Rozdział 20

8 1 2
                                    

Callisto nigdy nie myślał, że zaprzyjaźni się z kimś takim jak Ursae. Nie myślał, że jest jeszcze w ogóle zdolny do przyjaźni.

Żałoba robi z Elfami dziwne rzeczy.

Fakt, że ma przyjaciela, był równie wspaniały, co przerażający. A co będzie, kiedy znajdą kamień? Czy zakończenie ich wspólnej podróży zakończy też ich współpracę? Co, jeśli Ursae o nim zapomni?

Nie powinien się tym przejmować, upomniał się. Za dużo myśli o tym, na co nie ma wpływu.

Czuwał wytrwale u boku Ursae, nadal nie odstępując go na krok. Jedli razem każdy posiłek i Callisto szedł do swojej komnaty jedynie na czas snu.

Przez ostatnie dni Ursae naprawdę wydobrzał. Callisto był wdzięczny Królowi, że postanowił zaopiekować się Ursae i pozwolił mu skorzystać z profesjonalnej opieki medycznej Królestwa Śniegu. Co dziwne, jeszcze go nie spotkał.

Aż do czasu, kiedy Król zawitał do skrzydła medycznego.

Postawny Elf o szarej skórze i białych włosach ozdobionych koroną ze szkła wszedł do pomieszczenia niedługo po tym, kiedy Ursae odzyskał świadomość. Callisto na jego widok wstał z fotela i padł na kolana.

– Rexie Glacies – przywitał go uroczyście i skłonił głowę. – Dziękuję za twoją gościnę.

Ursae, leżąc w łóżku, skinął krótko głową królowi.

Król uśmiechnął się i gestem kazał Callisto wstać.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Zaimponowaliście mi, Ursae Minoris i Callisto Soleado. Żeby we dwójkę  doprowadzić królestwo do trwającego całe dnie chaosu... – Rex Glacies zaśmiał się serdecznie. – Nadal nie udało nam się przywrócić światła słonecznego. Lordzie Minoris, czy masz nad tym w ogóle kontrolę? Bardzo chciałbym, żeby sytuacja wróciła już do normy.

Ursae nagle wydał się być zawstydzony.

– Wybacz, królu. Mogę spróbować wycofać moją moc, ale muszę najpierw wydobrzeć. Sytuacja zdecydowanie... wymknęła się spod kontroli.

– Oczywiście, nie martw się tym. Na razie dajemy sobie radę – uspokoił go król. – A co do ciebie, drogi książę – wskazał na Callisto. – Też dołożyłeś się do całego tego zamieszania. Widziałem, co zrobiłeś mojemu generałowi.

Callisto zbladł. Ursae spojrzał to na jednego, to na drugiego.

– Co zrobił?

Wtedy zza pleców króla wyłonił się Nivus. Na jasnej skroni strażnika wylała się sina plama, lewe oko było spuchnięte. O jeny, Callisto naprawdę mocno mu przyłożył.

Ursae nie zdołał powstrzymać szyderczego uśmiechu.

– Moja szkoła – mruknął, patrząc na Callisto ze szczerą dumą.

Nivus posłał im nienawistne spojrzenie.  Jego milczenie było wystarczająco wymowne.

Król kontynuował:

– Możecie zostać u nas tak długo, jak chcecie. Ja pragnę jedynie w zamian odpowiedzi.

– Odpowiedzi?

– Na przykład na pytanie, co u nas robicie? Dlaczego daliście się pojmać?

– My... – zaczął Ursae niepewnie.

– Jesteśmy na misji, Królu – wtrącił się Callisto. – Niestety w drodze Ursae został ranny i musieliśmy szukać pomocy w górach. Wtedy jednak podwładni Nivusa nas pojmali i uwięzili.

Król zgromił swojego poddanego wzrokiem.

– Och, Nivusie, musisz lepiej panować nad swoimi ludźmi – skarcił go. Nivus zgarbił się i zacisnął usta. – Przepraszam was za ten popis niekompetencji. Nivus się poprawi, a inni strażnicy będą traktować was z należytym szacunkiem. A teraz nie będę wam już przeszkadzał. Obowiązki wzywają. Odpoczywaj, Lordzie Minoris – pozdrowił Ursae Król.

Rex wycofał się do drzwi, a Nivus dalej stał i wbijał wzrok w Ursae. Król westchnął i sięgnął dłonią, aby położyć ją na ramieniu Nivusa. Wyszeptał coś do niego. Nivus zaczerwienił się aż po końcówki szpiczastych uszu i wyszedł za królem.

Ursae patrzył na to z widoczną satysfakcją. Kiedy zostali sami, zwrócił się do Callisto.

– Dobry jesteś – pochwalił go.

Callisto wzruszył skromnie ramionami.

– Jeszcze nieraz cię zaskoczę, Mroczku. – Posłał Ursae uśmiech. Z jakiegoś powodu, Księciu Mroku odebrało dech.

Synowie Dnia i NocyWhere stories live. Discover now