Odcinek 85: Młotek zaręczynowy

6 2 0
                                    

Rossweisse spojrzała na Kalevę. W jej oczach widoczne było zdenerwowanie. Albinos odwzajemnił spojrzenie narzeczonej, jakby dając jej do zrozumienia, że w razie czego siedzą w tym szambie razem. Ujął delikatnie jej dłoń, chcąc w ten sposób dodać walkirii otuchy. Ta uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Będzie dobrze, pomyślała. Przecież musi być dobrze. Prawda?
Policzyła do trzech, po czym odetchnęła głęboko. Fin natomiast wysunął z jej dłoni swoją, a następnie zapukał do drzwi. Runy, wygrawerowane na małej tabliczce, głosiły, że jest to gabinet profesora Thora. Dziwnym mogłoby się dla wielu zdawać, że mają oni do niego jakiś interes. Do Gromowładnego prawie się nie przychodziło, a przynajmniej bez wyraźnego powodu. Jedyną osobą, bez pardonu wchodzącą i wychodzącą z gabinetu, kiedy jej się żywnie podobało i to czy tego chciał gospodarz czy nie, była Sif. A teraz Rossweisse i Kaleva mieli w środku stanąć oko w oko z rudobrodym bogiem gromu.
- Proszę! - z zadumy wybił ich łagodny i zapraszający baryton Thora.
Rossweisse nacisnęła klamkę, po czym weszli do środka. Wewnątrz, za biurkiem, oczekiwał ich w koszulce moro, uwydatniającej wyrzeźbione ciało oraz zapewniającej maskowanie w lesie Thor. Jego ruda jak marchewka broda i włosy były zmierzwione i zaniedbane. Na bladej skórze odcinały się podkówki pod oczami. Nie było się czemu dziwić. Odkąd powrócili do Norwegii, Thor nie miał jak zmrużyć oka. Jeśli wierzyć opowieściom, to ledwie zdążył nacieszyć się krągłościami żony, a zaraz Ullr wyciągnął go na małe polowanie, zaś potem Loki na popijawę, po której odbył sesję konsultacji z tygrysem. A jeśli wierzyć plotkom, na dniach miał wyznaczone zadanie zapolować na Valiego i Modiego, w czym pomóc mu miał pasierb. Niestety, obaj musieli się zaszyć pewnie w tak dobry sposób, że nawet zdolności boga zimy i łucznictwa na niewiele tutaj się mogły zdać. Chociaż i tak najdziwniejsza była łagodność w jego głosie.
- Ooo, Rossweisse! I Kaleva, witam, witam! - uśmiechnął się bóg gromu.
- Witaj, Thorze - odpowiedziała uśmiechem Rossweisse. Kal grzecznie się ukłonił.
- Co was do mnie sprowadza? - zapytał. - Nieczęsto miewam gości, więc z czym do mnie przychodzicie?
- Chcielibyśmy pana poprosić, panie profesorze, by był pan gothim - z marszu wypalił Kaleva.
- Gothim? Czemu bym miał sprawować godność kapłana? - spojrzał na nich czujnie. - Ta sprawa musi mieć drugie dno.
- I słusznie zauważyłeś - pokiwała głową Ross. - Bo widzisz, chodzi o to, że my... chcielibyśmy się pobrać.
- Wy CO!? - Thor prawie wstał z krzesła. Jego wytrzeszczone oczy jasno dawały do zrozumienia, że nie spodziewał się takiego obrotu spraw. - Nie, nie, nie, to jakieś jaja. Mówicie poważnie? Od jak dawna to wszystko trwa? Jakim cudem udało wam się ukryć przed Odynem i jego krukami?
- Z Rossie jesteśmy parą od ubiegłego roku szkolnego, zaręczyliśmy się w trakcie podróży przez Wanaheim - wyjaśnił Kaleva. - Jak się ukryliśmy? Cóż, dyskretnie w miarę. Albo kruki Odyna nie miały ochoty nas szpiegować.
- Jakkolwiek wam się to udało, jestem zaszokowany. Kiedy wy chcecie się pobierać? - zapytał.
- Latem - odparła Ross. - Wtedy jest małe ryzyko wpadki pogodowej i na więcej można sobie pozwolić.
- Nie mówiąc już, że mamy większe możliwości odnośnie transportu - dodał Kaleva.
- Bardzo szybko - zauważył Thor. - Aż się wierzyć nie chce, że nagle mi tu wyskakujecie z takim czymś jak filip z konopi.
- Kal oświadczył mi się stosunkowo niedawno - walkiria zaczerwieniła się lekko. - Sporo rzeczy uzgodniliśmy zaś na dniach.
Thor zamyślił się, gładząc spokojnie swoją brodę. W pewien sposób był on patronem małżeństwa, raz musiał udawać Freję dla odzyskania swego młota (którą to przygodę wspominał co najmniej średnio). Z drugiej strony, prędzej by z takimi rzeczami posyłał do Sif. Jej bowiem działką była przede wszystkim kwestia małżeństw, weselisk i tego typu uroczystości. Przez chwilę myślał dość intensywnie, co widać było po występującej na jego czoło żyle. Kaleva i Rossie spojrzeli po sobie.
- Dobra - zgodził się w końcu Thor. - Ale pod warunkiem, że nie będę się musiał malować jak jakieś cudo, co to niby baba, a jednak mąż.
- Argrem to ty nie będziesz musiał być, o to ty się chłopie nie martw - machnęła ręką Rossweisse.
- Co nie zmienia faktu, że niezmiernie jesteśmy panu, panie profesorze, wdzięczni - wtrącił Fin.
- Nie ma o czym mówić - machnął ręką Thor. - Czasem nie można zrobić nic innego, jak tymczasowo odwiesić broń na kołek i przywdziać szaty kapłana. Tylko muszę się do tego odpowiednio przygotować. I wy również. Na pewno do porozmawiania macie trochę z moją słodką Sif, ona najlepiej zna się na kwestii ślubów i wesel. Przygotuje was odpowiednio do zaślubin. Takie uroczystości to nie mogą odbyć się byle jak, byle sztuka i byle było.
- Z panią Sif będziemy w kontakcie - zapewnił Kaleva. - Ale bardzo się cieszymy, że uczyni nam pan, panie profesorze, ten zaszczyt, będąc gothim na naszych zaślubinach.
- Jak już mówiłem, nie ma o czym mówić. Mam nadzieję, że będziecie na nowej drodze życia szczęśliwi oboje - uśmiechnął się bóg gromu. Zęby niemal ginęły pod jego rudymi wąsami. - A teraz zmykajcie. Muszę pomyśleć, co dalej wypada w takiej sytuacji czynić.

RagnarokWhere stories live. Discover now