Rozdział 17 - Próba

88 9 4
                                    

Wiecie co jest najgorsze w próbie samobójczej?

Odziwo wcale nie to, że bolało, że musiał*ś jeszcze przez chwilę mieć świadomość, że nie zobaczysz bliskich. Nie są to również późniejsze długie procesy terapii po których i tak dalej rodzina uważa cię za chorego.

Najgorsze jest to, gdy po wszystkim przychodzisz do szkoły i widzisz minę swoich rówieśników. Jesteś w stanie zauważyć to w ich oczach nawet jeśli starają się na ciebie nie gapić za długo. Oni wiedzą. Wszyscy.

Zalała mnie dziwna fala strasznie nieprzyjemnego ciepła. Cały mój wizerunek który udało mi się do tej pory stworzyć, legł w gruzach mojej paniki która momentalnie mnie ogarnęła. Oni wiedzą. Nie powiedzą ci tego prosto w twarz, ale ich mimika mówi wszystko sama za siebie. Nikt cię nie będzie postrzegał już tak, jak wcześniej. Jesteś innym człowiekiem. Twoja dotychczasowa historia została zamazana a ludzie próbują dopasować twoją twarz do najgorszych scenariuszy.

Każdy szepcze. Ludzie okropnie szepczą do sobie, patrząc na ciebie tylko kątem oka. Z jednej strony uważałem ich za tchórzy, nie umieją nawet na mnie spojrzeć. Z drugiej strony za to, chyba bym zapadł się pod ziemię gdyby ktoś zadał mi jakiekolwiek pytanie z tym związane.

Przemierzam korytarz, który był długi. O wiele dłuższy niż zawsze. I głośniejszy. Cholera, dlaczego było tak głośno? Mimo tego po chwili głosy zaczęły powoli być tłumione. Na końcu tego nieziemsko długiego korytarza stał George. Wpatrywał się na mnie ze łzami w oczach, delikatnie określając. Tak na prawdę płacz pryskał mu z oczu jak szalony. Próbowałem sobie coś przypomnieć. Czy odwiedził mnie w szpitalu? I jaki w końcu wybrałem sposób aby się zabić? Chwila, coś było nie tak.

W tym momencie wszystko zaczęło się rozpływać, a ja poczułem jakbym stracił kontrolę. Pchnąłem się mocno do przodu, aby jeszcze szybko porozmawiać z brunetem. Nie zdążyłem.

Tak mocno usiadłem na łóżku, że prawie uderzyłem głową w kolana, które jakoś automatycznie zgiąłem. Obejrzałem moje nadgarstki. Oprócz wcześniejszych ran, nie było nic wskazującego na próbę samobójczą. Podszedłem do lustra. Wyglądałem tak jak zawsze. Czułem sie też dobrze, jedynie byłem głodny, lecz strasznie polubiłem to uczucie, więc w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało.

Podszedłem spowrotem do łóżka i wziąłem z niego telefon. Mimo wszystko uspokoiłem się dopiero po zobaczeniu pełnej ciepła wiadomości od George'a. A więc tak, był to tylko głupi sen.

Choć czy taki głupi? Wiedziałem skąd wynikał. Długo o tym myślałem. Nie boje się robienia sobie krzywdy, lub nawet śmieci. Boje się jedynie, co by było gdyby mi się nie udało. Wymyślałem kilka różnych scenariuszy. Psychiatryk, zamknięcie w domu, nauka zdalna i ewentualnie w skrajnych przypadkach reakcja Karl'a i Nick'a. Teraz jednak poszedłem do szkoły i widziałem George'a. Widok jego, takiego.. smutnego. Był okropny i tak strasznie realistyczny. Nie chciałem nigdy ponownie tego widzieć.

Wróciłem ponownie do wiadomości na telefonie, dopiero gdy przyszło mi kolejne powiadomienie. Nie umiałem się skoncentrować. Nie było to podobno niczym dziwnym w moim stanie. Głodziłem się.

Kilka lat temu, kiedy to zacząłem, nie zdawałem sobie sprawy z tego co robię. Dopiero gdy przestałem bo poczułem się w miarę dobrze z swoim ciałem, miałem siłe poprzeglądać i poczytać więcej o zaburzeniach odżywiania. Nie myślałem żeby do tego wrócić, jednak gdy widziałem moje stare zdjęcia gdzie byłem taki... Chudy. Zapragnąłem tego znowu. Znowu poczuć to okropne, ale uzależniające uczucie głodu. Może to być dziwne, ale w takim stanie głód potrafi wydawać się na prawdę fajnym uczuciem. Uciążliwym, ale fajnym. I w taki sposób ponownie to robię, tylko już bardziej świadomie. I dalej mnie to nie odpycha.

Kiedy ciebie już nie ma [dnf]Where stories live. Discover now