18."Szpital"

6.3K 507 14
                                    

-Ale, co się stało - Robyn była zapłakana siedząc na miejscu pasażera w czarnym matowym Audi.

-Nie wiem Ro, ale nie płacz - próbował ją uspokoić, kiedy już zaparkował złapał jej dłonie by nie zdążyła uciec mu z samochodu. Popatrzył na jej czerwone oczy, z których powoli toczyły się kryształowe łzy. -Musisz być silna dobrze? Nie wiemy dokładnie, co się stało.

Robyn pokiwała głową, po czym pocałował jej policzek przytrzymując na chwile usta przy jej skórze.

-Chodź idziemy - odpiął swój pas i tak samo postąpiła rudowłosa, po czym wyszli z samochodu, w którym Zayn włączył alarm antywłamaniowy.

Trzymał trzęsącą się dłoń dziewczyny prowadząc ją w kierunku wielkich drzwi szpitala.

-Dzień dobry zostaliśmy zawiadomieni, że został tu przywieziony Harry Styles.

-Tak proszę wjechać na drugie piętro do pokoju lekarskiego. Tam znajdziecie lekarza prowadzącego -powiedziała kobieta stojąca za blatem w recepcji. Zayn kiwnął głową i popędzili z Robyn w stronę schodów, ponieważ nie było sensu tracić czas na windę.

***

-Pan Styles jechał pod wpływem alkoholu i całe szczęście nie było więcej ofiar, ponieważ uderzył w drzewo - wytłumaczył siwy mężczyzna wprowadzając ich d sali gdzie na jedynym tam łóżku leżał pobijany brat dziewczyny.

Rudowłosa wydała niemy krzyk zawodząc płaczem podeszła do jego łóżka.

-Jest w śpiączce, ale nim stracił na dobre przytomność wypowiedział pana imię i zadzwoniliśmy - wytłumaczył mulatowi doktor.

Dziewczyna usiadła na krześle przy łóżku loczka i złapała jego ciepłą dłoń p czym przyłożyła ją sobie do ust.

-Mój kochany -zapłakała. Jeszcze tego by jej brakowałoby osoba, którą kocha i pomogła jej jak inny umarła. -Harry - zawyła widząc jego pokaleczoną twarz.

-Ma skręcony nadgarstek, ale na szczęście poduszka powietrza szybko zadziałała. Ma obite żebra, ale nie są połamane. Zostawię państwa proszę nie siedzieć zbyt długo - żegnając się krótko wyszedł ruszając dalej kremowym korytarzem.

-Mała...-Zayn podszedł do niej bliżej chcąc położyć jej dłonie na barkach okrytych jego fioletową koszulą.

-To twoja wina - wywarzała odwracając się w jego stronę. Wstała z miejsca a jej zapłakane przekrwione oczy ociekały złością. - Twoja wina!

-Robyn.

Dziewczyna już całkiem się rozsypała i zaczęła głośno płakać wtulając się w jego ciało.

Objął ją silnymi ramionami przyciągając bliżej i starając się uspokoić rozdygotane ciało dziewczyny, które emanowało bólem i rozpaczą.

-Obudzi się prawda Zayn? -Popatrzyła na niego a tej przycisnął swoje usta do jej rozgrzanego czoła.

-Tak maleńka - wymamrotał i odsunął ją od siebie sadzając na krześle. - Idę po coś na uspokojenie i przyniosę herbatę.

-Za pół godziny idziemy. Poczekaj na mnie - powiedział jeszcze i zerkając na nią jeszcze raz szybkim krokiem ruszył do pokoju pielęgniarek po jakieś tabletki a potem do szpitalnego baru po nawet dobrą malinową herbatę.

Kiedy wrócił Robyn spała z westchnieniem wziął kilka łyków swojej herbaty wylał obie do zlewu i wyrzucił razem z tabletką do kosza.

Delikatnie i najbardziej sprawnie jak potrafił wziął dziewczynę na ręce widząc na zegarku prawie dochodzącą 21 westchnął. Jutro miał prace, ale na szczęście miał do zrobienia trzy tatuaże i mógł jechać do domu.


***

dobijemy 10 komów? ;33 


Przyjaciel mojego brata [z.m] ✅Where stories live. Discover now