Odcinek 87: Ciepło Północy

6 2 0
                                    

Aud wystawiła twarz do słońca. Pierwsze ciepłe promienie tej wiosny lizały jej twarz jak małe pieski. Uśmiechnęła się pod nosem. Nigdy nie sądziła, że tak się ucieszy na widok słonecznego ciepła i wiosny. Nie było się czemu dziwić, po prawdzie. Na koniec długiej zimy Ragnaroku czekali wszyscy, tak śmiertelnicy, jak i nieśmiertelni.
- W końcu - usłyszała głos dotąd milczącego Scathy.
- Dokładnie - zgodziła się Aud, po czym legła na trawę. Jej jasne włosy rozsypały się wokół głowy niczym na zielonym kobiercu. Szkot uśmiechnął się, patrząc na swoją dziewczynę w tej rozkosznej pozycji. Nawet, kiedy nie kochali się z Islandką (a ta po powrocie miała spory apetyt), uwielbiał na nią patrzeć leżącą. Była jak taki słodki kotek, wylegujący się w ulubionym miejscu. Jedyne, o czym myślał w takich sytuacjach, to zachwyt nad tym, jak bardzo jest cudna dla niego.
Położył się obok niej i przeczesał delikatnie kosmyki, które znajdowały się najbliżej niego. Nie po raz pierwszy miał wrażenie, jako między palcami mu znajdowały się nie włosy jego ukochanej, a jasna rzeka, meandrująca i płynąca kaskadami. W nozdrza wdarł mu się zapach szamponu i odżywki, stosowanych przez nią. Tak, to był jego ulubiony zapach. Magnetyczny, uzależniający. Mógł go wdychać godzinami.
- Ewidentnie lubisz moje włosy, co? - z kontemplacji wyrwał go łagodnie głos Aud. Patrzyła na niego, a jej ametystowe oczy mówiły to, czego zwykle nie mówiły na głos usta.
- Uwielbiam - zapewnił, po czym pogładził ją po policzku. Jego serce jak gdyby zawyło, wspomniawszy te wszystkie razy, gdy dotykał ją w ten sposób. W tej jednej chwili uzmysłowił sobie, jak bardzo brakowało mu tych czułości w czasie, gdy usiłowali wpierw wstrzymać Ragnarok, a potem brali w nim udział.
Aud zamruczała jak zadowolona kicia. Dotknęła palcami policzka, gdzie wciąż znajdował się strup po ranie, zadanej przez Gungnir. Pomyślała, że teraz to już Scatha będzie wyglądał jak mężczyzna, a już nie chłopak. W sumie, nie wyglądał nawet tak źle. Podobała jej się nawet. Zresztą, podobał jej się cały Scatha, taki, jaki był.
Przesunęła rękę w kierunku jego karku. Delikatnie nacisnęła, zaś Scatha w odpowiedzi ułożył głowę na jej piersi, nieco poniżej twarzy. Tak, to również uwielbiała. Była to świetna okazja do zabawy jego włosami, w których jej ręka tonęła czasem jak w puchatym dywaniku. Poza tym, kiedy tak się do niej tulił, czuła, że jest kochana i pożądana. Mógł wybrać każdą, jaką tylko chciał, tu albo w Albie. A mimo to, jego serce wybrało właśnie ją. Należała do niego, zaś on należał do niej. Należeli do siebie.
- Jesteś jak taki mały kotek, który lubi być rozpieszczany, co? - szepnęła.
- Mrrrr - zamruczał w odpowiedzi Scatha. I oboje parsknęli śmiechem.
Przez chwilę leżeli w ciszy, zatopieni w sobie i własnej bliskości. Żadne nie miało ochoty przerywać tego słodkiego milczenia, które między nimi było. Nie było potrzeby. Czego nie wypowiedziały usta, mówiła za nich atmosfera, w której byli zanurzeni.
Scatha oparł głowę nieco niżej, na mostku. Usłyszał, jak gdzieś tam, w tej klatce z żeber, bije serce dziewczyny. Uśmiechnął się, wsłuchując w pulsowanie i myśląc, że w zasadzie więcej mu do szczęścia nie potrzeba. Wystarczyła mu ta Islandka przy boku i świadomość, że jego przyjaciele są szczęśliwi i w jednym kawałku. Westchnął cicho.
- Hm? - usłyszał hmyknięcie swojej ukochanej.
- Nic, nic. Słychać, jak ci serce bije - powiedział.
- Dziwisz się? - zaśmiała się lekko.
W odpowiedzi Scathy uniósł się nieco na łokciach. A w każdym razie tej sztuki spróbował. Aud mu nie pozwoliła bowiem pozostawić swojego serca, co do czego zgadzały się jej ręce. Oplotły głowę Szkota, który nie miał większego wyboru, niż bycie posłusznym. Aud lubiła stawiać na swoim.
Poczuła miłe łaskotanie, gdy jego usta złożyły pocałunek na obojczyku. Lubiła, gdy ją całował. Uśmiechnęła się błogo, czując ciepło, rozlewające się po jej ciele. Westchnęła cicho.
- Jeśli masz ochotę, możemy przejść się do akademika - zaproponowała.
- A ty chcesz? - zapytał.
- Niezbyt - odparła. - Tu jest mega przyjemnie.
- Więc zostańmy tutaj - zgodził się Scatha i ucałował usta ukochanej. Ta nie pozostała dłużna, odpowiadając pocałunkiem na pocałunek. Przemknęło mu przez głowę, że w gruncie rzeczy Aud jest w tym niezwykle delikatna. I dosyć nieśmiała, mimo iż byli ze sobą już rok. Nie przeszkadzało mu to jednak. Taka, jaka była, stanowiła dla niego ideał, którego nie zamieniłby na żaden inny.
Gdy przestali się całować, trąciła nosem ten jego. Przez chwilę patrzyli w oczy jedno drugiemu. Następnie dziewczyna usiadła, zaś jej chłopak podążył za przykładem mu danym. Spojrzeli na rozciągający się przed nimi krajobraz lasu. Oparła się o niego, uśmiechając się.
- Pamiętasz, jak wtedy zaatakował nas ten troll? - zapytała.
- Ten wielki, niebieski z różowymi kłaczorami i chcący nas zjeść? Tak - odparł, śmiejąc się na wspomnienie tego wydarzenia.
- Ciekawe, czy wciąż tam stoi? - zastanowiła się.
- Jeśli go nie zabrali, to być może. I pewnie jeszcze obsrany przez ptaki - zachichotał.
- Idziemy sprawdzić? - zapytała.
- Czemu nie? - odpowiedział Scatha.
- Ale wiesz, czego nam brakuje?
- Czego? - zaciekawił się.
- Mapy. Bo kompletnie nie pamiętam, gdzie to bydlę stoi - zachichotała.
- I drużyny - dodał.
- No tak, przed wyruszeniem w drogę... - zaczęła.
- Należy zebrać drużynę - dokończyli oboje. I parsknęli śmiechem.
Z nieba zaś patrzyło na nich jasne słońce, pędzące przez świat na swoim niebiańskim rydwanie. Ta dwójka musi być całkiem dobraną parą, pomyślało. I pomknęło dalej, rozglądając się, czy przypadkiem nie ma czegoś ciekawego w okolicy, o czym by mogło słuchać i co obejrzeć. Ewentualnie napisać książkę.
Albo jedno i drugie.

RagnarokWhere stories live. Discover now