× Rozdział 16 ×

319 15 72
                                    

| Obietnica i nadchodzące Święta |

Zerknęła gdzieś nerwowo na bok, potem na mnie i pocałowała mnie w kącik ust.

Serce zabiło mi mocniej, poczułem, jak na moją twarz wkrada się rumieniec. Spojrzałem na nią, ona na mnie, po czym szybko powiedziała "do zobaczenia" i zniknęła za drzwami swojego domu.

Stałem tak chwilę w miejscu, zaskoczony. Delikatnie dotknąłem swój kącik ust, na którym jeszcze przed chwilą złożyła pocałunek. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

Poczułem te motyle w brzuchu. Pocałowała mnie... To takie.. szalone uczucie.

Uśmiechnięty i z głową w chmurach ruszyłem w drogę powrotną do domu. Muszę przyznać, że byłem szczęśliwy.

Jednak jedna myśl nadal nie dawała mi spokoju.

Co ona ukrywa?

Vivienne ewidentnie ukrywa coś związanego z Liceum Shuriken. Martwi mnie to, bo bardzo chciałbym jej pomóc, wesprzeć ją, ale ona upiera się, że sama sobie poradzi. Ostatnio Sail prawie ją udusił. Boję się, że następnym razem faktycznie coś jej się stanie. Sprawa wyglądała poważnie. W dodatku kazała unikać mi Sail'a i nie słuchać na to co mówi. Tylko o co może z tym chodzić?

Jeszcze ten cały Wingate. Nie lubię go.

Owszem, wstawił się za nią i stanął przeciwko własnemu kapitanowi drużyny, ale nie przypadł mi do gustu.

No, może to i dlatego, że zaprosił ją na Bal. I jeszcze cały czas z nią rozmawiał, albo dotykał. Jak tańczyli ten wolny taniec, to niewiele brakowało, a bym go zatłukł.

Naprawdę sam nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Straciłem dla niej głowę, zakochałem się w niej na dobre. W normalnych okolicznościach zapewne traktowałbym Phila normalnie, ale teraz ciężko mi go uszanować.

Dlaczego się zakochałem? - nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

Jestem strategiem, nie romantykiem.

Wtedy przypomniała mi się scena z pustej sali.

Sam nie wiem, co mnie wtedy napadło - poczułem falę zażenowania zalewającą mnie od środka - Cholera jasna, ale to było głupie...

Jednak mimo wszystko, gdzieś w głębi duszy, chciałbym to zrobić jeszcze raz.

O lordzie, o czym ja myślę? - rumieńce wpełzły na moją twarz. Pokręciłem głową, odganiając myśli.

Dotarłem już do swojego domu. Zaszyłem się w swoim pokoju i usiadłem na łóżku.

- Naprawdę nie wiem co mam teraz zrobić... - wyszeptałem sam do siebie.

Mój wzrok powędrował na stary magazyn o piłce nożnej. Jedyna pamiątka po rodzicach...

Gdyby nadal tu byli.. zapytałbym ich o radę. Matka napewno by coś poradziła.

Wtedy przypomniało mi się, że mógłbym zapytać Aliet o radę. Po chwili namysłu, stwierdziłem, że właśnie tak zrobię.

Wstałem i wyszłem z pokoju, kierując się do jej pokoju. Zapukałem. Zero odpowiedzi. Popchnąłem drzwi i powoli wszedłem do pomieszczenia. W pokoju panował półmrok. Kołdra na łóżku wyglądała tak, jakby ktoś tam leżał, okryty nią aż po głowę.

Spojrzałem na godzinę 19:24.

Poszła spać tak wcześnie? - zdziwiłem się. Podeszłem bliżej łóżka i delikatnie sięgnąłem po rąbek kołdry. Zsunąłem ją i zgodnie z moimi przypuszczeniami, odkryłem, że Aliet tu nie ma.

× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞, 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕞 ℂ𝕚ę × 𝕁𝕦𝕕𝕖 𝕊𝕙𝕒𝕣𝕡 𝕩 𝕆ℂ ×Där berättelser lever. Upptäck nu