4. Sens gry w rugby

Start from the beginning
                                    

To było coś mojego, coś, co dawało mi spokój, a jednocześnie wznosiło do góry. 

Rugby było moim życiem.

_____________________________________

Podczas lunchu, dość orientacyjnie szukałem jej wzrokiem. Nie miałem pojęcia, co we mnie wstąpiło, ale czułem taką psychiczną potrzebę upewnienia się, że ona tutaj będzie. Ku mojemu zdziwieniu, nie było trudne znalezienie jej. 

Siedziała przy stoliku wraz z wkurzającą siostrą mojego kumpla i jadła jakąś potrawę, która przypominała curry. Hazel ubrana była teraz zdecydowanie inaczej, była bardziej swobodna. Dalej siedziała i poruszała się z gracją, ale jej strój nie był już tak oczywisty. 

Włosy miała teraz rozpuszczone, a w uszach lśniły jej drobne kolczyki. Ubrana była w różową koszulkę na krótkim rękawie i ponadczasowe ogrodniczki na długiej nogawce. Wyglądała bardzo dobrze - za dobrze. 

Wszyscy mogli się zorientować, że ta dziewczyna przyciąga wiele spojrzeń i były to spojrzenia wygłodniałe, chcące tylko jednego - tak patrzyli na nią mężczyźni. Dziewczyny patrzyły raczej z nienawiścią i zazdrością, niestety nie każdy był tak hojnie obdarzony urodą. Wielkie niebieskie oczy dziewczyny, które wyglądem przypominały wzburzone morze, przyciągały spojrzenie każdego kto tylko koło niej przychodził. Ta dziewczyna owiana była tajemnicą, którą chciałem poznać...Nie! 

Zdecydowanie nie chciałem jej poznawać.  

Wkurzony własnymi myślami, mocno wbiłem widelec w kawałek pieczonego ziemniaka, który po moim uderzeniu, był jak papka. Przewróciłem oczami na powód swojego niezadowolenia i starałem się dokończyć obiad, choć było to trudne.

- Szmata.

- Co?- rzuciłem do najlepszego kumpla, gdy ten wyzwał kogoś pod nosem. - O kim mówisz?

- Stara pruchwa od chemii wstawiła mi pizde, rozumiesz to? - krzyknął, a jego brwi nastroszyły się. - Starej babie się nudzi i wstawia wszystkim...

- Max...- starałem się mu przerwać, gdy tuż za nim stanęła obrażana przez niego profesorka.

- ...nikt jej nie chciał, bo kto by chciał zrzędzącą babę? No kto?

- Max, skończ... - niemalże błagałem, gdy kobieta ewidentnie coraz bardziej się denerwowała.

Będziemy mieli przesrane.

- ...Ja już jej pokaże! Przestalkuje na wszystkich platformach i powypisuję do jej znajomych...

- Max, na prawdę powinieneś...

-....i chuj jej w dupę. 

Max niemalże drgnął, gdy starsza kobieta ułożyła dłoń na jego ramieniu. Przyjaciel popatrzał na mnie przestraszonym spojrzeniem, moje mówiło tylko  "a nie mówiłem?"

- Saldana. - Syknęła kobieta zwracając się do chłopaka po nazwisku, czego Max bardzo nie lubił.

- O! Moja ulubiona pani profesor. - grał głupa, ale jego twarz wykrzywiona była w grymasie. 

Świetnie.

________________________________________________

Zanim wszedłem do domu, to wziąłem głęboki wdech i dopiero wtedy przekręciłem klamkę u drzwi. Do moich nozdrzy od razu doleciał zapach świeżego ciasta, ale i kolacji, którą zapewne przygotowała moja matka, która od pewnego czasu zaczęła uczyć się gotować - cieszyło mnie to, bo jej niektóre potrawy były ledwo zjadliwe.

Przed wejściem w głąb, ściągnąłem swoje adidasy i odwiesiłem sportową torbę. Wtedy do moich myśli znów mimowolnie wkradła się drobna baletnica o czarnych włosach, która w swoich dłoniach trzymała torbę w błękitnym kolorze...Nie, koniec. Opanuj się Hunter.

W całym domu względnie panowała czystość, ale to tylko pozór, bo salon zawalony był po brzegi dziecięcymi zabawkami, które zdążyło nagromadzić moje rodzeństwo, które było niczym bolesny wrzód. 

Moja sytuacja rodzinna, była dość skomplikowana, a ja nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Na boisku byłem liderem, tyranem i buldożerem, ale w takich sytuacjach, jak ta, byłem zagubiony. 

Minęło ponad czternaście lat od rozwodu moich rodziców, ale ja dalej nie potrafiłem się po tym pozbierać, choć im poszło to niemal doskonale. Mój ojciec znalazł sobie żonę, którą względnie lubiłem i założył z nią rodzinę, teraz mieli dwie córki. Moja matka również znalazła męża dla siebie, ale w przeciwieństwie do partnerki taty, jego nie koniecznie lubiłem - głównym powodem mojego nastawienia, był fakt, że Jerry za wszelką cenę chciał zastąpić mojego ojca, z którym kontakt miałem znikomy.

Nie wiem dlaczego, ale to bardzo mnie drażniło, tym bardziej, gdy doczekał się z moją matką własnych dzieci. Gloria miała trzynaście lat, Conrad sześć, a Axel cztery. Jeśli miałem być szczery, to nie mieliśmy z sobą najlepszego kontaktu. Dusza część moich znajomych, nawet nie wiedziała, że mam rodzeństwo - ten fakt mi nie przeszkadzał. 

Pomiędzy nowymi rodzinami rodziców, utknąłem ja. Byłem gdzieś pomiędzy i nie potrafiłem znaleźć sobie odpowiedniego miejsca, zazwyczaj na "rodzinnych" uroczystościach organizowanych przez rodzinę męża matki, czułem się, jak intruz.

Nigdzie nie pasowałem. 

Tak, jak zawsze po powrocie, usiadłem na swoim stałym miejscu przy stole. Oprócz mnie, siedział już tutaj Axel i przeglądał on jakąś dziecięcą książkę. Cały stół był już nakryty, a zastawa lśniła czystością. 

Czekając na kolację, której potrzebowałem, wyciągnąłem z kieszeni komórkę i z ciekawości wszedłem na instagrama. Nie wiem dlaczego, chciałem znaleźć akurat ją, ale tak podpowiadała mi głowa, to właśnie przez nią, zamieniłem się w największego stalkera.

Odnalezienie jej na początku wydawało się na prawdę trudne, bo znałem jedynie jej imię, ale potem przypomniałem sobie ważną informacje - dzisiaj przylepiła się do niej Hailie, więc ruda na pewno miała już jej konto.

Głównie przez ten czynnik, znalazłem ją dość szybko.

Musiałem przyznać, że jej konto, było dość skryte. Zdjęcie z teatru, z wakacji w ciepłych krajach, cytaty z książek i zdjęcie dwóch psów z kotami - to było tyle.

Kim jesteś, droga, Hazel? 

"""""
W tym rozdziale dowiadujemy się trochę o rodzinie naszego Hunter'a.

My Dear, Hazel 16+Where stories live. Discover now