15. Przysługa

48 18 0
                                    




Fallon czuła się jak w swoim świecie. Ona i gwiazdy. Nic więcej.

Uśmiech zdobił jej twarz, a ona pierwszy raz od dawna poczuła się jakby była w domu.

Bo gwiazdy tym dla niej były. Były jej domem.

Oglądała je przez okular podziwiając wszystkie konstelacje jakie znała. Co chwilę przesuwała się by oglądać to różne błyszczące punkciki. A Nicholas w tym czasie siedział podziwiając zaoferowaną dziewczyną. Nigdy nie wierzył, że można tak coś kochać i podziwiać. A Fallon była dowodem, że tak można. Obserwował uśmiechniętą szatynkę i w głębi duszy cieszył się, że sprawił komuś taką radość. Lecz nie zdawał sobie sprawy z tego, że w oczach dziewczyny stał się inny. Urósł w jej oczach, zmienił swoją pozycję. Bo z tego dupka, któremu nie życzyła dobrze stał się chłopakiem, dla którego chciała teraz jak najlepiej. Zobaczyła, że ma szczere serce. Nie tak jak inni, skamieniałe, czarne, plugawe.

Bo rzadko w tych czasach znaleźć kogoś o szczodrym sercu. Kogoś kto robi coś dla innych bo chce, a nie musi.

— Może teraz ty chcesz pooglądać. Głupio mi tak samej patrzeć w gwiazdy, bo jednak ty to przygotowałeś i sam powinieneś też je popodziwiać. — Szatynka spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się, sprawiając, że oczy jej zabłysnęły.

— Nie, ty to oglądaj. Mi to tak wielkiej radości nie sprawia jak tobie. — Spojrzał na dziewczynę, która wzruszyła jedynie ramionami i wróciła do oglądania.

Nicholas trochę ją okłamał bo on także kochał gwiazdy, ale zadowalał go widok w końcu szczęśliwej Fallon. Bo pierwszy raz od kilku tygodni mogła prawdziwie się uśmiechnąć i wrócić do kolorowej przeszłości.

Bo to gwiazdy przypominały jej o Danielle, która teraz żyła tylko w jej wspomnieniach.

Po godzinie siedzenia Fallon oderwała się od teleskopu i odwróciła w stronę chłopaka.

— Muszę już wracać do domu. Jest późno, a rodzice będą się martwić. — Powiedziała podnosząc się z podłogi i otrzepując spodnie z ziemi.

— Tak, oczywiście. Jutro musisz iść do szkoły. — Dziewczyna pokiwała głową i zaczęła składać teleskop.

— Daj, ja to zrobię. — Chłopak podszedł szybkim tempem do niej zabierając z jej rąk teleskop i sam zaczął go składać, na co dziewczyna jedynie odeszła i spojrzała na wyświetlacz telefonu.

— Cholera. — Nicholas się spojrzał na dziewczynę, marszcząc brwi. Dziewczyna przeniosła wzrok na niego. — Mama do mnie dwa razy dzwoniła, martwi się. — Ułożyła usta w linię i spoglądała w telefon, jednak zdecydowała się napisać jedynie sms, że jest bezpieczna.

— Już się zbieramy, daj mi dwie minuty. — DZiewczyna pokiwała głową nie zdając sobie sprawy, że przecież chłopak jej nie widział.

— Możemy już iść. — Dziewczyna oderwała się od telefonu i powiedziała ciche "jasne" i ruszyła za chłopakiem uważając na gałęzie by się nie wywrócić.

Kiedy doszli do auta wpakowali teleskop na tylne siedzenie, a dziewczyna zajęła miejsce pasażera. Przez pół drogi milczeli, a dziewczyna jedynie uśmiechała się pod nosem. Bo dzisiejszy wieczór trafił do tych, których chce się pamiętać.

— Dziękuję Ci za dzisiaj. Zrobiłeś coś dla mnie czego nikt nie zrobił, od wypadku Danielle. Jestem Ci winna przysługę. Jeszcze raz dziękuję. — Fallon spojrzała na chłopaka i uśmiechała się, mając łzy w oczach.

Bo chciało jej się płakać. Dzisiejsze emocje sięgnęły zenitu, czuła wszystko od emocji, które towarzyszą przy wspomnieniach po szczęście i wdzięczność. Była kłębkiem emocji. To właśnie dlatego też nie wiedziała jak ma się zachować bo z jednej strony roznosiły ją pozytywne uczucia, a z drugiej strony czuła przygnębienie bo wiedziała, że to nigdy nie wróci i zostaną jedynie wspomnienia w jej głowie.

DarknessWhere stories live. Discover now