^^^^^

2 0 0
                                        



Kryjówka SKZ była cicha tej nocy. Zbyt cicha. Po raz pierwszy od dawna nikt nie strzelał. Nikt nie krzyczał. Nikt nie umierał.
Siedzieliście z Hyunjinem na materacu w rogu ciemnego pokoju. Światło świecy drżało, odbijając się w jego oczach.
Jego dłoń przesunęła się po twoim nadgarstku powoli. Delikatnie. Jakby chciał zapamiętać fakturę twojej skóry, nie tylko jej dotknąć.
– „Jesteś tu,” – powiedział cicho. – „A ja nadal nie wierzę, że to prawda.”
Patrzył na ciebie, jakbyś była jedynym światłem, jakie mu zostało. Jakbyś była dowodem, że życie jeszcze ma sens, nawet w ruinach, nawet po pożarze wszystkiego.
– „Nigdy nie czułam się bezpieczniejsza niż… teraz,” – wyszeptałaś.
Zbliżył się. Powoli. Bez pośpiechu. Jakby bał się, że możesz zniknąć. Jego palce zatopiły się w twoich włosach, a czoło oparł o twoje.
– „Jeśli chcesz, odejdę,” – powiedział. – „Jeśli jeszcze nie jesteś gotowa.”
– „Nie odchodź.”
Nie musiał już pytać. Twoje usta dotknęły jego ust pierwsze.
Delikatnie. Potem głębiej. Głód rósł z każdym oddechem. Jego dłoń powędrowała na twoją talię, przyciągając cię bliżej. Pocałunki stały się intensywniejsze, gorętsze. Twoje ciała znały się już z pola walki – teraz poznawały się z innej strony.
Zrzucił swoją czarną koszulę. Jego skóra była ciepła, pachniał czysto, jak noc po deszczu. Ty zadrżałaś, kiedy jego palce dotknęły twojej szyi, rozpinając powoli zamek twojej bluzy.
– „Powiedz, jeśli chcesz, żebym przestał…”
– „Nie chcę,” – szepnęłaś. – „Nigdy.”
Wasze ciała połączyły się w rytmie nieco chaotycznym, pełnym emocji, niepewności i nagromadzonych uczuć. Każdy dotyk był obietnicą, że jesteście sobie potrzebni. Każdy pocałunek mówił: "jesteś moja, jestem twój."
Czas przestał istnieć.
Byliście tylko wy.
Nie na wojnie.
Nie w ucieczce.
Tylko serce przy sercu.

Leżeliście razem pod cienkim kocem. Hyunjin gładził twoje ramię, rysując na nim niewidzialne wzory. Twoja głowa spoczywała na jego piersi, a serce biło spokojnie. Regularnie. Bez strachu.
– „Nigdy nie byłem blisko nikogo tak, jak z tobą,” – powiedział. – „I to mnie przeraża.”
Podniosłaś głowę. Spojrzałaś mu w oczy.
– „Mnie też.”
– „Ale jeśli miałbym zginąć jutro… chcę, żebyś wiedziała, że dziś był… najpiękniejszy dzień mojego życia.”
Objęłaś go mocniej.
– „Nie umrzesz."

just one crimeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang