34 dzidziuś

251 15 6
                                    

Wyciągną pistolet i strzelił w mojego starszego brata. Raz, drugi, trzeci, czwarty, piąty. Shane dostał pięć razy, wiedziałam jedno Shane nie żył. Łzy leciały mi po policzkach wodospadami a porywacz się śmiał

- nie! - krzyknęłam

- Hailie, Hailie, Hailie, Hailie, - usłyszałam głos mojego starszego brata - to tylko sen Hailie wstawaj - obudziłam się z strasznego koszmaru 

- Shane ty żyjesz! - krzyknęłam szczęśliwa

- tak to był tylko sen spokojnie - przytuliłam się do niego z całej siły 

- kocham cię Shane - powiedziałam po chwili ciszy

- ja ciebie też młoda - odpowiedział mi szeptem

Usiadłam obok ogromnego pluszaka którego razem z Shanem wygraliśmy w wesołym miasteczku. W sumie to on wygrał a ja tylko mu kibicowałam. Świetnie się w tedy bawiliśmy. Byłam razem z Dylanem i Tonym na rollercoasterże. Strasznie się bałam więc Tony mnie przytulił. A Dylan się z nas śmiał. Wtuliłam się w pluszaka a Shane zaczął się ze mnie śmiać

Will ciągle nam mówił żebyśmy uważali i nie w wchodzi na większe kolejki ale się go nie słuchaliśmy.

- która godzina? - zapytałam nagle

- jest... - spojrzał na zegarek - piąta piędziesiąt pięć - oznajmił

- Jak chcesz możesz iść spać. Ja i tak nie zasnę - powiedziałam do niego i już chciałam wychodzić ale zatrzymał mnie głos mojego starszego brata

- możesz zostać. - przerwał na chwilę - jak chcesz to możemy urządzić sobie maraton filmowy. Na pewno mam tutaj jakieś przekąski. - zaczął szukać czegoś (pewnie przekąsek) w szafce nocnej

Wstałam z ziemi i podeszłam do łóżka. Usiadłam na nim i zaczęłam się śmiać bo Shaneowi spadła lampka na głowę

- ej to nie jest śmieszne - udał obrażone dziecko a ja dostałam jeszcze większy atak śmiechu

- dobra dzidziusiu nie obrażaj się bo nie obejrzę z tobą filmów - ja też udałam obrażone dziecko. Chwilę potem razem wybuchliśmy śmiechem

Nagle do pomieszczenia wbiegł razem z Tonym zdyszany Will...

Pov Will

Siedziałem w moim już biurze i zajmowałem się sprawami związanymi z organizacją. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu, na wyświetlaczu widniał nieznany numer. Odebrałem

- halo Willy - usłyszałem głos ojca. Jednak nie był on szczęśliwy jak zawsze tylko słaby, cichy jakby właśnie umierał

- co się stało? - Spytałem przestraszony

- Willy, dopadli mnie - usłyszałem huk z pistoletu

- kto?! - krzyknąłem do słuchawki

- moja przeszłość, Willy kocham was - brzmiało to jak pożegnanie

- tato co się tam dzieje? Tato! - jednak odpowiedziała mi tylko głucha cisza.

Nie żył.. 

Postanowiłem powiadomić o tym moje młodsze rodzeństwo od razu. Pobiegłem najpierw do pokoju Tony'ego który spał jak zabity.

- Tony, Tony - mówiłem do niego przez łzy

- co jest? - zapytał zaspany

- chodź po Shana i Hailie to wam wytłumaczę.

Pobiegliśmy do pokoju starszego bliźniaka Tony'ego. Zastaliśmy tam i Shana i Hailie więc nie musiałem iść jeszcze do dziewczyny. Siedzieli na łóżku i się z czegoś śmiali

- muszę wam coś powiedzieć ale nie przerywajcie mi - przerwałem na chwilę - wiecie że nasz ojciec miał wiele interesów w tym też nielegalnych. Niektórym się to nie spodobało więc chcą go dopaść - spojrzałem na bliźniaków - chłopcy wy chyba wiecie ale ty Hailie - spojrzałem na nią - nie wiesz. Więc jak już wiecie dużo osób chce go dopaść. Nie wiem jak to powiedzieć dopadli go. Ojciec nie żyje...

w objęciach wilka ~Rodzina Monet~Onde histórias criam vida. Descubra agora