Rozdział 24

508 19 1
                                    

Luke wyszedł z pokoju, a ja położyłam głowę na poduszce, przykrywając się pod samą szyję. Pomysł mężczyzny był naprawdę dla mnie korzystny, ale czy dla niego? Właśnie to mnie w tym dziwiło, wcale mu się to nie opłacało, tak samo jak Nicholasowi. Naprawdę robili to dla mnie ze względu na naszą przyjaźń? Było to naprawdę miłe z ich strony. Zasnęłam obmyślając plan przeprowadzki na piętro niżej, do domu Nicka.

***

- Serio?! - zapytała Mei przez telefon. Właśnie jej powiedziałam, że chłopaki mieszkają tak blisko siebie.

- No mówię ci przecież. - Trzymałam komórkę w jednej ręce, a w drugiej smażyłam jajecznicę dla mnie i Lucasa. Dochodziła już godzina dziewiąta trzydzieści, a ten dalej spał, no ile można, przecież to ja jestem tutaj gościem.

- Ale jesteś pewna tej przeprowadzki tam? Mogę porozmawiać z moją współlokatorką, może uda się...

- Spokojnie, Mei. Zamieszkam tam do czasu znalezienia czegoś swojego. Gadałam kilka minut temu z Nickiem i mówił, że nie ma najmniejszego problemu, bo i tak wiecznie przesiaduje u Luke'a. Jeszcze upewnię się co o tym myśli Anderson, ale wczoraj wieczorem dał mi jasno do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko. Nawet nalegał, więc jak dobrze pójdzie to w poniedziałek będę zabierać rzeczy od ciebie.

- Okej, ale będę tęsknić za tobą, Rosie. Musimy robić częste wypady na miasto i często do siebie dzwonić.

- Oczywiście, Mei.

- Muszę już kończyć, bo zbieram się do pracy, ale powiedz mi jeszcze szybko, o której będziesz w domu?

- Szczerze mówiąc nie wiem, dam ci jeszcze znać.

- Dobra, buziaki.

- Papa. - Zakończyłam połączenie, ale nie zauważyłam, że za mną stał Lucas.

- Mmm, ładnie pachnie.

- Boże święty, wystraszyłeś mnie - westchnęłam głośno. - Nie zakradaj się już nigdy więcej, bo zejdę na zawał. - Pomieszałam śniadanie na patelni.

- Uhm, postaram się. Tak w ogóle, to nie, na pewno nie mam nic przeciwko temu żebym przygarnął Nicka, a poza tym łatwiej będzie nam zgarniać cię do pracy. Po drugie, możesz odpisać przyjaciółce, że wrócisz wieczorem, a ja cię odwiozę.

- Nie ładnie tak podsłuchiwać, Lucasie. - Wymierzyłam w niego drewnianą łyżką. - Poza tym, czemu dopiero wieczorem?

- Musimy pozałatwiać kilka służbowych rzeczy.

- My? - Przełożyłam jajecznicę na talerze.

- Ja i moja sekretarka.

- Uhm, już wszystko jasne - mruknęłam sarkastycznie, siadając z brunetem do stołu. - Smacznego.

- A jakiś chlebek?

- Zapomniałeś, że twoja lodówka świeci pustkami? Zdziwiłam się jak jajka i sól znalazłam, a ty jeszcze masz takie wymagania? - westchnęłam. - Po prostu jedz.

- Mmm, dobre.

Starałam się ukryć uśmiech, który mimowolnie pojawił się na mojej twarzy.

- Jakie rzeczy musimy pozałatwiać? - zapytałam po czym napiłam się wody.

- Zobaczysz. - Puścił mi swoje słynne oczko, na które tylko przewróciłam oczami. - Zaraz się będę zbierał na chwilę do Arendo, bo muszę wziąć stamtąd kilka dokumentów.

- A ja?

- Ty tu zostaniesz i na mnie poczekasz, bo jeśli dobrze widzę, to jesteś jeszcze w piżamie.

Following my DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz