-Dinah co ty kurwa robisz w moim gabinecie?-na moje słowa jej twarz zrobiła się cała czerwona a ona sama chwyciła głębszy oddech żeby po chwili mnie uderzyć w głowę i zacząć się drzeć.
-Ja wiem lecisz na nią ale nie do przesady wiesz która jest godzina?-obróciłam się za siebie a na dworze było całkowicie ciemno jednie co to światła miasta paliły się ogromnym blaskiem.
-No nie wiem koło ósmej?-na moje pytanie ponownie dostałam w głowę tym razem boleśniej.
-No jebana debilka, niby taka odpowiedzialna a tu chuj, jest 21:30 a ty powinnaś od jakieś 18 być w domu do cholery!-coś czuje że ochroniarze stojący na tym piętrze dokładnie słyszą jak dostaje opierdol od swojej przyjaciółki.
-A mogłabyś być ciszej? Robisz rozróbę na pół budynku nie jesteś moją matką Dinah.-wstałam wyłączyłam laptopa i chwytając płaszcz udałam się w stronę drzwi a Jane za mną.
-Ciesz się że twoja nie wie o tym, że prawię codziennie zdarza ci się siedzieć całą noc w biurze.-zamknęłam za nią drzwi, nałożyłam na siebie płaszcz a na ramię zarzuciłam torebkę do której wrzuciłam wszystko co potrzebne.
-Serio myślisz że moja matka nie ma innych spraw na głowie, jak na przykład te dwa młodsze ode mnie debile które co rusz coś we dwoje odwalają.-parsknęła śmiechem i przez chwilę przestała być poważna.
-Oh tak to co tym razem zrobili?
-Hmm niech się zastanowię, najpierw dosypali nauczycielce do kawy końską dawkę leków nasennych potem narysowali jej na twarzy jakieś rysunki a ostatecznie rozjebali jej auto i przestawili na sam środek boiska szkolnego.-tym razem nie powstrzymała śmiechu i zaśmiała się dosyć głośno.
-I to wszystko zrobili sami? No w to już nie uwierzę.-uniosłam brwi zeszłam do windy żegnając się przy tym z mężczyzną który był ochroniarzem na ten piętrze.
-Z tego co się dowiedziałam to oni dowodzili całą grupą i podobno cała akcja to była ich sprawa dlatego w ramach resocjalizacji mają u mnie spędzić calutkie wakacje co strasznie mnie irytuje.-objęła mnie ramieniem a drugą dłonią pogłaskała po głowie.
-Luzik przywiążesz ich na dole łańcuchem i będziesz miała dwa psy strażnicze.
-To nie jest zabawne nie chce żeby mi coś odwalili tutaj wiesz jacy są we dwoje, nie mam czasu pilnować dwójki gówniarzy, ja w nich cholernym wieku to...-nie dokończyła bo wysiedliśmy z windy i głos zabrała Hansen.
-Ty w ich wieku to naukę przeplatałaś lataniem za każdą laską choćby była hetero musiałaś ją mieć.
-To było lata temu, teraz tak nie jest. Dojrzałam i oni we dwoje też powinni bo oni nie są tacy jak ja.-uniosła brwi na moje słowa jakby zaskoczona.
-Co masz przez to na myśli? Że ich dwójka to debile?-zachichotałam i odwróciłam się do niej mówiąc.
-Trochę tak ale nie o to mi chodziło, bardziej o to że od zawsze miałam swoją pasję i podążając za nią zobacz ile osiągnęłam a oni czasem mi się wydaje że ich pasją jest uprzykrzanie życia ludziom dookoła nich.
-Mi tam ich zachowanie nie przeszkadza.-stanęłam przed swoim autem głęboko oddychając byle nie wybuchnąć na nic niczemu nie winną blondynkę.
-Dobrze jak tak twierdzisz 2 miesiące będziesz mieszkać ze mną i nimi pod jednym dachem wtedy pogadamy o tym okey?-z uśmiechem kiwnęła głową i rzekła.
-Wracając co ci się stało że spałaś w swoim biurze i tak wiem że wiele razy to robisz ale nigdy nie przy biurku, czyżby jakieś ostre sny?-na jej pytanie na moich policzkach pojawił się kolor czerwony i na chwilę brakło mi oddechu.
-Nie, nie mam pojęcia o czym ty mówisz.-zanim zdążyłam wsiąść do auta złapała mnie za nadgarstek i powiedziała.
-Oj już się nie ukrywaj jak nastolatka lecisz na Cabello a śnił ci się jakiś ostry sen o niej, jutro mi go opowiesz przy drinku.
-Przy jakim kurwa drinku, jutro nigdzie nie wychodzę.-wzruszyła ramionami ruszyła do swojego samochodu i na odchodne krzyknęła.
-Jutro idziemy na drinka moja droga, pamiętaj masz być sexy.-i już po chwili była w środku swojego samochodu więc powtórzyłam jej ruch i ruszałam w stronę przedmieść Miami żeby móc odpocząć we własnym łóżku zanim ta dwójka debili ruszy na mój święty spokój z toporami.
BINABASA MO ANG
Poza Aparatem||Camren
Fanfiction"-Nie wstydź się do cholery! Masz być pewna siebie przed aparatem.-jej krzyk rozszedł się po piętrowym parkingu na którym miałam mieć sesje co dziwne nie było z nami nikogo z ekipy. -Dziwnie się czuje tak sam na sam z tobą.-po moich słowach odłożyła...