32. one day

370 20 44
                                    

SEUNGMIN POV

Wywiad był ciężki.
Byłem szczęśliwy wchodząc tam i słuchając jak reszta odpowiadała na pytania. Jednak wzmianka o Chanie coś we mnie rozwaliła.
Jak śmieli się nas zapytać o byłego zawodnika, a później wmawiać nam, że za nim nie tęsknimy? Nawet światła migających kamer na nas, przeszkadzały mi w powstrzymaniu łez...

Gdy wyszliśmy z tego cholernego budynku mocno odetchnęliśmy. Jedyną frajdą tam była godzina przed występem. Razem z Jisungiem mocno się uśmialiśmy, a nasze włosy wyglądały jak nigdy.

— Dzisiaj mamy ostatni trening o 17:30. — oznajmił Hyunjin zapinając pasy w samochodzie.

— Co powiecie na jakieś świętowanie tego, że tu jesteśmy? — zaproponował Lee Know.

— Świętowanie? A czy świętowania czasem nie powinny być po udanym sukcesie? — odparł Yongbok.

— Ah, no wiem. Ale takie wiecie, na przykład pójście na milk shake'i. Tutaj w Angli mają dużo różnych knajpek. — wyjaśnił Minho.
Każdy razem ze mną stanowczo się zgodził. Takie spotkanie mocno rozluźliłoby moje nerwy i stres.

***

Po dojeździe do hotelu szybko przebraliśmy się w cokolwiek, byleby nie te męczące ubrania z flagami Korei i wyszliśmy.

— Patrzcie, ludzie się rozeszli — zaśmiał się Han.

— No raczej, bo stali tu 3 godziny temu. — wymądrzał się Minho.

— Gdzie chcemy iść? — zapytałem rozglądając się.

— Nie wiem, ale czemu masz na sobie okulary przeciwsłoneczne? Jest listopad... — chichrał się Felix.

— No z nimi nie muszę mrużyć oczu przez wiatr...

***

Nasza wycieczka po mieście w którym znajdowaliśmy się pierwszy raz skończyła się wcześniej wspomnianym wypadem na milk shake'i.

Lokal miał uroczy klimat. Miło się przebywało w tych jaskrawych, pastelowych kolorach.
Na samym początku rozsiedliśmy się w stoliku na rogu cukierni do momentu, aż Hyunjin czegoś nie powiedział. — Papier, kamień, nożyce kto idzie zamawiać.

— Po pierwsze — wtrącił się Lee Know — nawet nie wiemy co jest w menu, a po drugie to połowa, w tym ja nie umie mówić po angielsku.

— Aish, dobra nie wymądrzaj się mózgu, idę po menu.

***

Dostępne smaki napoju ciągnęły się po całej kolumnie w gazetce. Problem był taki, że każdy lubiłem tak samo. — Ja chcę strawberry — mówił każdy po kolei.
W końcu zdecydowałem się na matchę.

— Dobra, siedźcie to ja pójdę zamowić — oznajmił Felix. — Ja też idę. — dodał Hwang i pobiegł za chłopakiem.
Ahh, to duo powoli mnie niepokoiło. Taka relacja nie była zdrowa nie tylko dla nich, ale też dla całej drużyny.

HYUNJIN POV

Nie muszę szukać wytłumaczenia dlaczego zdecydowałem się pójść za blondynem.

Yongbok podszedł do lady i zaczął składać zamówienie. — Can I have one small strawberry milk shake, ... — moje serce się rozpłynęło. Jego akcent... Byłem blisko wylania łez.

Gdy zapłaciliśmy za napoje, oparliśmy się obaj o filar na poboczu czekając ma nasze zamówienie.

Kiedy nuciłem znaną mi piosenkę lecącą w tle, poczułem jak dłoń młodszego zakrada się po mojej talii.
Przełknąłem ślinę i spojrzałem niżej. Jego dłoń kręciła małe kółeczka na moim ciele.

Gdy już miałem się odsunąć pod pretekstem, że reszta to zobaczy, kasjerka wypowiedziała numerek naszego zamówienia.

Blondyn niechętnie oderwał się ode mnie i z uśmiechem podziękował za milk shake'i.

***

— Ile było można — wydukał zairytowany Lee Know.

— No wiesz co, przed chwilą prosiłeś żebyśmy my poszli...

Rozdałem każdemu jego napój i szczęśliwy swoim zakupem usiadłem obok Seungmina.

— Jutro mamy turniej... — westchnął Han.

— Racja. Jak do tego doszło? Gdyby nie Yongbok, nadal siedzielibyśmy w naszej szkole... — odparłem i wziąłem łyka shake'u.

— Też prawda — mówił Jisung — ale ominął by nas ten ciągły stres...

— Oszalałeś? — zakrztusił się Felix — macie się nie stresować. Jesteśmy tu dla zabawy tak, nawet jakbyśmy nie wiem... zatańczyli break dance na środku boiska, nie byłby to wstyd, bo to my tu jesteśmy gwiazdami i widownia uzna to za trend.

Przy naszym stoliku zagościła cisza. Wpatrzony w papierek po słomce zauważyłem trzy dziewczyny, może młodsze od nas podchodzące do naszej piątki.

— Hej, możemy zdjęcie? Jesteście młodszą reprezentacją Korei w koszykówce, prawda? — zapytała jedna z nich, a ja z cichym uśmiechem spojrzałem na resztę.

— Tak tak jasne — odparłem z sympatią, każąc reszcie wstać. Miałem nadzieję, że Minho zrozumiał cokolwiek z ich słów...

Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia jedna z nich powiedziała, że będą jutro na turnieju. Szczerze nam kibicowały i życzyły sukcesu. Ta informacja naprawdę ucieszyła mnie jak i resztę drużyny...
Przybiliśmy piątkę z każdą z nich, a gdy wyszły z budynku zaczęliśmy się zbierać na ostatni, finalny trening.

WINNER || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz