× Rozdział 38 ×

Start from the beginning
                                    

Dobrze, że skończyłam jeść, bo inaczej chyba zaczęłabym się dławić. Caleb po prostu wstał i wyszedł, mówiąc nam żebyśmy mu powiedzieli "który pacan przegrał zakład" a Aliet z zainteresowaniem zaczęła przysłuchiwać się naszej rozmowie.

- Dave, wisisz Joe 20 złotych - odparłam.

- Ahah! Wiedziałem! - bramkarz klasnął w dłonie, a napastnik westchnął, sięgając do kieszeni po pieniądze.

- Serio jeszcze nie jesteście razem? - Aliet spojrzała na mnie z dezaprobatą. Pokręciłam głową.

- No nie.

- To co? - David spojrzał na mnie. - Friends with benefits? Romans macie, czy jak?

Momentalnie zrobiłam się czerwona. Odwróciłam wzrok.

- Skąd to pytanie..? - wymamrotałam, zagryzając wargę.

- Ty się jeszcze pytasz? - wtrącił King. - W was jest więcej chemii niż w tych wszystkich chińszczyznach!

- Nie wiem o czym ty mówisz.. - zaczęłam nerwowo, ale i tak już mi nie wierzyli.

- Tak, to widać - odparła Aliet, patrząc na mnie znacząco.

- Mam prawo zachować milczenie - powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi.

- Właśnie, że nie - powiedział Dave, łapiąc mnie za ręce, odkrywając tym samym moją czerwoną w tym momencie twarz. - Gadaj, jak na spowiedzi, jak tam między wami? Chociaż wnioskując po twojej czerwonej twarzy to chyba dobrze - zrobił lenny face.

- A spieprzaj - burknęłam, wyrywając od niego swoje ręce.

Wstałam od stołu i rzuciłam szybkie "Idę na spacer" i ulotniłam się od niech wszystkich jak najdalej. Potrzebowałam teraz chwili wytchnienia.

•••

Stałem przed lustrem w swoim pokoju, który na całe szczęście dzieliłem sam, z bukietem kwiatów w ręku. Błękitne niezapominajki i purpurowe róże. Patrzyłem niepewnie w swoje odbicie. Moje gogle leżały na łóżku, więc teraz widziałem niepewność w swoich oczach.

Stresowałem się.

Ja, Jude Sharp, wybitny strateg, król boiska, stresowałem się, czułem niepewność.

Dlaczego? Chciałem wręczyć te kwiaty Vivienne i spytać ją, czy będzie chciała być moją już na zawsze. I to mnie stresowało. Jakoś.. bałem się, że się nie zgodzi.

Po tych wszystkich wspólnych chwilach, były małe szanse, że się nie zgodzi, ale mimo to czułem niepewność.

Stresowałem się cholernie tym wyznaniem, martwiłem się, że zrobię coś nie tak.

Spojrzałem na kwiaty. Może to za wcześnie? Może nie powinieniem..? Ale.. już nie umiem dłużej tego odkładać. Jednak nie potrafię też zebrać się, by jej to wyznać. Nie umiem! Cholera jasna, dlaczego to jest takie trudne..?!

Może jednak jeszcze poczekam.. - westchnąłem w myślach. Może jeszcze nie jest gotowa. Chociaż wydawało mi się, że to ja się ociągam.

Odłożyłem kwiaty na szafkę nocną i walnąłem się na łóżko z głośnym westchnieniem.

Wbiłem wzrok w sufit i dałem swobodnie popłynąć myślom.

•••

Było już strasznie późno. Gdzieś koło pierwszej. Aliet już chyba zasnęła. Ja zaś nadal leżałam na łóżku, patrząc tępo w sufit. Byłam niespokojna. Robiło się coraz później, a robiłam się coraz bardziej zmęczona. Bałam się snu. Nie chciałam spać, bałam się tego koszmaru, że wróci. Nie chciałam zasypiać.

× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞, 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕞 ℂ𝕚ę × 𝕁𝕦𝕕𝕖 𝕊𝕙𝕒𝕣𝕡 𝕩 𝕆ℂ ×Where stories live. Discover now