× Rozdział 25 ×

Start from the beginning
                                    

- Grozisz mi?

- W torbie mam nożyczki.

- Naślę na ciebie Jude'a - powiedziałam, sięgając po telefon, dla efektu.

- Nigdzie nie dzwonisz - położył swoją rękę na mojej, uniemożliwiając mi wyjęcie telefonu z kieszeni.

- Ta, a ty nic nie obetniesz.

- Może i nie obetnę, ale mogę zrobić to - wpił mi się w szyję, podgryzając ją.

- Co, szyję chcesz mi odgryźć? - mruknęłam, mrużąc oczy, lekko spinając ręce, na moje nieszczęście też tą, którą trzymał chłopak.

- Podoba ci się? - spytał, czując, jak się spięłam.

- Chrzań się - burknęłam, zawstydzona odwracając wzrok.

Wyswobodziłam się z jego uścisku i usiadłam na ławce. Chwilę potem dosiadł się do mnie.

- Nie miałaś przypadkiem czegoś załatwić? - spytał.

- Chciałam tylko pogadać - wyjaśniłam.

- O?

- O Viv i Judzie - spojrzałam mu w oczy.

- O panience niezrównoważonej psychicznie i panu idealnym?

- O Viv i Judzie - westchnęłam, przewracając oczami.

- A co z nimi?

- Nie rozmawiasz ze swoją siostrą?

- Yy nie? A o czym miałbym z nią rozmawiać niby?

- Caleb to jest twoja siostra... Dobra wiesz po prostu ci powiem ze nasza Vivienne i Jude mają się ku sobie i wiesz oboje chyba boją się to sobie przyznać - powiedziałam i oparłam głowę na jego ramieniu.

- Oni ku sobie?! Nie, ja nie pozwolę na to żeby MOJA siostra chodziła z kimś pokroju Sharpa...

- Słucham? A teraz to nagle twoja siostra? wiesz że ja jestem Juda siostrą?!  

- Ty to co innego.

- Yhm...

- A o co poszło między tobą a Judem, wtedy jak pobiliście się w toalecie?

- A twój braciszek ci nie powiedział?

- Nie, a ty może mi opowiesz? - szepnęłam chwytając jego dłoń i zaczynając bawić się jego palcami.

- No dobrze, niech ci będzie. Zaczęło się tak, że twój braciszek był w toalecie, ja przyszedłem umyć ręce. Jude się do mnie przypieprzył mówiąc żebym się od ciebie odwalił więc ja mu powiedziałem, że ja nic nie robię a poza tym co go to obchodzi? I tak to się zaczęło potem zaczęliśmy się bić i no dalej to już ci pewnie panienka psychiczna opowiedziała...

- No tak... A... - nie dał mi dokończyć składając delikatny pocałunek na moich ustach.

- Proszę cię ja chcę z tobą na poważnie  porozmawiać a ty... - i znów mnie pocałował.

- Pieprzysz głupoty.

Westchnęłam cicho i z kolejnym pocałunkiem się po prostu poddałam i przysunęłam się bliżej, odwzajemniając go, na co chłopak mruknął zadowolony, obejmując mnie.

- Caleb - zaczęłam, po pocałunku - Powinieneś zaakceptować to, że oni chcą być razem.

- Nie zamierzam się na to godzić.

- A dlaczego niby nie?

- Już ci mówiłem, że nie zamierzam pozwolić na to, aby moja siostra chodziła z tym pedałem - prychnął.

× 𝕎𝕓𝕣𝕖𝕨 𝕡𝕠𝕫𝕠𝕣𝕠𝕞, 𝕂𝕠𝕔𝕙𝕒𝕞 ℂ𝕚ę × 𝕁𝕦𝕕𝕖 𝕊𝕙𝕒𝕣𝕡 𝕩 𝕆ℂ ×Where stories live. Discover now