× Rozdział 38 ×

272 16 90
                                    

| Nie możesz spać, co? |

Strateg stał w całkowitym osłupieniu, wpatrując się we mnie jak w obrazek. Po chwili niezręcznego napięcia, zamrugał i wreszcie coś z siebie wydusił.

- Pięknie wyglądasz - wykrztusił.

Uniosłam głowę i dostrzegłam, że Jude nie może ode mnie oderwać wzroku. Rumieńce na jego twarzy dodawały mu uroku, a zakłopotanie malowało się na jego twarzy. Chyba mój widok trochę go.. onieśmielał?

- D-Dziękuję.. - zająknęłam się, czując, jak się czerwienię. Odwróciłam wzrok i z zażenowania ogarnęłam kosmyk włosów za ucho.

Trwaliśmy tak w niezręcznej ciszy, aż wreszcie postanowiłam szybkim krokiem wyminąć, bo inaczej zapewne stalibyśmy tam aż do jutra.

- To widzimy się później! - rzuciłam szybko, zażenowana znikając już za drzwiami do jadalni.

Wzrokiem odszukałam Aliet, która akurat siedziała obok Caleba. Wzrokiem zapytałam się, czy mogę się do nich dosiąść. Aliet kiwnęła głową, a brunet tylko wywrócił oczami.

Usiadłam obok nich i nałożyłam sobie na talerz coś ze stołu.

- Widziałaś teraz Jude'a? - zapytała białowłosa.

Pokiwałam głową.

- Wychodził cały zdenerwowany z jadalni, co mu jest? - spytałam biorąc kęs jedzenia do buzi.

- Sama nie wiem - wzniosła oczy ku niebu. - Wydarł się na mnie, że mnie prawie nie poznał i na ogół cały czas pruł się do mnie o to co zrobiłam sobie z włosami - westchnęła. - Dobiły go jeszcze komentarze Caleba.

- Trzeba mu było przygadać - wzruszył niewinnie ramionami mój brat.

- Czyli się pokłóciliście? - spytałam, przełykając następny kęs.

- Można to tak ująć - przytaknęła zielonooka. - A jak zareagował na ciebie?

Zatrzymałam się z widelcem w połowie drogi do ust. Odstawiłam go ponownie na talerz, zerkając przez chwilę na Caleba, zastanawiając się, czy lepiej mówić jak było, czy też nie. Brunet podłapał mój kontakt wzrokowy i prychnął z sarkazmem:

- No nie krępuj się, mów.

Wywróciłam oczami i ponownie chwyciłam za widelec, nakuwając na niego jedzenie.

- Skomplementował mnie i tyle - odparłam. - A co Caleb sądzi o twojej stylówce? - zapytałam, zupełnie tak, jakby go tu nie było.

- Że napewno wygląda lepiej niż twoja - rzucił ze złośliwym uśmieszkiem Caleb. - Co to w ogóle za szopa na głowie? - spojrzał na mnie, unosząc brwi - Ptasie gniazdo tam masz?

- Spójrz na siebie - odpowiedziałam, unosząc kącik ust w górę - A nie, twojego widoku nawet lustro nie wytrzyma.

- Widzisz? Budzę grozę - wyszczerzył się triumfalnie, a ja zdecydowałam się mu odpuścić. Przymknęłam oczy i zajęłam się jedzeniem.

- Czegóż to chce od nas ruda palma i cyklop? - otworzyłam oczy i uniosłam wzrok, gdy Caleb wypowiedział te słowa. Joe i Dave podeszli do naszego stołu i usiedli na przeciwko. - Ktoś was zapraszał?

Rzucili mu tylko przelotne spojrzenie.

- Czego dusza pragnie? - spytałam, odkładając widelec i odsuwając talerz na bok.

- Bo założyłem się z Joseph'em o 20 złotych, że ty i Jude jesteście razem - odparł David, podpierając głowę rękoma, patrząc na mnie wyczekująco. - Joe na nie, ja na tak. Too..?

× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞, 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕞 ℂ𝕚ę × 𝕁𝕦𝕕𝕖 𝕊𝕙𝕒𝕣𝕡 𝕩 𝕆ℂ ×Where stories live. Discover now