Odcinek 53: Wiedźma i iście szatańska intryga

9 2 0
                                    


Thora i Frigg nie łączyło żadne powinowactwo krwi. Bóg gromu był dzieckiem Odyna poczętym w czasie jednej z rozlicznych namiętnych nocy spędzonych w ramionach bogini-gigantki Jörd. Jörd, czy też Fjörgyn, tak bowiem zwali ją jej współplemieńcy z rodu hrimthursar, była uosobieniem ziemi. Lodowa gigantka stanowiła pierwszą i bodaj największą miłość boga-władcy Asgardu, której nie ustępowała nawet - ku zgryzocie obecnej małżonki Odyna - Frigg. Miała jednak to do siebie, że była chętna do szafowania swoimi wdziękami. Nie było to nic w zasadzie dziwnego. Tak jak piękna Sif, waleczna Freja czy inne boginie silnie związane z aspektem płodności, była chętna do łóżkowych igraszek z tymi, co w jakiś sposób jej się spodobali. Z Odynem niestety zaliczyła wpadkę, przez co narodził się Thor, Zabójca Gigantów. Frigg była córką Fjörgynna, boga ziemi, w niejasny sposób powiązanego z Fjörgyn. Uznana została za jedną Wanów, mimo płynącej w niej krwi olbrzymów mrozu, przez Njorda i jego siostrę Nerthus. Ta dwójka zajęła się osobiście wychowaniem małej olbrzymki. Stała się oczkiem w głowie przybranej matki (bowiem wówczas Njord i Nerthus stanowili parę), a z czasem została oddana na naukę do wiedźm Vanir. W czasie wielkiej wojny Asów i Wanów wykazała się odwagą, bitnością i biegłością w arkanach sztuk magicznych, dzięki której udało się jej zrobić wrażenie na samym Odynie. Po wojnie zaś z przyczyny częściowo politycznej, a częściowo romantycznej także podjęła decyzję o wyjściu za niego. Głównie chodziło o to, by zapewnić rodom zwaśnionych ze sobą kiedyś bogów pokój. W ten sposób została macochą boga piorunów i burzy.
Stosunki na linii pasierb-macocha w ich przypadku były trochę chwiejne. O ile Odynowi zdawało się nie przeszkadzać, iż syn to awanturnik, żarłok oraz moczymorda, nieco bardziej stonowana Frigg czasem pomstowała na głupotę i prostactwo Thora. Thor zaś macochy szczerze nie znosił, bynajmniej nie przez to, że była z krwi i kości gigantów, ale głównie dlatego, że była wiedźmą. Jako bóg walki, piorunów i jeden z patronów wojowników nie przepadał za magami oraz uprawianą przez nich sztuką. Zwłaszcza, jeśli to byli mężczyźni. Uważał ją za tchórzostwo i ogólnie sztukę stojącą niżej w stosunku do walki. Tym bardziej więc zauważał w swoim zachowaniu w tej chwili swoistą ironię. Bowiem czyż nie zawiązywał właśnie aliansu z wiedźmą? Kij z tym, że z własną macochą, to akurat był najmniejszy problem.
- Gdybyśmy mieli wspólną matkę, mogłabym być twoją siostrą - rzekła Frigg. - Przyznam, Thor, iż zamiast pasierba widzę w tobie bardziej młodszego i nieco przygłupiego braciszka.
- Dzieli nas chyba wcale nie tak wiele czasu - zauważył Thor.
- Dwa, trzy lata najwyżej jestem od ciebie starsza - pokazała mu język. - Niemniej, nie po to cię tutaj wzywałam, mój drogi.
- Ano nie. Jeśli mi się dobrze zdaje, chciałaś ze mną porozmawiać - Thor uśmiechnął się pod wąsem.
- Ano właśnie. Co od ciebie chciał mój, że się tak wyrażę, mąż? - Frigg spojrzała na niego twardo.
- Dostałem od tego starucha nową misję - minę boga gromów w tej chwili można było określić jako kwaśną w najlepszym wypadku. Jak cytryna.
- Jakąż to? - zapytała.
- Wszystkie boginie, które pracują w Walhalli, mam eskortować do kraju Wanów. Ciebie, Freję, Idunn, Fullę i słodką Sif. Z wszystkimi walkiriami oraz Frejrem, Ullrem i z Tyrem jako obstawą - odparł.
