Hyunjin siedział w swoim gabinecie, przeglądając dokumenty z nowej dostawy broni, kiedy telefon zabrzęczał.
📲: „Widziano ją z nim. Z Jin’em. Przed godz. 22. Samochód czarny, bez tablicy. Kamery miejskie potwierdzają.”
Dłoń Hyunjina zadrżała.
Ona go nie posłuchała.
Poszła do niego.
Po tym wszystkim.
Odłożył telefon i wstał powoli.
Jego twarz… była jak lód.
Bo to nie była już zwykła nieposłuszność.
To była zdrada.
A on już kiedyś widział, co dzieje się, gdy ktoś kocha kogoś z rodu Kai’a.
Flashback – Hyunjin i Y/N, 10 lat wcześniej
– „On nas znajdzie.”
– „Nie znajdzie.”
– „Jeśli kiedykolwiek dowie się o dziecku…”
– „Nie dowie się.” – odpowiedział Hyunjin z chłodnym gniewem w głosie. – „A jeśli tak – zabiję go. Nim zbliży się na krok.”
Y/N zadrżała.
Ale zaufała mu.
*teraźniejszość *
Nari wróciła do domu. Cicho. Zbyt cicho.
Miała jeszcze w ustach smak pocałunku Jin’a.
A serce wciąż biło jej jak szalone.
Nie spodziewała się, że ojciec będzie czekał.
Ale był.
Stał przy kominku. Z rękami splecionymi na plecach.
Nie spojrzał na nią, kiedy weszła.
– „Wiesz, co zabija najbardziej?” – zapytał cicho.
– „Strach?” – odpowiedziała, niepewnie.
– „Nie. Kłamstwo.”
Odwrócił się do niej powoli.
Jego oczy były inne.
Nie ojcowskie.
Nie czułe.
Były zimne. Gangsterskie.
– „Wiedziałem, że się z nim spotkasz. Czekałem tylko, aż przestaniesz kłamać.”
– „Tato… to nie tak…”
– „Nie mów mi, jak jest.” – przerwał ostro. – „Mów, dlaczego.”
– „Bo go kocham!” – krzyknęła. – „I nie obchodzi mnie, kim był Kai! Nie obchodzi mnie, czy Jin jest jego synem, czy nie! To nie zmienia tego, co do niego czuję!”
Hyunjin podszedł do niej.
Szybko. Jak cień.
Zatrzymał się o krok.
– „A co jeśli to jego krew? Co jeśli w jego żyłach płynie ten sam jad, który prawie zniszczył twoją matkę? Co jeśli to twój brat, Nari?”
Ona zamarła.
Zerwała się łza.
– „Nie wierzę w to. Nie chcę wierzyć.”
– „Nie chodzi o to, w co wierzysz. Chodzi o to, co zrobiłaś.”
I wtedy wyciągnął coś z kieszeni.
Paszport. Jej paszport.
I bilet lotniczy.
– „Jutro wylatujesz do Japonii. Zmieniamy nazwisko. Masz nową tożsamość.”
– „Co?! Nie! Nie możesz mi tego zrobić!”
– „Już zrobiłem. A jeśli Jin się zbliży – zniknie. Rozumiesz?”
– „Zabijesz go?!”
– „Dla ciebie zrobiłem więcej niż to. A teraz ty mnie zdradzasz. Więc tak — jeśli będzie trzeba. Zrobię to z zimną krwią.”
Y/N nie mogła się ruszyć.
Łzy ciekły jej po policzkach.
Nie wiedziała, kogo ma chronić bardziej: męża… czy córkę.
Ale wiedziała jedno.
W tej wojnie – zginie miłość.
Tymczasem Jin…
Patrzy na numer telefonu Nari.
I nie potrafi nacisnąć „zadzwoń”.
W głowie tylko jedno:
"Czy ona już wie? Że jestem... jej rodzonym bratem?"
