Rozdział 10

12.4K 497 23
                                    

- Nie, skąd! Zadzwoniłam przypadkowo!  - Próbowałam się bronić, ale nie wychodziło.

- A po co telefonowałaś? Czekaj, co tak szumi?

- Ulewa. Leje jak z cebra.

- Gdzie jesteś?

- Nie ważne.

- W domu?

- Nie.

- To gdzie!?

- Na jakimś przystanku autobusowym.

- Ulica?

- Najbliższy przystanek niedaleko szkoły.

- Haha, okey. Zaraz będę.

Styles po mnie przyjedzie!?

Schowałam telefon do kieszeni, upewniając się wcześniej, że go zablokowałam, po czym usiadłam na ławce. Momentalnie zrobiło mi się zimno. Musiałam jeszcze wytrwać kilkanaście minut.

Nawet nie wiem kiedy jakiś samochód zatrzymał się pod przystankiem. Styles wysiadł szybko z pojazdu, obkrążył go i znalazł się przy mnie.

- I jak darmowy prysznic? - Zaśmiał się na mój widok. Rzeczywiście wyglądałam tak, jakbym brała prysznic w ciuchach.

- Bardzo śmieszne - Fuknęłam.

Styles złapał za moją rękę i pociągnął za sobą do samochodu. Zapiął mi pas, po czym zamknął drzwi zasiadł za kierownicą.

- To dokąd?

- Powiem, gdzie masz skręcić. - Spojrzałam przez okno na pojedyncze osoby, które uciekały przed ulewą, szukając tymczasowego schronienia.

Po paru minutach oznajmiłam, że należy skręcić w prawo, w połowie ulicy w lewo i zatrzymać się pod jednym z domów. Nie spodziewałam się jednak, że Harry mnie wrobi. Nie skręcił w wyznaczoną ulicę.

- Ej, co ty robisz?

- Jedziemy do mnie. - Uśmiechnął się.

- Nie ma mowy, ja jadę do domu.

- To jedź. - Wzruszył ramionami. - Jedź bez prawka, umiejętności prowadzenia pojazdu.

- Nie wkurzaj mnie.

- A ty mnie. Jedziemy do mnie. Klamka zapadła.

W tej kwestii nie miałam już nic do gadania. Wiedziałam, że nawet kłótnia nic tu nie zdziała. Do końca drogi siedziałam cicho.

- Jesteśmy na miejscu. - rzekł Styles, otwierając moje drzwi. Stanęliśmy na niemal zapełnionym parkingu, dookoła widziałam tylko wysokie bloki. Policzyłam szybko piętra. Najniższe miały 6 pięter, najwyższe 12.

- Tędy. - ponownie się odezwał chwyciwszy mnie za rękę i ciągnąc za sobą.

Wolnym krokiem udaliśmy się do jednego z najwyższych bloków w tej okolicy. Skorzystaliśmy oczywiście z windy. Co bardzo mnie zdziwiło, sam dźwig był zadbany, żadnych śmieci czy graffiti, bo i takie można było tu zastać.

Wjechaliśmy na piętro numer 9. Zwróciliśmy się ku brązowym drzwiom z numerem 20. Harry wpuścił mnie do środka jako pierwszy. Przed sobą ujrzałam wielki salon. Aktualnie znajdowałam się w małym korytarzyku, z którym połącozno dwa pomieszczenia. Po lewej jak i po prawej stronie znajdowały się drzwi. Tyle tylko, że te po lewej miały u góry małe okienko. To była zapewne łazienka.

- A co jest tutaj? - wskazałam na prawe drzwi.

- Sypialnia. - uśmiechnął się szeroko, widocznie tym pytaniem wywołałam u niego nizłe fantazje. - Idź dalej. - popchnął mnie lekko.

Former teacher || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz