Rozdział 12

163 18 2
                                    

Alice POV

W życiu większości ludzi nadchodzi wyczekiwany dzień balu maturalnego. W moim przypadku jest to dzień mniej wyczekiwany. Bal jest już jutro, nie oceniacie mnie, nie przywiązuję większej uwagi do tego typu rzeczy i zupełnie o nim zapomniałam.

- Jak to nie masz jeszcze sukienki? - Ivy wykrzyczała na cały korytarz jakby była to jakaś sprawa wagi państwowej.

- No zapomniałam o tym zupełnie. - powiedziałam kurczowo trzymając książki przyciśnięte do klatki piersiowej a następnie obojętnie wzruszyłam ramionami.

- Przecież wczoraj o tym rozmawialiśmy! - mówiła energicznie gestykulując - Jak mogłaś zapomnieć o własnym balu maturalnym? - zrezygnowana opuściła ręce w akcie bezradności.

Oh, przepraszam, że byłam zbyt zajęta swoim pogmatwanym życiem.

- V, znajdę przecież jeszcze jakąś sukienkę. - powiedziałam lekceważąco.

- Nie ma mowy! - powiedziała gwałtownie chwytając za moją rękę a następnie poprowadziła mnie w stronę wyjścia - Jedziemy kupić sukienkę!

- Ivy! Przecież mamy lekcje! - powiedziałam starając się zachować powagę.

- Musisz pięknie wyglądać! - zaczęła - W końcu z Lukiem spędzisz resztę życia a nie z lekcjami! - powiedziała wychodząc na zewnątrz.

Z Lukiem...

O tym też zapomniałam?

***

Ivy pomyślała dosłownie o wszystkim. Pierwsze pojechałyśmy do mnie po jakieś pieniądze. Potem jakby czytając mi w myślach pojechała kupić nam kawę. O tak, cholernie potrzebuję kofeiny. A teraz jesteśmy w wielkiej galerii w samym centrum Sydney.

- Chodź, ten sklep jest cudowny! - zawołała wskazując na jakiś sklep pełen kolorowych sukienek po czym wzięła mnie pod ramię i nie pytając o zgodę zaciągła mnie do środka siłą.

Dziewczyna usadowiła mnie na białej skórzanej kanapie mówiąc:

- Zaraz coś dla ciebie znajdziemy. - po czym pobiegła w stronę tuziunu sukienek na drugim końcu pomieszczenia.

- Boże, V. - powiedziałam lekko uderzając się jedną dłonią w czoło po tym jak zobaczyłam ile sukienek znalazła w tak krótkim czasie.

Dziewczyna rzuciła chyba z tonę ubrań na moje ręce i popchnęła mnie w stronę przymierzalni.

Na pierwszy ogień poszła jasno różowa sukienka na ramiączkach, która w pasie przewiązana była największą kokardą jaką kiedykolwiek widziałam. Niechętnie wyszłam pokazać się przyjaciółce.

- Jak pięknie! - zawołała szczęśliwie klaskając w dłonie.

- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam stając przed lustrem - Wyglądam jak landrynka.

- Właśnie, że nie! - powiedziała oburzona splatają ręce na wysokości klatki piersiowej - Wyglądasz cudownie!

- Odpada. - powiedziałam zasuwając zasłonę w przymierzalni.

Przejrzałam wszystkie sukienki, które wybrała dla mnie Ivy ale każda z nich była w takim samym stylu.

- To są jakieś żarty. - powiedziałam wychodząc w kolejnej przesłodzonej sukience.

Ta natomiast była biała w wielkie czarne grochy. Do tyłu tej sukienki również przyszyta jest kokarda tym razem w czarnym kolorze. I jeśli przed chwilą powiedziałam, że różowa sukienka ma największą kokardę jaką kiedykolwiek widziałam to przepraszam, że wprowadziłam was w błąd.

What if I fall asleep? (Irwin & Hemmings)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