1.7

2.6K 230 17
                                    

Budziłam się parę razy w nocy. Czułam, że coś jest nie w porządku. Coś się dzieje złego. Nie wiedziałam o co chodzi.

Usłyszałam znaną mi melodię. Ktoś do mnie dzwonił. Wyskoczyłam szybko z łóżka i dorwałam telefon. Rafał. Dziwne. Odebrałam.
-No cześć. Coś się stało, że dzwonisz tak wcześnie?- zapytałam zdziwionym głosem, po czym po chwili ugryzłam się w jezyk. Było chwilę po jedenastej. Cóż, wszyscy mają mnie za śpiocha.
-No właśnie chyba tak. Jest Jasiek? Ts nam padł i nie mam jak nagrywać z Filipem.
-Ee.... Nie ma. Wyszedł. Wczoraj.- odpowiedziałam smutnym głosem.
-Niestety, nic nie wiem, gdzie może być. Ode mnie też nie odbiera. No nic. Zadzwoń jak pojawi się w domu.-powiedział i zakończył połączenie.
-Rafa.....- zaczęłam, ale przerwał mi dźwięk rzuconej słuchawki.
Zaczęłam łączyć fakty. Wyszedł wczoraj. Nie wiem nawet gdzie. Kisielek też nie wie, gdzie jest. Może...... Już wiem!
Szybko dopadłam komputer mojego brata. Wpisałam hasło, znałam je na pamięć. Minutę później odnalazłam owy plik. Spisałam potrzebny mi adres, zabrałam z koszyczka przy drzwiach zapasowe klucze, złapałam moją torebkę i wybiegłam z domu. Postanowiłam złożyć Florkowi niezapowiedzianą wizytę.

Pokonałam wszystkie schody, biegnąc jak wariatka. W duchu przeklinałam ten blok, a raczej konstruktorów za to, że akurat dzisiaj prowadzony jest w niej remont.

Zastukałam w drzwi. Zero odpowiedzi. Ponowiłam próbę. Znowu cisza. Już miałam nacisnąć dzwonek, gdy ukazała mi się twarz Florka.
-Dobijasz mi się do drzwi, jak zdenerwowana lwica szukająca swojego lwiątka.- powiedział zaspanym głosem.
Zaśmiałam się.
-Chcesz mnie uszczęśliwić? Jechałam tu jak głupia, potrąciłam panią z wózkiem, złamałam paznokcia, przebiegłam około 2 kilometrów więc bądź taki kochany i wpuść mnie do mojego brata.- wysapałam na jednym oddechu.
-O czym Ty gadasz?- zapytał zdziwiony.
-Nie żartuj. Jasiek jest u Ciebie.- powiedziałam zrezygnowana, chociaż domyślałam się, co chce mi powiedzieć.
-Jego tu nie ma.

Siedziałam po turecku na kanapie w jego mieszkaniu. Obdzwoniłam jego wszystkich znajomych. Nie ma. Nigdzie. Nie wiadomo gdzie jest.
Usłyszałam telefon. Odebrałam.
-Witam, rozmawiam z panią Zuzanną Dąbrowską?- usłyszałam nieznajomy głos
-E... Tak.. Co się stało?- odpowiedziałam wystraszona.
-Jest pani spokrewniona z Janem Dąbrowskim?
-Tak.... To mój brat.
-Niestety, miał wypadek.

O cholera.

--------------------------------------

No to nieźle Janusz zabalował 8)

starszy brat | jd [EDYCJA]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum