LIX

2.4K 303 109
                                        

Diana chciała ruszyć w chaos za Śmierciożercami, jednak została prędko złapana za nadgarstek i pociągnięta w tył.

- A ty dokąd?

- Jak to dokąd, Tom? - zapytała zdumiona Diana, gdy on wciąż trzymał jej rękę. - Pomścić moją matkę. Zrobić to, na co czekam prawie całe swoje życie. To dlatego tu teraz z tobą jestem.

- I to się dziś stanie, ale nie musisz się spieszyć... - Tom przyciągnął ją z powrotem do siebie. - Potter przyjdzie do mnie sam. Nie będzie mógł znieść tego, że jego mali przyjaciele giną... Taki jest szlachetny.

Diana przez chwilę patrzyła na niego w kompletnym szoku, aż wreszcie parsknęła śmiechem.

- No nie wierzę. - Pokręciła głową. - Tyle lat i dopiero teraz zrozumiałeś, jak działa miłość?

- Diana, ja zawsze wiedziałem, jak działa - odparł oczywistym tonem, pozwalając sobie się uśmiechnąć, nawet jeśli ów uśmiech na jego gadziej twarzy wyglądał bardziej złowieszczo niż jakakolwiek inna mina. - Lecz wykorzystuję to wtedy, kiedy mi potrzeba... Spójrz na nas.

- Na nas? To, że cię kocham, to jedno, Riddle. - Posłała mu perfidne spojrzenie. - Lecz to, że na samym początku podążyłam twoją ścieżką tylko dlatego, że chciałam pomścić moją matkę, to drugie.

- Popatrz zatem, gdzie ta ścieżka cię doprowadziła. - Wskazał bladą dłonią na zamek, który pogrążony był już w chaosie. Ze swojej pozycji nie mogli usłyszeć krzyków odchodzących dusz, dochodziły do nich jedynie głuche odgłosy wybuchów i zawaleń. Diana zmrużyła oczy, przyglądając się wielokolorowym rozbłyskom zaklęć, ogniowi pochłaniającemu już niektóre części potężnego budynku...

Jej sumienie już dawno przepadło, bo choć nie tak wyobrażała sobie swój triumf, nie przeszkadzało jej, że został wymalowany krwią. Oglądała to wszystko z dumą, pozwalając Tomowi trzymać jej dłoń...

Aż nagle poczuła, jak jego ucisk się zwalnia, a i pod nią samą uginają się nogi.

Upadli na ziemię, czując już zbyt dobrze im znany, przeszywający ból. Kolejne kawałki ich dusz zostały zniszczone, co do tego nie mieli wątpliwości.

- Pokój... Życzeń... - wysyczał Riddle, oddychając z trudem. Nie był pewien, czy Diana go słyszała, bo zniosła to gorzej niż on. Zrozumiał, że właśnie straciła swój ostatni horkruks, dziennik matki, ten, który Tom osobiście schował obok diademu Roweny Ravenclaw.

Objął ją po chwili, wiedząc, że doda jej sił, a następnie pomógł wstać. Sądził, że będzie słaba, jednak nawet po tylu latach Voldemort nie potrafił do końca przewidzieć tego, jak zareaguje najbliższa mu w życiu osoba.

- Dosyć tego, Tom! - wrzasnęła Diana, wyjmując swoją różdżkę z szaty. - Oni nic nie umieją zrobić! Tracimy tylko czas! - zaczęła, ruszając prosto w stronę skarpy, by zejść do Hogwartu, jednak Voldemort powstrzymał ją po raz kolejny, przyciągając ją z powrotem do siebie.

- Jesteś słaba, co ty chcesz zrobić?

- Słaba? Ja? - mówiła Diana, czując kipiącą z siebie wściekłość. - Mieliśmy już rozmowy o słabościach paredziesiąt lat temu. Nie pozwolę, by w kluczowym momencie ci idioci znowu wszystko zniszczyli! Wymorduję ich sama, jeżeli będzie trzeba! A ty powinieneś iść ze mną!

Voldemort uśmiechnął się - tym razem z dumą. W tamtej chwili, patrząc na Dianę otuloną poświatą rozbłysków bitwy gdzieś za swoimi plecami, bardziej niż kiedykolwiek był pewien, że nikogo lepszego nie mógł mieć przy swoim boku.

- I kto by pomyślał, że to ta sama Wharflock... - Jego długie palce założyły kosmyk jej włosów za ucho, zupełnie ignorując to, jak ciężko oddychała z wściekłości. - Ta sama, którą musiałem namawiać na morderstwo?

Pact With The Devil: Chapter II • Tom RiddleWhere stories live. Discover now