| Muszę trenować... |
Otworzyłam drzwi. Do domu wlał się blask zachodzącego słońca. Weszłam do środka i zamknęłam je, zdejmując buty i wieszając kurtkę na wieszak. Do babci, która była akurat w kuchni, mruknęłam ciche: "cześć" a następnie, przygarbiona wspięłam się na górę po schodach i wchodząc do pokoju, rzuciłam torbę gdzieś w kąt, a następnie usiadłam na łóżku i wbiłam wzrok w podłogę, która była oświetlona blaskiem zachodzącego słońca.
Rozpłakałam się.
Łzy ciekły mi po policzkach, spadając na podłogę. Sytuacja była fatalna. Mecz miał się odbyć za trzy dni, a ja jestem zbyt słaba, by obronić jakikolwiek ich strzał. Do tego stawka jest zbyt wysoka. Jeżeli przegramy, nie tylko na jaw wyjdzie mój sekret, ale też Aliet i Jude nie odzyskają już nigdy swojej siostry, a tak ciężko musieli na to pracować. Doskonale zdawałam sobie sprawę, jak rodzeństwo Sharp ceni sobie rodzinę. Nie mogę pozwolić na to, by stracili szansę na odnowienie kontaktu z siostrą.
Trzy dni... To zbyt mało czasu na wymyślenie jakiejkolwiek nowej, skutecznej techniki obronnej. Zwłaszcza, że codziennie trenujemy ze 2 godziny, nie dłużej. To za mało. Muszę trenować więcej. Muszę zacząć skutecznie bronić, inaczej jesteśmy skazani na porażkę.
Trening. Muszę więcej trenować.
Otarłam łzy z oczu, by cokolwiek zobaczyć, a następnie zerknęłam za zegar, sprawdzając godzinę. 17:08. To wcale nie tak późno. Owszem, słońce zachodziło, ale nadal miałam czas na praktyki.
Wstałam.
Jeżeli poświęcę wystarczająco dużo godzin na trening, dam jakoś radę.
Otarłam ostatnie łzy i przebrałam się w strój do treningu i w pośpiechu zgarnęłam bidon wody, ręcznik, telefon i spakowałam do torby i zbiegłam po schodach, krzycząc: "Wychodzę!".
Wyszłam z domu i wróciłam do szkoły. Stałam chwilę przed budynkiem Akademii Królewskiej, z którego jeszcze pół godziny wybiegłam, pędząc do domu na złamanie karku. Zastanawiałam się, czy napewno chcę tam wejść.
Potrzebuję treningu, muszę tam wejść i udać się na boisko - powiedziałam do siebie w myślach.
Wzięłam głęboki wdech i przekroczyłam próg szkoły wchodząc do środka. O dziwo nadal była otwarta.
Szybkim krokiem przemierzałam korytarze, modląc się w duchu, by znowu nie spotkać gdzieś tu Ray'a Dark'a. Bezpiecznie poczułam się dopiero wtedy, gdy znalazłam się już na boisku.
Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na chwilę na ławce, chcąc się uspokoić. Serce biło mi zdecydowanie szybciej niż normalnie, byłam zestresowana.
Czy naprawdę jest już aż tak źle? - zadałam sobie pytanie - Boję się już nawet chodzić sama po tych korytarzach, bo chyba właśnie nabawiłam się traumy przez tego faceta.
Wdech, raz.. dwa.. trzy.. wydech. Wdech, raz.. dwa.. trzy.. i wydech. Wdech...
Gdy uspokoiłam się już nieco, powoli wstałam z ławki i zdjęłam kurtkę i odłożyłam torbę.
Na początek postanowiłam się trochę rozgrzać, więc zrobiłam kilka kółek wokół boiska, a następnie nieco porozciągałam.
Jeśli się nie mylę, gdzieś tu była wyrzutnia piłek.. - pomyślałam w pewnym momencie, wchodząc do magazynu.
Bingo Bango! - znalazłam ją i wytargałam na murawę, ustawiając kilka dobrych metrów od bramki.
Podeszłam do maszyny i na początek ustawiłam tryb trudności na średni. Cofnęłam się o kilka metrów, wcześniej włączając wyrzutnie.
YOU ARE READING
× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞, 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕞 ℂ𝕚ę × 𝕁𝕦𝕕𝕖 𝕊𝕙𝕒𝕣𝕡 𝕩 𝕆ℂ ×
FanfictionVivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół oraz chłopaka, któremu skradnie serce. Jednak czy widma przeszłości młodej dziewczyny nie będą wpływ...