- Tyra możemy z tej listy wykreślić, podobnie jak Rossweisse - rzekła Frigg. - Tyr już jest w Wanaheimie razem z grupą mrocznych elfów, które mu kazałam zorganizować razem z Kraką. Rózia to wiadomo, jest razem z naszymi ancymonami w drodze do Lokiego albo od niego.
- Podobno romansuje z jednym z uczniów - rzucił od niechcenia Thor.
- Na jaja Ymira, nie tak głośno! - syknęła. - Chcesz, żeby nas ten osioł w jakiś sposób usłyszał!? Nie tylko my będziemy mieli kłopoty, ale jeszcze ona!
- Ups, przepraszam - zburaczył się Thor.
- Na następny raz mów trochę ciszej - burknęła Frigg. - Ale do rzeczy. Nie mam pojęcia, na jaką cholerę Odyn chce się nas pozbyć z Asgardu. Jednak w tym układzie mam pewien pomysł.
- Czyżby zdrada za plecami Odyna? - szepnął rudobrody.
- Można tak to nazwać. Nie jesteś takim durniem, za jakiego cię biorą - pochwaliła go Frigg, po czym potargała po rudych kłaczorach. - Zgodnie z tym, co mówił Odyn, odeskortujesz nas z walkiriami, Ullrem i Frejrem do mojego przybranego domu. Droga przez dominia Frei we Folkvanger i przez siedzibę mojego ojczyma Njorda nie powinna być uciążliwa dla nas. Jak einherjar będą nam robili problemy, wystarczy, że pokażesz im swój młot.
- Się wie - zasalutował dowcipnie.
- Żeby jednak dalszą drogę przebyć, potrzebni nam będą Ullr i Frejr. Frejr się najlepiej zna na drogach prowadzących przez Wanaheim, a Ullr okazać się może świetnym zwiadowcą - rzekła. - W sumie, przydałoby się ich tu zawezwać i wyjaśnić im pokrótce całą sprawę.
- Nie widzę przeszkód - stwierdził Thor.
Jakoż i chwilę później pojawił się brodaty, brązowowłosy Ullr, podobny w pewien sposób do kanadyjskiego drwala i blodnwłosy Frejr, przypominający skacowanego i lekko zarośniętego elfa.
- Po co nas tu wzywałaś, Frigg? - zapytał Frejr, rozglądając się po pokoju, który przypominał bardziej jaskinię szamana, niżeli gabinet profesorski. Frigg w odpowiedzi uśmiechnęła się ponuro.
- Panowie, niedługo będziemy, zgodnie z życzeniem naszego kochanego dyrektora, wyruszali do Wanaheimu. Razem z walkiriami będziecie eskortować mnie, Freję, Sif, Fullę i złotowłosą Idunn. I w związku z tym jasne jest, że nie zamierzam wobec Odyna grać w jakikolwiek sposób czysto.
- Co masz na myśli? - zapytał Ullr.
- Najpierw otoczmy się polem bezdźwięcznego mroku. W ten sposób nie powinny nas usłyszeć ptaki Boga Wisielców - powiedziała.
Po czym pstryknęła palcami. Na pozór nic się nie zmieniło, tylko obszar za oknem nagle stał się jak gdyby ciemniejszy.
- Teraz możemy rozmawiać bez przeszkód. Otóż gdy opuścimy Walhallę, udamy się do Wanaheimu przez Folkvanger i Noatun. Na ziemi Wanów zaś już będziemy poza jurysdykcją Odyna. Jeśli moje podejrzenia są prawdziwe, to Tyr już powinien mieć za sobą rozmowę z Lokim lub jest w jej trakcie. Tam razem z nim połączymy siły z Lokim i w efekcie dodatkowo osłabimy siły Odyna.
- Uknułaś iście szatańską intrygę - zauważył Frejr z uznaniem. - Jednak co, jeśli Loki uzna nas za wrogów?
- Nie kłopocz się o to. Z moich danych, które zebrała dla mnie Fulla, to się okazuje, że towarzyszą mu dzieciaki, elfy i Różyczka - odparła wiedźma.
Ullr nic nie powiedział. Podejrzewał, iż to, co się stanie w przyszłości, na przyszłość wojny wywrze nie tylko wpływ, ale zmieni też układ sił. Jakby na to nie patrzeć, bogowie coraz bardziej odsuwali się od Odyna. Nawet Widar, który z reguły był małomówny, coraz mniej chętnie spoglądał na Kruczego Boga.
Nie pozostawało mu jednak w takim wypadku nic innego, jak szykować na walkę strzały i łuk. I toporki. Czuł, że będzie miał dużo roboty.

RagnarokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz