X

307 23 1
                                    

-Nie stresuj się po prostu podejdź przeproś i zaproś na obiad proste, nikt ci nie każe od razu z nią iść do łóżka, przecież możecie się tylko kolegować-szliśmy w stronę windy żeby zjechać na niższy poziom gdzie Camila miała sesję.

-Tak przecież ona nie wymaga tego ode mnie, no chyba że wymaga.-poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się.

-Lauren za bardzo się stresujesz, lubicie swoje towarzystwo i lubicie siebie nawzajem więc gdzie problem żeby się kolegować a jak to będzie za mało dla was to coś wymyślicie.-kiwnęłam głowa na potwierdzenie jej słów i wsiadłyśmy do windy.

-Okey czyli tak po prostu mam ją zaprosić?

-Nie kurwa, klęknij na kolanie i oznajmij wszystkim dookoła że masz ochotę mieć Camile w swoim łóżku. Oczywscie że tak po prostu głupia czasem jesteś.-przytuliła mnie do siebie nadal cicho się śmiejąc.

-Jeny nie chce żeby każdy się o tym dowiedział.-przewróciła oczami.

-O czym? O tym że się kolegujecie czy o tym że obie byście chciały czegoś więcej?-uderzyłam ją w ramię i akurat otworzyły się drzwi od windy i to było moje piętro.

-Uf trzymaj za mnie kciuki.-na moje słowa zaśmiała się i pokazała jednoznaczny gest języka między palcami.

-Tego ci życzę bo nie jebana jesteś niemiła.-takim sposobem skończyłam sama i mająca zapytać kobietę która mi się podoba czy wyjdzie ze mną na koleżeński obiad.

POV.Camila

Trzeba było tyle nie pić wczoraj, Marcus miał cholerną rację bo teraz jestem ledwo żywa a moja ruchomość przed aparatem jest znikoma.

-Dziewczyno mam wrażenie że pracuję dzisiaj z jakimś jebanym trupem, coś ty robiła wczoraj?

-Nie chcesz wiedzieć Viktor.-uniósł obie ręce w górę i krzyknął.

-Bardzo chce wiedzieć dlaczego taki talent jak pierdolona Camila Cabello dzisiaj rusza się jak trup!

-Zachlałam, dobra? Nie moja wina.-jego brwi poleciały do góry tak samo jak kąciki warg.

-To pewnie wina tej kobiety która cię przelecieć nie chce.

-Nie wcale o to nie chodzi Vi.

-Nie wcale ja znam kobiety i wiem kiedy coś jest nie tak a teraz ewidentnie tobie ktoś odmówił a ty jesteś jak smutna osa, wkurwiona ale płaczesz i potrzebujesz alkoholu żeby uspokoić uczucia.

-Ah Viktor nie wiedziałam że jesteś takim ekspertem od tych spraw, odniosłam wrażenie że ty jesteś prawiczkiem a jedynie na czym się znasz to klękanie.-ten głos z boku i wtedy zobaczyłam Lauren która była uśmiechnięta od ucha do ucha i widać że te słowa nie miały obrazić meżczyzny a tylko to było delikatne uszczypnięcie.

-Oho odezwała się kolejna która ma celibat i co nie co ją swędzi.-podeszła bliżej i coś mu szepnęła na ucho a ten zrobił się czerwony i bez słowa uciekł rzucają tylko słowo "Kawa".

-Witaj Camila, jak tak dzisiejsza sesja?-była zdecydowanie za blisko mnie, miałam wrażenie że zaraz usłyszy jak serce mi szybko bije.

-Cóż całkiem nieźle.-uniosła brwi i położyła dłoń na moim policzku a jednym palcem przejechała pod moim okiem ujawniając ogromne doły.

-Całkiem nieźle myślę że twoje dołki pod oczami mówią coś całkowicie innego, to co jesteś może głodna?-zdziwiło mnie jej pytanie ale od razu odpowiedziałam.

-W sumie strasznie od wczoraj nic nie jadłam mam w brzuchu istny wir.-przytuliła mnie do siebie mówiąc.

-To co jak tylko skończysz daj mi znać i idziemy na obiad, masz mi nie uciekać.-odeszła i puściła mi tylko oczko a później zniknęła za drzwiami.

-I co jebanie się szykuje?-dostał ode mnie w żebro i jęknął z bólu.

-Zamknij się bo zapytam Lauren o co chodzi z tym klękaniem.-po tych słowach zrezygnował z zaczepek i chwycił za aparat wracają do pracy.

Poza Aparatem||CamrenWhere stories live. Discover now