Kapitel der sechsundzwanzigste.

5 0 0
                                    

*To co czułem, patrząc w jej oczy.. To było nie do opisania. Moje oczy mimowolnie się zamknęły, czułem, jakbym odlatywał i było to mega przyjemne. Usłyszałem  cichy szept przy uchu, rozpoznałem go, to była Lilith.

-Nie odlatuj, nie słuchaj jej..- jej głos był osłabiony, z trudem otworzyłem oczy. Annabeth już nie było, za to klęczała przede mną Lilith. Mój kochany anioł stróż..

-Jak się czujesz?- zapytała, wcześniej lekko odchrząkując. Zauważyłem wory pod jej oczami, potem dużą, czerwoną plamę na jej białej, pięknej sukni. Z przerażeniem na twarzy wskazałem na nią palcem, milcząc podążyła za mną wzrokiem.

- Diabelskie ostrze.. Chodź, nie mamy za dużo czasu.- wyszeptała, wstając, ale od razu zawyła z bólu. Wstałem, ruszając w jej kierunku, ale powstrzymała mnie gestem, po chwili łapiąc mnie za rękę i zamykając oczy. Też je zamknąłem i poczułem, jak kręci mi się w głowie.*

Schizofrenic | WeenaperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz