41 tosty ala'shane

145 8 0
                                    

Pov Shane

- idziemy spać? - zapytała po jakieś godzinie przytulania

- jasne - odpowiedziałem i spojrzałem na zegarek - bo już 6.08 - zaśmiałem się - to my powinniśmy już wstawać a nie iść spać

Jeszcze bardziej się zaśmiałem a razem ze mną Hailie. Jej, rozweseliłem ją. Hailie położyła się obok mnie i się we mnie wtuliła.

~•~

Obudził mnie budzik no tak zapomniałem go wyłączyć. No ale już nie zasnę. Hailie ciągle spała obok mnie.

Zszedłem na dół do kuchni i zrobiłem naleśniki dla mnie, Hailie i Leo (tak umiem też gotować nie tylko jeść). Usłyszałem na schodach kroki. Była to Hailie.

- hej - przywitała się - jak się czujesz? - zapytała cicho

- nie najgorzej - odpowiedziałem - a ty? - zapytałem

- źle - odpowiedziała a po chwili dodała - dopiero wczoraj a właściwie to było już dzisiaj. Zrozumiałam jak bardzo się do was przywiązałam. Nie poradzę sobie bez was - kilka łez poleciało jej po policzkach - będę strasznie za wami tęsknić - przytuliła się do mnie

- nie płacz. Pamiętaj że zawsze będę przy tobie nawet po śmierci. - zaśmiałem się - pamiętaj że masz dar. Będziemy mogli się zobaczyć w twoich snach. Będę cię odwiedzał tak często jak tylko będziesz chciała - powiedziałem i ją mocniej przytuliłem

- kocham cię Shane - powiedziała po chwili ciszy

- ja ciebie też maleńka - śmieje się

- ej! Ja nie jesteśmy maleńka! - udaje oburzoną

- no nie obrażaj się - próbowałem ją udobruchać. Ale ona nadal udawała obrażoną - dobra nie jesteś maleńka - zgadzam się z nią a ona się do mnie przytula

- no i co tak ciężko było? - zapytała z ironią w głosie. Zacząłem ją łaskotać. - prz...estań pro...szę - prosiła pomiędzy napadami śmiechu

- przeproś - rozkazałem

- nig...dy - sprzeciwiła się a ja dalej ją łaskotałem - do...bra prze...pra...szam - przeprosiła

- i co tak trudno? - zapytałem z sarkazmem w głosie

- tak, tak trudno - sarkneła

- no dobra chodź spać - powiedziałem

- przecież dopiero wstaliśmy - zaśmiała się Hailie

- a no tak. - powiedziałem zmieszany - to chodź coś zjeść - rozkazałem

- dobra tylko idę się przebrać i pójdę jeszcze po Leo - oznajmiła i wyszła z mojego pokoju. Przebrałem się i poszedłem do kuchni.

Zastałem tam Leo i Hailie ubraną w bluzę Tony'ego

- hej - przywitałem się z Leo i przybiłem mu piątkę

- hej - przywitał się

- Hailie, Leo co byście zjedli? - zapytałem ich

- ja nie jesteśmy głodny... - zaczął Leo ale nie dane było mu dokończyć

- ja z Leo zjemy tosty - przerwała mu Hailie - pomogę ci Shane - oznajmiła i podeszła do mnie

- panno monet ja naprawdę nie... - znów zaczął Leo ale Hailie mu przerwała

- Leo musisz jeść - oznajmiła i zaczęła robić tosty - i nie nazywaj mnie panną Monet mów do mnie po imieniu - rozkazała

- Ale... - zaczął

- żadnych ale - przerwała mu

Razem z Hailie zrobiliśmy tosty ala'shane

- proszę - powiedziała Hailie stawiając talerz z tostami przed Leo

- dziękuję - podziękował. Hailie usiadła pomiędzy mną a chłopakiem.

Pov Hailie

Jedliśmy tosty ala'shane gdy Leo powiedział

- muszę już iść. Zajmę się tymi papierami o których mówiłem wczoraj wieczorem - powiedział i chciał pójść na górę ale go zatrzymałam

- Leo my mamy drzwi! - zawołałam do niego

- dobrze w takim razie wyjdę drzwiami - zaśmiał się ale zrobił to co powiedział. Ja też się zaśmiałam

w objęciach wilka ~Rodzina Monet~Where stories live. Discover now