24. Noc filmowa

43 14 0
                                    

Wkroczyła do wielkiego domu, który wydawał się być dla niej willą. Okręciła się dookoła podziwiając wystrój pomieszczenia. Jednak dużo nie widziała przez powoli zapełniający się ludźmi pokój. Z minuty na minutę wydawało się być ich coraz więcej. Koło dziewczyny nagle pojawił się rudowłosy chłopak, którego nie kojarzyła, nagle zaczął wykrzykiwać na cały głos by muzyka była głośniej bo to nie pogrzeb ani stypa. Ludzie mu wiwatowali, a muzyka nagle zaczęła głośniej huczeć. Fallon nagle została sama, a Nicholas zniknął w tłumie. Szatynka nie mogła odnaleźć przyjaciółki dlatego skierowała się ku kuchni. Czuła wszędzie odór potu i alkoholu dlatego zmarszczyła nos ale weszła głębiej. Na blacie leżało mnóstwo plastikowych kubeczków, szklanych butelek różnych alkoholi. Nagle ktoś szturchnął ją, a ona niemal nie upadła.

— O matko, przepraszam. Wszystko okej? — Dziewczyna wyszarpnęła rękę z uchwytu blondyna i pokiwała głową usuwając się w cień.

— Chyba nie mam czego tu szukać. — Wymamrotała pod nosem i podeszła do blatu i chwyciła jeden kubeczek nalewając do niego trochę wódki i więcej soku pomarańczowego. Wypiła to jednym haustem krzywiąc się i chciała wyjść z kuchni kiedy wpadła na różowowłosą.

— O tu jesteś! Dzwoniłam do ciebie. — Fallon zmarszczyła czoło i wyjęła telefon z kieszeni spodni. Próbowała go włączyć ale okazał się być rozładowany.

— Rozładował się! — Krzyknęła szatynka mając nadzieje, że przekrzyknęła hałas.

— Ja idę się czegoś napić. Przyjechałam z Ethanem i jego kolega nas odwiezie. — Wilson kiwnęła głową i wyszła z kuchni by udać się na prowizoryczny parkiet.

Spojrzała na kanapę gdzie akurat siedział Nicholas, a na jego kolanach jakaś blondyna. Zlizywał z jej szyi tequile w tym samym momencie kierując swój wzrok na Fallon, która tylko zmarszczyła czoło i wykrzywiła twarz w grymasie z powodu obrzydzenia. Postanowiła wrócić do kuchni i zrobić sobie jeszcze jednego drinka, co finalnie skończyło się trzema. I nieco podpita trafiła na parkiet gdzie wyginała ciało we wszystkie strony, a biodrami poruszała w rytm muzyki. Śmiała się głośno nie przejmując nikim i niczym. Była naprawdę szczęśliwa bo zapomniała o wszystkich swoich problemach. I w tym samym momencie ktoś złapał ją za rękę obracając w swoją stronę. Uniosła głowę wyżej i spojrzała na Nicholasa, a w tym momencie do jej głowy wpadła scena sprzed godziny.

— Puszczaj mnie. Nie chcę się zarazić żadnym syfem, które możesz nosić przez sypianie z kim popadnie. — Oderwała ręce od jego ciała i odsunęła się na metr, czyli tyle ile było możliwe.

— Nie sypiam z kim popadnie. — Odezwał się brunet.

— Mam inne zdanie na ten temat. — Burknęła szatynka, której chłopak popsuł humor. — Idę na dwór. Tylko nie idź za mną. — Mruknęła i odepchnęła chłopaka od siebie i wyszła na świeże powietrze oknem tarasowym.

Spojrzała w prawą stronę gdzie na ławce ujrzała Ethana i swoją przyjaciółkę obściskujących się, więc odwróciła wzrok i ruszyła na leżaki przy basenie. Siadła na białym przedmiocie i wyjęła telefon zapominając, że jest rozładowany.

— Kurwa. — Rzuciła urządzenie na leżak i wpatrywała się w czystą wodę.

— Co to za brzydkie słowa z tak pięknej twarzy. — Spojrzała na blondyna, który był zlany w trzy dupy dlat

Dlatego nie chciała wchodzić w żadne konwersacje. — Nie łaska się odezwać? — Powiedział niemile podnosząc głos.

— Mama nie nauczyła cię, że z obcymi się nie rozmawia?

— A ciebie mama nie nauczyła kultury?

— Nie, ale nauczyła za to, że z kretynami się nie rozmawia. — Wstała z leżaka i już miała odejść kiedy jedno zdanie wywołało lawinę.

DarknessOnde as histórias ganham vida. Descobre agora