Kolejny raz otarłam łzy, które zdąrzyły kilkoma kroplami wyznaczyć własną drogę na mych polikach, wędrówkę kończąc na kartce. Zdążyły ja nieco zmoczyć.

Odłożyłam to dzieło literackie na komodę obok łóżka i wzięłam do ręki telefon - stare, dotykowe pudło,  które potrafiło zawieszać się kilkanaście razy dziennie. W dodatku niejednokrotnie się wyłączyło lub po prostu nie działało. Gdybym miała chociaż trochę pieniędzy do wykorzystania na własne, niekoniecznie ważne i pilne zachcianki,  na pewno bym z tego skorzystała.

W pewnym momencie ekran mojego telefonu podświetlił się. Przesunęłam palcem po ekranie i kliknęłam w zakładkę "powiadomienia".

@Harry_Styles: @Silshine_Real jesteś online?

Dlaczego Harry do mnie tweetnął?

Jakim cudem zna mój user?!

A może to nie jest ten Harry, o którym myślę? Ludzi o takim samym imieniu i nazwisku jest mnóstwo.

@Silshine_Real: @Harry_Styles z kim mam przyjemność?

Five minutes later...

@Harry_Styles: @Silshine_Real wiem, że to ty Mel. Haha.

@Silshine_Real: @Harry_Styles jakim cudem mnie znalazłeś?!

@Harry_Styles: @Silshine_Real już kiedyś do ciebie pisałem. Nie pamiętasz?

@Silshine_Real: @Harry_Styles Czego chcesz?

Chociaż moja ostatnia wiadomość do tego nauczyciela mogła zabrzmieć trochę nieswojo, nie zwracałam na to uwagi. W mojej głowie wertowałam teraz każdy moment, w którym uczestniczył Styles i nagle mnie olśniło. Rzeczywiście, kiedyś do mnie pisał.

Rzuciłam telefon na dalszą część łóżka. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na widok za oknem. Zdałam sobie sprawę, że teraz moje życie i myśli są zależne od Harry'ego. Kiedy jest blisko serce bije mi, jak szalone. Mało co nie wyskoczy. Kiedy jesteśmy w swoich domach, nie mogę o nim zapomnieć.

Wiem, że moje intymne doznania ze Stylesem nie są dobre, bo on mnie po prostu wykorzystuje dla swoich potrzeb, ale nie potrafię mu odmówić. Nie jestem w stanie mu się oprzeć. Chcę być z nim blisko, chcę być obok niego. A kiedy takie sytuacje mają miejsce, jestem w siódmym niebie i całkowicie się zatracam.

Zamiast kolejnych powiadomień z Twittera, tym razem odebrałam połączenie. Oczywiście od NIEGO.

- Halo?

- Dziękuję.

Zaniemówiłam.

- Słucham?

- Chciałem ci podziękować za twoją wczorajszą pracę na temat antykoncepcji.

- Ah...

- Naprawdę! To nie żart! Twoja praca była bardzo czytelna, przyjemnie mi się ją czytało. Była bardzo interesująca, a ten styl, znaczy język, jakim się posługiwałaś... Sam tekst sprawia, że chce się czytać.

- Cieszę... Się.

- I jeszcze jedna sprawa...

- Tak?

- Po weekendzie jest organizowana wycieczka szkolna nad morze. Śpimy w domkach. Taka trzydniowa. Zechciałabyś... Pojechać?

- Sama nie wiem. Nie mam pieniędzy... I niech zgadnę: dzwonisz z tym do mnie, zamiast powiedzieć mi to w szkole?

- Spokojnie, zapłacę za nas oboje. Znaczy... Dam ci pieniądze i ty sama zapłacisz, żeby nie było podejrzeń. A ci do tego drugiego, to dzwonię do wszystkich uczniów z klasy.

- Jaki jest całkowity koszt tego wyjazdu?

- Prawie sto dolarów.

- No nie wiem...

- Proszę.

- Dam ci znać.

- Masz czas do piątku. Tylko Dwa dni, pamiętaj.

