IX

317 23 0
                                    

-Lauren masz chwilę?-kiwnęłam przecząco głową i szybko zniknęłam w drzwiach windy nie patrząc nawet kto tam siedzi. Chwyciłam głęboki wdech, to nie tak że jej unikam nie chce po prostu żeby zaczęła temat klubu i tego wszystkiego.

-Nie możesz jej unikać do końca życia, Lampa.-dopiero teraz zdałam sobie sprawę że to Dinah stoi w windzie razem ze mną i ma na twarzy szeroki uśmiech.

-Wcale jej nie unikam po prostu...-zatkała mi usta ręką i przewróciła oczami.

-Nie wcale, głupi by to zauważył jak tylko Camila pojawia się w zasięgu twojego wzroku robisz się czerwona i uciekasz jak przestraszone dziecko.-odetkała mi usta czekając aż wyrażę swoje zdanie.

-Głupio mi, dobra? Głupio mi że zachowałam się napalona nastolatka mimo że wcale nie powinnam, gdzieś musi być granica zachowania między pracownikiem a pracodawcą.-westchnęła i oparła się o jedną ze ścian maleńkiego pomieszczenia patrząc w górę.

-Lorenzo na to już troszkę za późno, musisz na klatę przyjąć tą całą sytuację z klubu i rozumieć że z tym musisz żyć.

-Nie chciałam jej nie potrzebnie robić nadziei, nie potrzebuje teraz plotek na mój temat.-znowu przewróciła oczami a do tego parsknęła śmiechem.

-Ta po pierwsze nie udawaj że nie masz kisielu na jej widok a po drugie skarbie prędzej czy później by to wyszło na jaw chociażby gdybyś drugi raz wyszła za mąż.

-Ale nie wyjdę nie mam takiego zamiaru.-objęła mnie ramieniem i posłała mi ten swój kombinatorski uśmiech.

-Ah tak szkoda trochę bo bardzo chciała bym zobaczyć ciebie w białym pięknym garniturze który zaprojektuje moja kobieta. A i chciałabym zobaczyć Camilę w białej sukni pięknie byście razem wyglądały, nawet bez ubrań.-ostatnie słowa szepnęła i uciekła z windy bo ta akurat stanęła na naszym piętrze.

-Jesteś świnią Dinah Jane Hansen zapamiętaj sobie te słowa.-poruszyła dwuznacznie brwiami i doparła.

-Ja ciebie też kocham i życzę żebyś te ubrania zdejmowała nie tylko we śnie.-posłała mi buziaka w powietrzu i uciekła do siebie zostawiając mnie z moimi myślami i przypomnieniem jak od kilku dni wyglądają moje noce.


POV.Camila

-Ona mnie kurwa ewidentnie unika.-jako dorosła i odpowiedzialna kobieta mając problem poszłam się napić wraz z moim przyjacielem.

-Mila może to tak się tylko tobie zdaje, wiesz jakby nie patrzeć jest zaparowana bo jest szefową.-przewróciłam oczami i upiłam kilka łyków whisky z lodem.

-Bardzo zapracowana pewnie jebaniem nowej sekretarki.-zaśmiał się z moich słów i objął mnie w tali a dłoń umieścił na głowie przyciągając ją do swojej klatki.

-Jesteś okropnie zazdrosna co jest urocze bo bardzo krótko znasz tą kobietę.

-Nie jestem zazdrosna po prostu ugh, ona mnie tak bardzo denerwuje najpierw mi daje nie wiadomo jakie znaki że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić a teraz unika mnie do cholery myśląc że ja się nie skapnę.-pokiwał głową i ze swoim stoickim spokojem w głosie odpowiedział.

-Nie pomyślałaś jak ona musi się uczuć z tym wszystkim, jest twoją szefową a tak się zachowywała przy tobie a do tego pewnie cały wieczór miała kisiel w gaciach. Pomyśl o tym czasem bo zachowujesz się jakbyś nie zdawała sobie z tego sprawy.-po jego słowach po policzku poleciała mi łza a on ją szybko starł.

-Boże jaka ja okropna jestem jeny.-przytulił mnie mocniej do siebie i głęboko westchnął.

-No już uspokój się, jesteś upita więc ci się nie dziwię że płaczesz ale zapamiętaj że jutro pracę masz.

-Myślisz że ona pomyślała o mnie? W sensie jak ja się z tym wszystkim czuje.

-Wiesz patrząc na nią pewnie nie, poczuła wstyd i to że przekroczyła granicę między pracą a prywatnością.

-Jakoś o tym nie myślała jak jebała tą sekretarkę.-z jego gardła wydobył się brecht ale po chwili rozbawiony rzekł.

-Cóż myślę że teraz myśli tylko o jebaniu ciebie zresztą przekonajmy się.-odsunął mnie od siebie i chwycił do ręki telefon szukając czegoś w nim.

-Co ty robisz?-wzruszył ramionami a po chwili przy jego uchu znajdował się telefon.

-No hej DJ skarbeczku, jak tak czuje się Lampa?-wziął telefon na głośno mówiący i położył go na stoliku.

-Hej misiu no powiem ci że koszmar właśnie siedzi w siebie w kuchni, chleje wino z kartonu i płaczę a jak tam Camila?

-Podobnie tylko zamiast wina chleje whisky z lodem.

-Jeny te kobiety serio są głupie powinny się umówić na ruchanie i już stres by z nich zszedł a tak to płaczą jedna za drugą i na odwrót.

-Zgadzam się płaczą za sobą nie zdając sobie pewnie sprawy że na swój widok mają w gaciach mokro.-zaśmiała się wprost do telefonu.

-Jeny myślisz tak samo jak ja, to kiedy organizujemy jakieś wspólne wyjście?

-Hmm sobotę mam całkowicie wolną.

-Dobra czyli sobota tylko gdzie? Może w tym klubie co ostatnio.

-Nie no co ty, u mnie podam ci adres tak posiedzimy a później może do klubu się wybierzemy.-pisk w telefonie chyba połowa ludzi w odległości 5 metrów wokoło nas usłyszała.

-No świetny pomysł, mam nadzieje że Lauren da się namówić.

-Spokojnie będzie ci później dziękować wreszcie się odstresuje.

-No jesteśmy umówieni a teraz pa bo ta pizda wchodzi do zlewu pełnego wody.-rozłączyła się a Marcus uśmiechnął się tylko do mnie jednoznacznie już wiedziałam co oznacza ten wzrok jego skierowany do mnie.

Poza Aparatem||CamrenWhere stories live. Discover now