Rozdział 2

241 21 3
                                    

Alice POV

Calum i Ivy wczoraj przywieźli mnie do domu i pomogli mi wszystko ogarnąć a potem trochę posiedzieli. Teraz siedzę tu sama w tym ogromnym mieszkaniu. Dziś jest tu tak pusto. Mimo, że Luke mieszkał z chłopakami to i tak bywał tu częściej niż u siebie. Teraz przeklinam te dni, w które mówiłam mu, że mam go dość, że tylko robi zamieszanie albo, że tylko mi w tej chwili przeszkadza.

Robię sobię kawę, siadam na fotelu i wczytuje się w jakąś pierwszą lepszą książkę tylko po to by się na chwilkę wyłączyć. I wszystko idzie zgodnie z planem dopóki nie okazuje się, że książka jest tylko kolejnym romansem. Rzucam ją w kąt i idę usiąść przed telewizorem. Rozsiadam się wygodnie na kanapie i przeskakuje z kanału na kanał ale oczywiście nie znajduję nic ciekawego. Nagle moje "oglądanie" przerywa zgrzyt otwieranych drzwi. Kto to może być o tej porze? Przecież jest 9 rano.

W progu drzwi stanął Ashton.

- Czy ty nie powinieneś być w szkole? - spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Mógłbym zapytać o to samo. - powiedział jednocześnie rzucając się na sofę obok mnie - Alice, nie możesz tak zamykać się w domu.

Otarłam twarz i schowałam ją między dłońmi.

- Ubieraj się. - rzucił Ash wstając z kanapy - Jedziemy na miasto.

- Nie mam na to ochoty, Ashton. - jękłam.

- Alice, cholera jasna idź się ubierz. - zaczął - Potem pojedziemy do Hemmingsa.

Leniwie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę swojego pokoju zostawiając Irwina samego.

Mój pokój jest mały ale traktuję to jako jego urok. Jest pomalowany na szaro a na ścianach wiszą plakaty wszystkich znanych mi zespołów. Meble w pomieszczeniu są czarne. W pokoju znajduje się wielkie okno balkonowe w widokiem na drogę. Podchodzę do szafy i wyciągam czarne rurki z przetarciami na kolanach i wysokim stanem oraz białą krótką bluzkę z jakimiś napisem do tego ubieram czarne trampki i już jestem gotowa. Schodzę na dół ale nie ma już tam Ashtona, pewnie wyszedł już na zewnątrz. I tak było. Gdy wyszłam Ashton czekał już w swoim czarnym BMW. Wsiadam na miejsce obok kierowcy a Ashton odpala silnik i rusza z miejsca.

- Gdzie chcesz jechać? - spytał.

- Nigdzie. - powiedziałam naburmuszona.

- Oh, czyli chcesz jechać coś zjeść. Super, też jestem głodny. -  powiedział z uśmiechem na twarzy zupełnie ignorując moją wypowiedź.

Wywróciłam tylko teatralnie oczami i włączyłam radio. Z radia popłynęły pierwsze słowa ulubionej piosenki Luka:

I've Got The Whole
World In Front Of Me
I'm Not Letting Go 'Til I Say

This Is My Life
I've Got It All
Right In Front Of Me
I Won't Let It Go
There's No Way

This Is Our Time
Don't Slip Away
Don't Slip Away

Gdy zaczęłam nucić pierwsze wersy piosenki do moich oczu zaczęły napływać łzy. Luke tak bardzo kocha tą piosenkę. Zawsze śpiewaliśmy ją razem, w sumie nie wiem czy można to nazwać śpiewem bo daliśmy się na całe gardło. Byliśmy po prostu szczęśliwi. A teraz? Każde słowo tej piosenki sprawia niesamowity ból.

- Mogę zmienić jesli chcesz. - powiedział smutno Irwin.

- Nie, jest dobrze Ash. Nie przejmuj się. - powiedziałam uśmiechając się i ocierając łzy.

What if I fall asleep? (Irwin & Hemmings)Where stories live. Discover now