Rozdział 8

14.1K 470 44
                                    

Wraz z przybyciem do domu moje rozczarowanie zniknęło. Również moje oczy przestały opuszczać łzy. Zamknęłam się w pokoju i włączyłam muzykę na full. Właśnie leciał kawałek z płyty Prism - Unconditionaly. Przy tej piosence po prostu odpływałam. Zamknęłam oczy, by przemyśleć wszytko, co miało miejsce wczoraj i dziś.

Nawet nie zauważyłam, kiedy do mojego pokoju weszła moja matka: dość zgrabna, wysoka blondyna o niebieskich oczach. Miała na sobie czarne legginsy i jasną bluzkę z długim rękawem. Niestety - nie mogłam dostrzec, czy bluzka ma na sobie jeszcze jakieś detale, ponieważ przykrywał ją długi fartuch, który długością sięgał do ud kobiety.

- Masz nieodebrane połączenia od Beck'a. Lepiej oddzwoń, bo dobijał się nawet na domowy. - Oznajmiła, opuszczając pomieszczenie.

Westchnęłam. I co mam teraz zrobić? Nie mam ochoty z nim rozmawiać.

Postanowiłam, że napiszę mu krótkiego SMS-a.

Ja: Nie dzwoń.

Beck: Dlaczego? Chcę pogadać.

Ja: A ja nie.

Beck: Przepraszam.

Ja: Pogadamy w szkole.

Beck: Wybacz mi...

Bo tych słowach łzy napłynęły mi do oczu. Nie potrafiłam się gniewać na Beck'a, chociaż z naszej paczki znam go najkrócej, to on poświęcał mi najwięcej swojego czasu. Chodził że mną na zakupy, do kina... Nawet kiedy skręciłam kostkę nosił za mnie torbę, a nawet i mnie samą. Pamiętam to. Byłam wtedy niezłą szkolną atrakcją.

Odłożyłam telefon na stolik i podeszłam do okna słysząc dziwne stukanie. Nikogo nie zauważyłam. Otworzyłam więc drzwi balkonowe i wyszłam na zewnątrz wciąż rozglądając się na boki.

- Na dole. - Usłyszałam.

Wychyliłam się. W dole ujrzałam Beck'a. Zszokowana jego obecnością cofnęłam się parę kroków, znikając z jego pola widzenia.

Chłopak był jednak uparty. Kiedy nie wychylałam się przez dłuższy czas, po prostu wszedł na drzewo i wijąc się po grubej gałęzi znalazł się nad balkonem. Następnie usiadł na owej gałęzi i zaskoczył z niej.

- Drzwiami byłoby łatwiej. - Przewróciłam oczami.

- Wolę adrenalinę. - Puścił oko. - Poza tym nie wpuściłabyś mnie do środka.

- I tu się z tobą zgodzę.

- Jesteś wredna. - Uśmiechnął się i usiadł obok na krześle.

- Widzisz ile dla ciebie robię? Mogłem spaść i się zabić. Albo połamać i zostać inwalidą.

- Nikt ci nie kazał. - Ponownie wzruszyłam ramionami, tym razem pokazując, że nie przejęłam się jego słowami.

- Dlatego nie powinnaś się gniewać.

Spuściłam głowę. I co teraz?

- Teraz?

Oj. Najwyraźniej głośno myślę.

- Ok, wybaczam. - odetchnęłam. - Tylko proszę, pomóż mi. - Położyłam głowę na jego ramieniu, na co chłopak się wyszczerzył i objął mnie ręką.

- Zawsze możesz na mnie liczyć. Pamiętaj o tym.

- Pamiętam.

- I nawet o tym wiesz. - Cmoknął mnie w czoło.

- Chodźmy do środka, opowiesz mi co robiłaś u Stylesa tamtej nocy.

Niezbyt zadowolona zaprosiłam przyjaciela do pokoju. A więc czas na szczerą spowiedź...

Former teacher || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz