odległość między nimi była niebezpiecznie mała co spowodowało przyspieszenie rytmu mojego serca. Luke bez zastanowienia uderzył Ashtona prosto w szczękę. Oczywiście Irwin długo nie pozostał mu dłużny, zrewanżował się jeszcze mocniejszym uderzeniem prosto w brzuch Hemmingsa, który pod wpływem siły uderzenia zginął się wpół i wydał z siebie żałosny jęk.

- Ashton! - pobiegłam do blondyna i odciągłam go od Luka - Przestań! - wykrzyczałam nie odrywając wzroku od jego orzechowych oczu.

Po chwili Hemmings stał już na równych nogach.

- Po tobie się tego nie spodziewałem. - Luke bezradnie przeczesał dłonią zmierzwione blond włosy - Jesteś a raczej byłeś moim najlepszym przyjacielem... - Irwin nerwowo zacisnął pięści - Jak mogliście mi to zrobić? - spytał spowrotem przerzucając wzrok na mnie.

- Do cholery jasnej! - krzyknęłam jednocześnie wymachując rękoma na wszystkie możliwe strony - Możesz mnie w końcu wysłuchać?! - chłopak trochę się uspokoił.

Zrobiłam kilka kroków w jego stronę.

- Liam dopiero co przyjechał. - zaczęłam starając się wymyśleć co dalej - Mój brat nie ma zielonego pojęcia o tym co dzieje się w moim życiu, w końcu nie było go tu dwa lata. - spojrzałam na Ashtona ale chłopak tylko stał za mną wpatrzony w podłogę, ale w końcu co niby miał zrobić? - Zobaczył mnie dzisiaj z Ashtonem i pomyślał, że jesteśmy razem. - mina Hemmingsa wyraźnie złagodniała - Nie chciałam go wyprowadzać z błędu... - westchnęłam opuszczając ręce w akcie bezradności - Nie oszukujmy się, mój brat nigdy za tobą nie przepadał więc lepiej żeby znał taką wersję wydarzeń.

Czy można jeszcze bardziej utknąć w kłamstwie niż ja?

Szczerze wątpię.

- Mnie i Ashtona zupełnie nic nie łączy. - skłamałam.

Ashton POV

Stałem tam spokojnie wsłuchując się w kolejne kłamstwa wychodzące z ust dziewczyny. Może i z zewnątrz wyglądałem na opanowanego ale tak na prawdę wszystko się we mnie gotowało.

- Mnie i Ashtona zupełnie nic nie łączy. - powiedziała obojętnie a ja poczułem coś na kształt ukłucia w okolicach serca.

Nie potrafię nawet opisać jakie emocje teraz mną targają. Jeśli tylko bym mógł rozwaliłbym wszystko dookoła.

- Dokładnie. - powiedziałem w końcu - Nic nas nie łączy. - zaraz po tym wyszedłem z pokoju.

Zbiegłem po schodach a w kuchni zastałem Liama stojącego przy lodówce.

- Co się tam stało? - spytał zdezorientowany - Gdzie Alice?

- Na górze. - odparłem obojętnie - Ze swoim chłopakiem. - wychodząc z domu dziewczyny nie omieszkałem strzelić drzwiami.

Idę szybko przemierzając szare ulice Sydney. Latarnie zaczęły już świecić, ponieważ na zewnątrz zrobiło się dość ciemno. Bezradnie chowam głowę w dłoniach chcąc się uspokoić.

Długo bez większego celu krąże po mieście tylko po to by znałeś sobie jakieś miejsce.

Po chwili wchodzę do dobrze znanego mi klubu. W momencie przekroczenia progu uderza we mnie przyjemny zapach alkoholu. Wszyscy ludzie znajdujący się na parkiecie poruszają się w rytm szybkiej muzyki. Samotnie siadam przy barze.

- Barman!

Alice POV

- Chyba śnisz. - byłam wyjątkowo zirytowana warunkiem blondyna - Nie zerwę kontaktu z Ashtonem tylko dlatego, że coś ci odbiło.

Luke był bardzo zdenerwowany, tworzył błędne koła przemierzając mój pokój tam i z powrotem.

- Albo skończysz się z nim spotykać albo z nami koniec. - poziom mojego zdenerwowania sięgał zenitu w tym momencie chciałam zniknąć choć na chwileczkę, uciec od tego wszystkiego, uciec od Luka...

- Czego ty ode mnie oczekujesz Luke? - spojrzałam prosto w jego oczy - Że zerwę wieloletnią przyjaźń bo ty tak chcesz?

- Przyjaźń? - spytał ironicznie się podśmiewając - Czekałem aż sama mi wszystko powiesz. - cała podrętwiałam słysząc to co właśnie powiedział - Nie raz was widziałem, Alice. - zmniejszył dzielącą nas odległość a ja głośno wciągnęłam powietrze.

- Ja... - zaczęłam chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji ale Hemmings od razu mi przerwał.

- Ale może być jak dawniej... - jedna samotna łza spłynęła po mojej twarzy, nim sama zdążyłam zareagować Luke już przetarł dłonią mój mokry policzek - Kocham cię, Alice. I nigdy nie przestanę. - każde kolejne słowo, które wyszło z jego ust sprawiało mi coraz większy ból - Musisz tylko zostawić Ashtona. - powiedział a w mojej głowie nieoczekiwanie pojawiła się wizja mnie i Luka.

Przed oczami pojawiło się milion chwil w których byliśmy szczęśliwi, wszystkie wspomnienia wróciły...

- Wróć do mnie. - powiedział błagalnie, a we mnie coś pękło.

Ashton POV

Piłem kieliszek za kieliszkiem chcąc pozbyć się całego bólu, który dosłownie zabijał mnie od środka. Chcę zapomnieć... Choć na chwilę.

- Co ty tu robisz? - spytała drobna blondynka, która pojawiła się dosłownie znikąd.

Dziewczyna była ubrana w którą czarną sukienkę ledwo zakrywającą jej pośladki. Złociste włosy falami opadły na jej szczupłe, opalone ramiona. Była piękna ale nie dorastała Alice nawet do stóp.

- Kelsey? - wybełkotałem.

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - dziewczyna zalotnie się do mnie uśmiechnęła po czym założyła nogę na nogę.

- Nie widać? - spytałem unosząc butelkę z trunkiem do góry by po chwili pomachać jej nim tuż przed oczyma - Zapijam smutki.

- Może pójdziemy do mnie? - spytała powoli zbierając się z miejsca - Razem łatwiej pozbyć się wszelkich smutków.

____________________________________

Hej! Na początku przepraszam z spóźnienie :)

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D

Proszę o głosy, komentarze i wszelkie inne znaki waszej obecności! :*

Do następnego!

What if I fall asleep? (Irwin & Hemmings)Where stories live. Discover now