Po tych słowach Harry się rozłączył. Kiedy odłożyłam telefon na komodę, ponownie usiadłam na łóżku, tym razem po turecku. Ta rozmowa była co najmniej dziwna. Z początku nie rozumiałam go dokładnie i dalej tak jest. Czułam, jakby chciał mi coś jeszcze powiedzieć... Czy on coś przede mną ukrywa?

Harry's POV

Praca o antykoncepcji, którą napisała Melody, była naprawdę dobra. Dziewczyna ma talent do pisania. Być może treść jej pracy była tak dobra ze względu na oceny? Przyznam szczerze, że Mel nieco się opuściła w nauce. Przeglądałem parokrotnie jej dziennik. Mimo, że na moich zajęciach sobie radzi, u innych nauczycieli nie ma już tak kolorowo. Szczególnie z matematyką i o dziwo z historią, z którą nie powinna mieć żadnych problemów. Będę musiał z nią o tym porozmawiać...

Słysząc dzwonek do drzwi poderwałem się z kanapy i natychmiast ruszyłem w stronę wąskiego korytarza. Otworzyłem drzwi i...

Melody's POV:

Nawet nie wiem, kiedy przysnęłam. Zaraz po obudzeniu się spojrzałam na elektroniczny zegarek. Godzina dziewiętnasta. Dzisiaj wyjątkowo mam wcześniej do pracy.

Jak zwykle przed wyjściem wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i spakowałam wszystko, co mi by było potrzebne do czarnej torby. Dzisiaj miałam o tyle dobrze. Że mojej mamy nie było w domu, a ja po raz kolejny nie musiałam się tłumaczyć, dlaczego wychodzę w środku tygodnia, a nie w weekend.

Punktualnie o godzinie dwudziestej pod mój dom podjechał Larry. Przywitałam go ciepłym uśmiechem, który odwzajemnił. Dziś ten starszy mężczyzna wyglądał lepiej, niż zazwyczaj. Pofarbował sobie włosy na ciemny blond, zgolił naprawdę długo zapuszczany zarost i ubrał ciemną koszulę.

- Chcesz zrobić na kimś dobre wrażenie? - Spytałam.

- Mam... Randkę. - Przełknął głośno ślinę.

Byłam zaskoczona.

- A więc życzę Ci udanej randki. Jak ma na imię ta... Szczęściara?

- Poznaliśmy się przez internet. Nie mam bladego pojęcia. Mam nadzieję, że nie przestraszy się mnie. Jestem taką świnią, brudasem, alkoholikiem, brzydkim kaczątkiem. No wszystkiego po trochu.

- Wyglądasz fantastycznie. Widzę, ile czasu i ile pracy kosztowała cię ta nagła przemiana. Będzie dobrze.

- Nic nie będzie! - Wybuchnął. - Jestem, kurwa, pijakiem!

- Nie jesteś...

- Kurwa mać, jestem! Może nie piję, kiedy jeżdżę taksówką, ale piję. Chciałbym z tym skończyć, ale muszę mieć dla kogo. Sam dla siebie, to nie żadna satysfakcja.

- Dlatego się umówiłeś? Szukasz kogoś, kto by ci pomógł?

- Szukam kogoś, kto wspierałby mnie i wyciągnął z tego bagna. Kogoś. Na kim mogę polegać. Kto by mi udzielił tej pieprzonej pomocy...

Dosłownie kilkanaście sekund później byliśmy już pod klubem. Pożegnałam Larry'ego, zapewniając go raz jeszcze, że będzie dobrze i trzymam za niego kciuki. Potem weszłam do klubu tylnymi drzwiami.
...

Hello!

Wiem, że ten rozdział jest chyba najgorszy, ale chciałam coś w końcu dodać. Z tego, co widziałam, nie było mnie tu sporo czasu.

Zgodnie z umową rozpoczynam moje wakacyjne pisanie! Od jutra na moich różnych opowiadaniach znajdziecie nowe rozdziały oraz prolog nowych ff.

Przy okazji: dziękuję z całego serca imaginator1D za życzenia urodzinowe. Naprawdę do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że mi je wysłałaś. :)

Former teacher || h.sWhere stories live. Discover now