Rozdział 28 💙

379 34 0
                                    

Nadal czułem tą adrenalinę, co na sali sądowej. Wiedziałem, jaki będzie wynik, ale usłyszeć to od sędzi to było kompletnie co innego. Nie mogłem powstrzymać swojej radości, a potem spojrzałem na minę Nicka. Był kompletnie zdziwiony, wściekły. Rodzice Harrego bardzo neutralnie przyjęli ten wyrok. Byłem tym bardzo zdziwieni.

Harry jako pierwszy pojechał do domu. Omówiłem jeszcze z Liamem sprawę, którą ja założyłem Nickowi. Liam prosił sędzię by protokół z dzisiejszej rozprawy trafił do prokuratury. Chciałem zadośćuczynienia za to, że Grimshit ciągnął mnie po sądach. Miałem do tego prawo. Payne też mówił, że będę wraz z Harrym wzywany jako świadkowie w celu złożenia zeznań w sprawie kłamania przez Nicka na temat swojej pozycji w hierarchii. Wiedziałem, że nie był on stuprocentową alfą. Był zwykłym łajdakiem i kłamcą. Łgał na każdym kroku.

Kolejnego dnia emocje już opadły. Obudziłem się znowu wcześniej. Miałem do odbioru tort. Mała imprezka niespodzianka do Harrego miała odbyć się w mieszkaniu Nialla. Miało być w sumie sześć osób. Ja, Harry, Zayn, Niall, Theo i Liam. Mieliśmy też świętować zwycięstwo w sądzie, ale w większości chodziło to o świętowanie w małym gronie (by nie stresować Harrego i szczeniaka). Nawet bardziej mi to pasowało. Nie musiałem sam się stresować, że coś się stanie. A maluch, jak i Hazz czują moje emocje.

Napisałem kartkę do Harrego, że powinienem być do dziesiątej w domu i popędziłem na dół. Po drodze zarzuciłem na siebie bluzę od dresu i spodnie. Śmiesznie musiało to wyglądać, kiedy praktycznie na jednej nodze skakałem na schodach i zakładałem spodnie. Kiedy prawie udało mi się cały zejść ze schodów, praktycznie ubrany, noga ześlizgnęła mi się ze schodkach. Runąłem na ziemię na ostatnim schodku. Zakląłem głośno i obróciłem się na plecy.

— Kurwa — powiedziałem jeszcze raz tylko że pod nosem. — Jestem na to za stary.

Podniosłem się i zacząłem rozmasowywać łokieć. Burknąłem coś jeszcze pod nosem wściekły, że moja wywrotka mogła obudzić Harrego i zabrała mi jakieś dobre pięć minut.

— Kochanie, maść na stłuczenia jest w łazience na dole w szufladzie, gdzie trzymasz lekarstwa. Nie wiem, gdzie się tak spieszysz po siódmej rano, ale ja idę spać. Przywieźć mi ze sklepu dwa banany i jakieś krakersy. Idę spać, kocham cię, dobranoc.

— Ja ciebie też, dobranoc! Na pewno kupię! — krzyknąłem za nim.

Usłyszałem zamknięcie drzwi, więc ruszyłem do łazienki po maść, ale po drodze łokieć przestał mnie boleć. Ubrałem szybko buty, zgarnąłem kluczyki od samochodu i sprawdziłem czy miałem portfel oraz telefon. Dopiero wtedy popędziłem do garażu po samochód. Miałem być o siódmej trzydzieści po tortu. I tak byłem już spóźniony. Nie miałem prezentu dla Harrego, bo cały czas żyłem rozprawą. Nie miałem nawet pojęcia co mu kupić wcześniej. Poprzeglądałem trochę garderobę wczoraj i słysząc narzekania Harrego, że ma coraz większy brzuch, postanowiłem kupić mu parę ciążowych ubrań. Wahałem się jeszcze nad sygnetem, ale mówił też, że ma opuchnięte wszystko i nie mógł nawet założyć swojego ulubionego sygnetu. Postawiłem też na jakąś ładną bransoletkę, ale nadgarstki też miał popuchnięte i nie nosił żadnych. Naszyjnik też nie wchodził w grę, bo nie potrafił sobie sam go zapiąć, a przez co denerwowałbym się. Poza tym ostatnio narzekał, że kiedy nosił jeszcze jakiś naszyjnik - zapięcie wplątywało mu się we włosy i to wkurzało, bo czuł ciągnięcie za włosy. Denerwował się również tymi "cholernymi ubraniami", które każdego dnia się kurczyły. Nie mogłem zrobić nic innego niż po prostu zakupić mu nowe ubrania. Miałem się go pytać, dlaczego po prostu nie wykorzystał karty, na którą regularnie przychodziły przelewy za pracę w szkółce, ale zapomniałem o tym. Zamierzałem go dziś zarzucić nowymi ubraniami.

Loveproof → larryTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang