Rozdział 10. Przytulanki.

4.3K 261 20
                                    

ZOEY

W noc po kolacji z Ryanem ledwo spałam. To jak Frost się na niego rzucił było... gorące. Nie wahał się ani chwili, tylko od razu przystąpił do czynów. Tylko dlatego, że zobaczył jak płaczę.

A później powiedział, że chce spróbować! Chce zaryzykować i otworzyć serce na kogoś nowego! Czyż to nie cudowne?

Wiem, że to ja sama zaproponowałam spotkanie, ale to, w jaki sposób Frost mi odpowiedział... I jeszcze ten pocałunek na masce jego samochodu. Ja się wręcz rozpłynęłam.

Randka na lodowisku minęła mi jak marzenie. Później Frost zabrał mnie także na frytki, na które miałam ogromną ochotę. Widziałam jak bardzo kręcił na to nosem, w końcu on jako jedyny z drużyny trzyma się narzuconej przez klub diety, ale dla mnie się przemógł i skusił się na jedną porcję smażonych ziemniaków.

Frost jest po prostu boski.

— Chyba obie mamy szczęście, co? — zagaja mama, gdy równo o ósmej dwadzieścia zbieramy się do wyjścia. — Jak było?

Dziś rozpoczynam praktyki w studiu rodziny Isey, więc nie musimy się aż tak spieszyć. Lokal jest rzut beretem, więc spacerkiem będę tam za kilka minut. A Charlie zaczyna lekcje za ponad pół godziny.

— Wspaniale — wzdycham rozmarzona. — On jest dla mnie idealny.

Kiedy opowiedziałam mama o sytuacji sprzed naszego bloku, chciała zadzwonić do Ryana i go zawrócić. Jednak uspokoiłam ją, że nic mu się nie stało. Jednak kobieta była uparta, a jej rozmowa z parterem trwała chyba ponad godzinę. Na szczęście nie chowa on urazy do Frosta. Twierdzi, że zareagował prawidłowo, widząc zrozpaczoną kobietę.

Serce trzepocze w piersi, gdy myślę sobie, że tak mężnie mnie bronił.

A gdy opowiadam tą historię Isey, to dziewczyna płacze ze śmiechu. Jej mama kręci tylko głową, jednak po jej twarzy również błąka się uśmiech.

— No i wyobraź sobie, że on tak nagle wyskoczył z tego samochodu i przyparł Ryana do karoserii — relacjonuję przyjaciółce. — Bałam się, że Frost go zmiażdży. Jest trzy razy większy od Ryana!

— Ale nic mu się nie stało, prawda? — pyta szatynka, upijając łyk kawy.

— A gdzie tam. — Macham ręką. — A wspominałam już, że Ryan to przyszyły sponsor chłopaków?

Isey krztusi się gorącym napojem. Delikatnie klepię ją po plecach, śmiejąc się głośno.

Gdy udaje jej się uspokoić, zabieramy się do pracy. Ciocia dziewczyny, Tinna, dała nam za zadanie zaprojektowanie małego domku letniskowego z widokiem na jezioro.

— Och, tak bardzo chciałabym pojechać do takiego miejsca — stękam, podbierając podbródek na dłoni. — Tylko cisza i spokój.

— I Frost — dopowiada Isey. Posyłam jej szeroki uśmiech ukazujący wszystkie moje zęby.

Następne trzy godziny spędzamy nad projektem. Później wybieramy się na lunch do bistro na dole, a gdy wracamy najedzone na górę, na kanapie pod oknem spotykamy drzemiącego Frosta.

— Poczekaj — szepcze Isey, zatrzymując mnie w półkroku. — Jestem jego siostrą. Mam pewne obowiązki.

Na paluszkach biegnie na zaplecze, aby po chwili wrócić z bitą śmietaną. Marszczę brwi, zastanawiając się skąd, u licha, ją wstrząsnęła.

— Ciocia uwielbia dodawać ją do kawy — tłumaczy, podchodząc do Frosta.

Na początku naszej znajomości nie była tak radosna. Chodziła smutna, mało się odzywała, a jeżeli już, to odpowiadała półsłówkami. Najwidoczniej towarzystwo Nicka, jak i moje, tak na nią działa. Wyciąga na wierzch jej najlepsze cechy.

ONE CALL AWAY | Call Me #2Where stories live. Discover now