Rozdział 16

486 23 0
                                    

Pewnym siebie krokiem ruszyłam w stronę rozmawiających brunetów. Miałam plan, skoro byłam jego dziewczyną, to czemu by tego nie wykorzystać?

- Smakuje? - zapytałam Lucasa, patrząc na niego ze złośliwym uśmieszkiem. - Może chcesz jeszcze? - usiadłam obok niego, biorąc kawałek pizzy do ręki.

Nalałam na niego ciut za dużo oliwy, której i tak zresztą nie lubiłam i nakarmiłam mojego chłopaka obsmarowując go przy tym. Nick starał się schować za kartą win, a ja z miną niewiniątka wzięłam do ręki serwetkę i zaczęłam go wycierać, upewniając się, że będę mówić na tyle głośno, by ludzie zwrócili na nas uwagę.

- Oj kochanie, jesz jak taki mały prosiaczek. - Wytarłam jego usta, trzymając drugą ręką jego żuchwę, by nie mógł przekręcić twarzy. - Mój mały świntuszek... - Złapałam go za policzki, zaciskając je nieznacznie. - Teraz już wiesz, że nie zabiera mi się jedzenia. - pochyliłam się i szepnęłam mu na ucho to króciutkie zdanie, uśmiechając się złośliwie.

- To może ja pójdę zamówić coś na ochłodę - powiedział szybko Nick, rozmywając się w powietrzu.

- No zobacz, jeszcze po twojej brodzie cieknie, daj wytrę, kochanie. - Droczyłam się dalej, a w jego oczach widziałam mord, na który śmiać mi się chciało.

Kątem oka widziałam jak ludzie robili nam zdjęcia, dlatego teraz moja twarz przybrała triumfalny uśmiech. Wygrywam, Anderson. Coraz bardziej zaczęła mi się podobać ta gra, którą sam zaczął. Mówiłam, żebyś ze mną nie zadzierał, Lucas...

Zadowolona z siebie, oderwałam kawałek pizzy, z którego została już tylko połowa. Nie wiem jakim cudem ten żarłok po mojej lewej stronie zjadł to tak szybko... Przecież poszłam tylko siku, ile mogło mnie nie być, z osiem minut, bo była kolejka? Ledwo przełknęłam pierwszy kęs, a Luke znowu czegoś chciał. Odwróciłam się w jego stronę, unosząc jedną brew.

- Jeśli jesteś głodny, to weź sobie kawałek od Nicka, on na pewno tyle nie zje. - Mówiłam na poważne, jego posiłek zajmował prawie połowę stołu... - Ewentualnie zamów swoje.

Wzrok mężczyzny skupił się na czymś za mną, a raczej na kimś, dlatego szybko przekręciłam głowę. Obok mnie stali kelner z bukietem pełnym czerwonych róż, kelnerka z tortem, skrzypek, który grał Kanon D-dur Pachelbela i Nick, który o mało co się nie rozryczał. Nie wiedziałam co się dzieje, ale kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki instrumentu i wzrok pozostałych gości restauracji, już wiedziałam. Głos uwiązł mi w gardle, a oczy omal nie wyszły mi z orbit. Po chwili przede mną ustał Luke, który złapał moje dłonie w swoje i wypowiedział najpiękniejsze słowa jakie mężczyzna może powiedzieć kobiecie.

- Rose, odkąd się poznaliśmy nie mogę o tobie zapomnieć. Stałaś się częścią mojego życia, częścią mnie. - Pogłaskał kciukiem wierzch mojej dłoni. - Panno Harris, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz panią Anderson? - Uklęknął na jedno kolano, wyjmując z marynarki czerwone pudełeczko. - Rosie, czy wyjdziesz za mnie i zostaniesz moją żoną?

Świat wokół mnie wirował. Wokół mnie słyszałam szepty innych ludzi, dźwięki przepięknej muzyki i widziałam uśmieszki ludzi oraz ich oczy pełne nadziei. Nie wiedziałam co zrobić, mój wzrok zatrzymał się na smarkającego w chusteczkę Nicka, który kiwnął mi głową na znak bym się zgodziła. Zastanawiałam się tylko czy to było prawdziwe, czy tylko grą, w którą grałam podpisując umowę.

W końcu mój wzrok zatrzymał się na klęczącym przede mną przystojnym brunecie, ze spojrzeniem, którym nie jedną potrafił zwalić z nóg. Patrzył na mnie tak... inaczej niż zawsze. Tak jakby z miłością...? Niee, co ty w ogóle gadasz, Rose...

Following my DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz