Rozdział 17

144 18 8
                                    

Alice POV

Od kilku minut stałam ze łzami w oczach kurczowo wtulona w brata. Nie chciałam go wypuścić ze swoich objęć, bałam się, że znowu mi go ktoś odbierze.

Nie zmienił się za bardzo może poza tym, że jego ciało pokrywała większa ilość tatuaży niż przedtem oraz stał się bardziej umięśniony. Pomimo iż urosłam Liam w dalszym ciągu o wiele przewyższał mnie wzrostem a jego ciemne włosy były teraz nieco dłuższe.

To on mnie wychował bo rodzice oddali nas do domu dziecka zaraz po moim urodzeniu. Liam chronił mnie odkąd pamiętam i też przez to wylądował w więzieniu na okrągłe dwa lata.

Pamiętam jak dziś dzień, w którym nie pierwszy raz stanął w mojej obronie. Późnym wieczorem wracałam od Ivy. Gdy przemierzałam ciemne uliczki Sydney. W tamtym wieku bałam się ciemności więc wyciągałam telefon i dzwoniłam do brata, który rozmawiał ze mną dopóki nie spotkaliśmy się w połowie drogi. Tego dnia jakiś chłopak zagadał do mnie na ulicy. To nie była zwykła zaczepka. Gdy go zignorowałam ruszył za mną ale oczywiście nie byłam tego świadoma. Kiedy weszłam w odosobniony zaułek chłopak najpierw przygwoździł mnie do ściany a następnie zaczął się do mnie dobierać. Gdy próbowałam się bronić telefon wypadł mi z ręki. Liam doskonale znał moją drogę powrotną więc od razu pognał w moją stronę. Gdy byłam już w stu procentach pewna, że nic mi już nie pomoże Liam pojawił się znikąd. Pobił chłopaka, który próbował mnie zgwałcić a w konsekwencji wylądował w więzieniu. Nie liczył się fakt, że obronił mnie przed gwałcicielem, liczyło się tylko to, że ojciec mojego oprawcy był prawnikiem co przesądziło o wyniku rozprawy.

Ale teraz nikt mi go już nie odbierze, nie pozwolę na to.

- Alice... - zaczął lekko głaszcząc mnie po głowie - Już jestem i nigdzie się nie wybieram. - powiedział cicho się śmiejąc - Możesz mnie już puścić. - na jego słowa wypuściłam go ze swoich objęć i otarłam spływające po moim policzku łzy szczęścia.

- Irwin? - spytał lustrując wzrokiem stojącego obok mnie blondyna - Kiedy ostatni raz cię widziałem byłeś jeszcze dzieciaczkiem. - powiedział na co Ashton zaczął się śmiać - Teraz jesteś chyba większy ode mnie.

Rzeczywiście, Ashton troszkę przerastał Liama ale ich postury były zbliżone, jeden jak i drugi cechuje się silną budową.

- Wiedziałem, że tak będzie. - powiedział patrząc to na mnie to na Irwina - Eh, zawsze bardziej cię lubiłem niż tego Hemmingsa. - powiedział powodując skurcz w moim żołądku - Długo jesteście razem? - spytał unosząc jedną brew.

Mój brat nawet nie czekał na odpowiedź, od razu zbliżył się do Ashtona mówiąc:

- W sumie nieważne jak długo. - powiedział kładąc blondynowi jedną umięśnioną rękę na ramieniu - Ona ma dopiero 18 lat. - powiedział wskazując na mnie ręką - I jeśli coś się jej stanie... - powiedział znacząco - To ja i moi kochani koledzy z paki z przyjemnością pobawimy cię genitalii.

Gdy tylko to usłyszałam wybuchłam śmiechem. Mina Ashtona jeszcze bardziej zwiększyła moje rozbawienie.

- Przy mnie na pewno nic się jej nie stanie. - powiedział na co mój brat przyjaźnie poklepał go po plecach.

- Chodźmy do domu. - powiedziałam rozbawiona.

***

Po długiej rozmowie z jeszcze dłużej niewidzianym bratem zabraliśmy się z Ashtonem do mnie do pokoju chcąc mieć chwilę tylko dla siebie. Bezwładnie rzuciłam się na łóżko a po chwili blondyn zrobił dokładnie to samo i opadł po mojej prawej stronie.

