17. stand up

439 26 9
                                    

FELIX POV

Sam nie miałem pojęcia co w nich wstąpiło. Generalnie nic się nie stało, a oni zdąrzyli się pokłócić i porządnie wypłakać. Nie wiedziałem czy zawsze tak reagowali, ale było pewne, że muszą z tym skończyć. Przez dzisiejszą sytuację wiadome jest, że nie będzie nam łatwo mieszkając tutaj. Tylko jak ich naprostować?

Byłem w jakimś stopniu dumny z Hyunjina. Serce mi się grzało gdy widziałem jak sobie radził podczas załamania. Prawda jest taka, że to on trzyma naszą drużynę w całości, a więc nie możliwe było jego odejście.

Hwang wyszedł z pomieszczenia żeby dogadać się z chłopakami, a nie było to łatwym wyzwaniem. Za ten czas ja uspokoiłem Hana i zadzwoniliśmy do Chana by wszystko mu opowiedzieć.

— Han... — zaczął Bang — znowu?

— Nie dałem rady... — mówił Sung — a pozatym chcemy ci coś opowiedzieć.

— Oho, to ja może sobie popcorn załatwię — usiadł wygodnie na niebieskiej sofie.

— No, bo dzisiaj byliśmy na korcie tenisowym żeby przywitać się z innymi mieszkańcami. Zaczęli nas wyśmiewać, bo nie wierzyli, że to my wygraliśmy z Gyeongsang. Później Seungmin i Minho bardzo bardzo bardzo się wkurzyli i rozpętali kłótnię o to jak złego kapitana mają. Potem lały się łzy bla bla bla, a teraz Hyun poszedł z nimi porozmawiać. — wyjaśniłem.

— Już jest lepiej, a co do Felixa to słuchając jak pociesza Jina, serio wydawało mi się, że ty tam siedzisz...— dodał Han.

— Dobrze sobie radzicie. Zróbcie coś żeby Kim i Lee się tak nie oburzali — zaśmiał się starszy.

Kiedy miałem coś dodać, zacząłem słyszeć złośliwe wrzaski z pokoju obok. Widocznie reakcja Minho nie była zaciekawa.

— No Bang, to my kończymy — pożegnał się Han i rozmowa została zakończona.

— No to co robimy — zapytał niższy.

— Jak to co, idziemy — odpowiedziałem spokojnym tonem stawiając krok ku drzwi.

— Ale jak to, co jak dostaniemy w twarz od kogoś?

— To będziemy mieć siniaka, chodźmy — wyciągnąłem chłopaka z pomieszczenia.

— Seungmin! Przecież nic się nie stało! — wmawiali Kimowi Hyunjin i Minho.

— A co jak się powtórzy?! Odchodzę! — krzyczał Min. Chłopaki aż bali się do niego podejść, więc stali w progu drzwi. Cieszyło mnie to, że Minho już zrozumiał sytuację.

Westchnąłem i odważyłem się podejść do wściekłego chłopaka. — Już wystarczy — mówiłem spokojnie stawiając małe kroki ku łóżku. Młodszy wieżgał nogami i wyrywał się z moich rąk jakby conajmniej przypalano mu skórę.

— Kim Seungmin dość! — użyłem z całej siły mojego niskiego głosu, przysięgam, że było mnie słychać na cały budynek.
Nastała cisza. Chłopak patrzył mi w oczy, aż się poddał i całkowicie położył na łóżku.

— Masz się nie bać odrzucenia! Nie jesteś tu sam, jak gdzieś utkniemy to wszyscy razem. Jesteśmy tu żeby sobie pomagać, więc opamiętaj się i wstawaj. — puściłem go i wyszedłem z pomieszczenia każąc wszystkim zrobić to samo, Min potrzebował czasu żeby sobie to poukładać.

— Panie Lee, nie wiedziałem, że z ciebie taki dżentelmen — zaśmiał się z podziwem Minho.

— Ah tam ty już nic nie mów, kto się przedchwilą na mnie darł i chciał pobić? — uciszył go Hyunjin.

— Dobra robota — powiedziałem cicho przytulając wyższego hyuna, a ten uściskał mnie jeszcze mocniej.

Przypomniałem sobie o naszej sytuacji z windą. Podobno kapitan mnie nie lubił. W pełni go rozumiałem gdyż zastąpiłem jego najlepszego przyjaciela, jednak chłopak dość szybko zmienił zdanie na mój temat. Nawet pozwolił mi się do niego przytulić czy płakać w me ramię. Tak czy inaczej cieszyłem się, że spory pomiędzy zawodnikami znikały. Największym problemem teraz był strach przed odrzuceniem Seungmina. Kto miał wiedzieć do czego chłopak był zdolny? Mieliśmy na co dzień mijać się z innymi mieszkańcami.

WINNER || hyunlixDove le storie prendono vita. Scoprilo ora