Była druga w nocy.
Nari przewracała się z boku na bok. Nie mogła spać.
Nie przez Jin’a, choć jego dotyk nadal palił ją przez ubranie.
Nie przez ojca, który zaczynał stawiać pytania.
Ale przez to… nieznane uczucie, że ktoś już zna odpowiedzi.
I właśnie dziś – zamierza się nimi podzielić.
📱 Dźwięk powiadomienia.
Nieznany numer. Brak zdjęcia. Brak historii wiadomości.
„Nie znasz całej prawdy o swojej matce.”
„Spotkajmy się. Stare boisko. Sama. Jutro. 23:00.”
„Jeśli kochasz Jin’a, musisz to usłyszeć.”
Jej serce zaczęło walić.
To był jakiś żart. Albo groźba.
A może… nie?
Wróciła do wiadomości. Przeczytała ją pięć razy.
„Nie znasz całej prawdy o swojej matce.”
Ale co, do cholery, miała z tym wspólnego miłość do Jin’a?
Czy to oznaczało, że jej matka i on…?
Że może Jin też nie mówi jej wszystkiego?
A może…
Nie. To nie mógł być on. Jin nie grał. Jin był surowy, prawdziwy, zimny i gorący jednocześnie.
Ale nie kłamał.
Prawda?
Nie mówiła mu o wiadomości. Jeszcze nie.
Spotkali się jak zawsze – na dachu, który stał się ich miejscem.
– „Dlaczego ty?” – zapytała cicho, wtulając się w niego.
– „Co masz na myśli?”
– „Dlaczego właśnie ty pojawiłeś się w moim życiu wtedy, gdy wszystko zaczęło się zmieniać?”
– „Może to nie przypadek.” – odpowiedział. – „Może ktoś tego chciał.”
Zadrżała.
– „Kto?”
– „Nie wiem. Ale jeśli kiedykolwiek będziesz miała wątpliwości, zapytaj mnie prosto. Nie uciekaj.”
Ale właśnie to zamierzała zrobić.
Nie miała wyjścia. Musiała iść.
Bo jeśli wiadomość była prawdziwa, mogła zniszczyć wszystko, co mieli.
