19. Ognisko

47 14 0
                                    

Siedziała na czerwonym kocu i co chwilę popijała drugie piwo. Nie miała ochoty tu siedzieć ale co miała zrobić jeśli to była okazja dla przyjaciółki by nawiązać kontakt z Ethanem. Wypiła ostatni łyk napoju i odstawiła szklaną butelkę na piasek. Przetarła oczy ze zmęczenia i spoglądała na żarzące się ognisko.

Lubiła ogień, fascynował ją dlatego zawsze bacznie mu się przyglądała. Ale jak każdy obawiała się poparzenia.

Lecz nie miała świadomości, że nie tylko ogniem można się poparzyć.

Fallon najchętniej zaszyłaby się w pokoju pod kołdrą i nie wychodziła przez następne dziesięć lat, a obecność Nicholasa tylko ją dobijała. Bo czemu zawsze musiał być w miejscu w którym była ona. Czuła jakby on szedł jej śladami, a to było tylko zwykły zbieg okoliczności. Chciała się od niego uwolnić i mieć święty spokój.

Jedak później wszystko miało się połączyć w jedność.

Strzepywała piasek z koca bo strasznie wkurzało ją że dostawał się za jej ubrania. Całe ciało zaczynało ją swędzić. Przyjaciółka obok niej mówiła coś do ciemnowłosego Ethana. le Fallon jednym słuchem słuchała jej, a drugim wypuszczała to co mówiła. Nie miała głowy do tego, nie dzisiaj i nie teraz. Wszystko to co działo się obok nie skupiało uwagi Fallon.

W jej głowie kłębiło się mnóstwo pytań między innymi dlaczego Nicholas udawał że jej nie zna. Ale cieszyła się z tego, że choć na jeden dzień miała odpoczynek od słownych przepychanek z chłopakiem. Miała od niego spokój i chciała się nim jak najdłużej cieszyć. 

Nie martwiąc się zdaniem innych położyła się na kocu i wpatrywała się w gwieździste niebo. Było piękne. Gwiazdy były widoczne na niebie bardzo mocno, choć przez żarzące się ognisko trochę mniej. Ale dalej zapierały dech w piersiach. Wtedy nagle zamiast gwiazd zobaczyła twarz przyjaciółki, która mocno się szczerzyła.

— Co tak leżysz? Jeszcze mi zaraz uśniesz i będę musiała ciebie tachać do auta. Nie ma spania, leniuchu. Wstawaj do cholery. — Złapała jej rękę i ją pociągnęła do góry, a Fallon z grymasem na twarzy ponownie siadła na kocu. Założyła ręce na siebie i próbowała nie usnąć, słuchając rozmowy dwójki obok.

— Jesteś nie do wytrzymania, Alexis. — Mruknęła szatynka i wstała z koca udając się do prowizorycznego stolika. Złapała czerwony, plastikowy kubeczek i karton soku pomarańczowego i nalała go sobie do pełna. W tym samym momencie ktoś za nią stanął, a cień tej osoby padał na prowizoryczny stolik. Nagle dwie duże ręce zostały oparte o drewno, a Fallon znalazła się w potrzasku.

— Czemu mnie ignorujesz? — Usłyszała zachrypnięty głos i już wiedziała kto za nią stał. Pokręciła głową zrezygnowana i postanowiła się odezwać.

— Nie ignoruję, po prostu nie zwracam na ciebie uwagi. A wydaje mi się, że ty masz lepsze rzeczy do robienia niż przejmowanie się jakąś małolatą. — Odwróciła się i oparła plecy o stół wpatrując się w chłopka.

— Zazdrosna? — Chłopak uniósł kącik ust do góry, a dziewczyna ze zrezygnowaniem pokręciła głową i parsknęła cicho śmiechem.

— Gdybym miała być o co zazdrosna to bym była. Ale ty jesteś nic nieznaczącym elementem w moim życiu i jesteś mi całkowicie obojętny. — Odepchnęła Nicholasa i wróciła na swoje miejsce, które było koło Alexis na czerwonym kocu. 

Wypiła cały kubeczek soku i rzuciła go do kosza na śmieci i idealnie wcelowała.

W pewnym momencie Matt zaczął grać na gitarze, a zgromadzeni ludzie zaczęli śpiewać. Najpierw cicho, ale gdy następne osoby zaczęły dołączać zrobił się ładny chórek. Fallon, żeby nie odstawać także dołączyła się kiedy akurat śpiewali Riptide.

DarknessWhere stories live. Discover now