2. Kłamstwo jest grzechem

196 24 4
                                    

Nie sprawdzone!


Dzień jak codzień, ludzie wracali z pracy, a młodzież cieszyła się weekendem. Gwaru ulicznego nie były w stanie zagłuszyć nawet ściany, dlatego Fallon, która siedziała przy oknie co chwile słyszała trąbienie kierowców na siebie, głośne śmiechy czy szczekanie psów. Od tego wszystkiego czuła, że głowa jej pulsuje i nie była w stanie skupić swoich myśli na czymś innym niż na wszystkich irytujących ją odgłosach. Patrzała na drewniany stolik, na którym ułożyła swoje dłonie i wpatrywała się w długie, czarne paznokcie. Nagle w obserwowaniu przeszkodziła jej niebieska filiżanka. Uniosła głowę w górę i spojrzała na blondwłosą kelnerkę, której włosy wypadały z niechlujnego koka.

— Dziękuję bardzo — wymruczała i posłała wymuszony uśmiech, który bardziej wyglądał jak grymas i spuściła wzrok na czarną ciecz.

Wzdychnęła i upiła spory łyk, aby jakoś się dobudzić po nieprzespanej nocy i poprawiła kosmyk włosów, który opadł na jej policzek. Złapała niebieską filiżankę w dwie dłonie i miłe uczucie gorąca opanowało jej dwie dłonie.

— Fallon, wybacz, że dzisiaj nie mogę z tobą porozmawiać, ale mam naprawdę ważne spotkanie w banku. — Starsza kobieta dosiała się do jej stolika, a ona w międzyczasie odłożyła filiżankę na stolik i pokiwała głową. Odgarnęła brązowe włosy z policzka i wzrok wbijała w filiżankę położoną przed siebie. — Wpadnij jutro, będę mieć więcej czasu i wszystko mi opowiesz. — Złapała w czułym geście dłoń dziewczyny i podniosła się z zajmowanego krzesła, poprawiając spadającą torebkę z ramienia.— Do jutra, słońce! — Obróciła się i szybkim krokiem udała się ku wyjścia z kawiarni, a po chwili w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk metalowych kulek obijających się o siebie, które oznaczały, że kobieta opuściła budynek.

Spojrzała na drzwi za którymi zniknęła Mariah i uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała tą kobietę. Była to matka Cindy, najlepszej przyjaciółki Danielle, ale iż dziewczyny często spotykały się w trójkę to Mariah dobrze znała Fallon i traktowała ją jak swoją trzecią córkę, której nie miała. Kobieta była dla niej jak druga matka, zwierzała się jej i lubiła z nią plotkować nawet o najmniejszych bzdurach. Czuła, że mogła oddać swoje sekrety w jej ręce, a ona dobrze jej doradzi w każdej sprawie.

Dziewczyna uniosła wzrok znad szklanki i wbiła go w osobę stojącą przed nią. Ku jej zaskoczeniu był to chłopak z cmentarza, którego miała nadzieję już nie spotkać. Jednak ku jej rozczarowaniu stał przy ladzie, ubrany w czarny płaszcz.

Zwidy. Pomyślała. To tylko halucynacje przez nieprzespaną noc.

Otworzyła oczy z nadzieją, że chłopak już nie będzie przed nią stać tylko rozpłynie się w powietrzu.

Teraz stał centralnie przed nią. Ten sam, który miał szczelność wygadywać bzdury o jej najbliższych. Ten sam którego miała nadzieje już nie spotkać.

Uniosła brew i spojrzała na jego twarz, na której krył się cień rozbawienia. Próbowała grać pewną siebie, niczego nie lękającą się dziewczynę. Kiedy to tak naprawdę bała się tego co on wiedział, nie chciała wierzyć w jego słowa. Lecz z tyłu głowy słyszała jego słowa wypowiedziane na cmentarzu.

Postawił przezroczystą szklankę z herbatą na stoliku przed nią i siadł na miejscu na przeciwko niej. Dziewczyna zaniemówiła, ale chwilę później, dzięki Bogu słowa wróciły do jej krtani i nie bojąc się go otworzyła buzię.

— To miejsce jest zajęte. — Wypowiedziała szybko kłamstwo, które bez najmniejszego problemu wypłynęło z jej ust. Kłamała. Zacisnęła wargi w prostą linię i wpatrywała się w oczy bruneta z zacięciem.

DarknessWhere stories live. Discover now