17 lat później.
Imię: Nari
Nazwisko: fałszywe. Bo tak trzeba było.
Córka Y/N i Hyunjina.
Dziewczyna o oczach matki, ale o spojrzeniu ojca.
Z pozoru cicha. Nie sprawiała problemów. Dobrze się uczyła. Grała na skrzypcach.
Ale była też… czujna.
Zawsze słuchała więcej, niż powinna.
Zawsze pytała o to, o czym nikt nie chciał mówić.
A szczególnie o Kai’u.
– „Kim był naprawdę?” – zapytała raz Y/N przy śniadaniu.
– „Nikim, kogo powinnaś znać.”
– „Ale ja już go znam. Widziałam jego zdjęcie. Znalazłam list.”
– „Gdzie?!”
– „W starym pudełku w piwnicy. Leżało pod farbami.”
– „Nari, to nie dla ciebie.”
– „A co, jeśli jednak właśnie dla mnie?”
Y/N zamilkła. Spojrzała na Hyunjina.
Po tylu latach… przeszłość zaczęła oddychać znowu.
Nari zaczyna szukać.
W bibliotekach, w starych gazetach, w internecie — pod starymi hasłami.
Zna daty. Zna imiona. Łączy punkty.
I w końcu znajduje.
Zamazane zdjęcie — banda chłopaków.
Stray Kids.
Podpisane tylko trzema słowami: „Młodzi. Niebezpieczni. Niezniszczalni.”
A potem... wiadomość na czarnym forum, gdzieś w głębokiej sieci:
„Kai żyje.”
„Nie zapomniał o niej.”
„Ale teraz szuka ciebie.”
Y/N i Hyunjin próbowali uciec od świata, który ich prawie zniszczył.
Ale Nari… ona w nim dorastała.
Z dala, ale nie bez wpływu.
Teraz pytanie nie brzmi:
„Czy Kai wróci?”
Tylko:
„Co zrobi jego dziedzictwo, kiedy przejdzie w nowe ręce?”
I kim będzie Nari, kiedy zrozumie, że krew w jej żyłach to nie tylko światło...
...ale też cień mafii.
Kilka dni później...
Nari siedziała na dachu starej biblioteki, gdzie przychodziła, gdy miała dość ciszy w domu.
Była późna wiosna, a powietrze pachniało kurzem, trawą i czymś jeszcze – nieznanym, jak obietnica.
Wtedy usłyszała głos:
– „To moje miejsce.”
Odwróciła się. Stał tam chłopak. Wysoki, ubrany na czarno. Uśmiech lekki, ale oczy… chłodne.
– „To znaczy, chyba nasze teraz.”
Uśmiechnęła się.
Nie wiedziała jeszcze, że ten chłopak ma krew Kai’a w żyłach.
I że od tej chwili — wszystko, co znała, zacznie się walić.