- Teraz jest idealnie. - powiedziałam wpatrzona w sufit.

Chłopak obrócił głowę na bok tak by swobodnie na mnie spojrzeć lecz ja nawet nie drgnęłam. W dalszym ciągu przyglądałam się gładkiej, białej powierzchni tuż nad moją głową z lekko się uśmiechając.

- Nie dziwię się. - zaczął - Też się cieszę, że Liam wrócił.

- Nie chodzi tylko o to. - powiedziałam przekręcając się na bok twarzą do niego.

Ashton ściągnął brwi dając mi do zrozumienia, że nie rozumie tego co właśnie powiedziałam. 

- Mam ciebie. - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka po czym luźno splotłam nasze dłonie i obdarzyłam do najszczerszym na świecie uśmiechem - Zawsze byłeś dla mnie ważny, zawsze mi na tobie bardzo zależało i zawsze gdy tylko cię widziałam powodowałeś uśmiech na mojej twarzy. - zdumiony chłopak uważnie wsłuchiwał się w moje słowa, wyglądał tak jakby nie wierzył w to co do niego mówię - Ale odkąd gdy pojawiłeś się w moim życiu w ten sposób... - lekko uniosłam nasze dłonie i na chwile przerzuciłam na nie wzrok - Jestem w końcu na prawdę szczęśliwa. - kąciki jego ust lekko powędrowały ku górze tak, że na jego policzkach ukazały się urocze dołeczki, które tak bardzo lubię - To ty jesteś powodem mojego szczęścia. Nie mogę powiedzieć, że nigdy nie płakałam z twojego powodu ale to tylko dlatego, że zależy mi na tobie. Zależy mi jak na nikim innym. - odruchowo mocniej ścisnęłam jego dłoń - Wiem, że nie jest ci lekko. Mi też nie jest. - moje oczy nieco poczerwieniały od napływu emocji - Wiem, że boli cię cała sytuacja z Lukiem i to, że nikt nie może na razie wiedzieć o tym co jest między nami. - po moim policzku popłynęła samotna łza - Ale wiem, że to kiedyś się skończy. Będziemy tylko ja i ty. Na prawdę, Luke dowie się o wszystkim we właściwym czasie. - wolną dłonią otarłam łzy, których nagromadziło się trochę więcej - Musimy to przetrwać.

Chłopak zmniejszył dzielącą nas odległość i nachylił się nade mną tak by po chwili złożyć delikatny pocałunek na moich ustach.

- Jesteś dla mnie najważniejsza. - zaczął wpatrując się prosto w moje zielone tęczówki - Mogę ci to powtarzać dzień w dzień, że Kocham Cię ponad własne życie. - powiedział a znajome ciepło towarzyszące jego słowom natychmiastowo rozeszło się po moim ciele - Przetrwamy to... - objął mnie swoimi ramionami i lekko przeciągnął w jego stronę tak, że cały ciężar mojego ciała spoczywał na nim - Razem. - powiedział a po chwili złączył nasze usta.

Lekko naparłam na jego klatkę piersiową i nieznacznie pogłębiłam pocałunek. Chłopak przejechał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa powodując falę przyjemnych dreszczy. Powoli zatracałam się w objęciach chłopaka. Nie interesowało mnie nic dookoła. Interesował mnie tylko on. Tak mogłoby by już zawsze.

Nieoczekiwanie dotarło do nas dziwne stukanie. Ktoś bardzo szybkim krokiem wchodził po schodach. 

Szybko oderwaliśmy się od siebie, ponieważ jeśli to mój brat to w przyszłości moglibyśmy zapomnieć o dzieciach.

Gdy siedzieliśmy wystarczająco oddaleni od siebie drzwi do pokoju uchyliły się a w progu ku mojemu zaskoczeniu pojawił się Hemmings.

- Luke? - spytałam zaskoczona.

- Twój brat powiedział, że jesteś na górze... - chłopak nerwowo zaciskał pięści a jego twarz poczerwieniała - Ze swoim chłopakiem. - powiedział a ja zamarłam.

O Boże.

_______________________________

Hej kochani!

Jak wam się podoba rozdzialik? :*

Głosujcie, komentujcie i dajcie jakikolwiek znak waszej obecności!

Do następnego! :****

What if I fall asleep? (Irwin & Hemmings)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz