Kapitel dreizehnte.

16 2 0
                                    

Krzysiek.

*Zamknąłem znów na chwilę oczy i otworzyłem je, bojąc się, że jej już nie będzie. Jednak była, nadal zmęczona, z ciepłym uśmiechem na drgających wargach. Rozłożyłem ramiona, chcąc ją przytulić, ale zaśmiała się, kręcąc spokojnie w odpowiedzi głową. Wyprostowała się i odetchnęła głęboko.

- Co chcesz o mnie wiedzieć? Odpowiem na parę pytań.- odezwała się wreszcie, na co zamrugałem zaskoczony oczami. Nie wierzyłem, że ta dziewczyna wreszcie chce coś o sobie opowiedzieć. Właściwie to nie wiedziałem, o co zapytać, na usta cisnęło mi się mnóstwo pytań, ale nie wiedziałem, które byłyby odpowiednie. Oblizałem usta i westchnąłem, zastanawiając się chwilę.

- Jak masz na imię? Wiek? - postanowiłem zacząć od najprostszych pytań. Chwilę nie odpowiadała, spuszczając głowę i bawiąc się nerwowo swoimi palcami. W końcu podniosła głowę i strzeliła wzrokiem w bok, na ścianę, potem prosto w moje duże, zmęczone oczy. Wwiercała we mnie dziurę spojrzeniem, a ja poczułem dreszcze, przebiegające po moich plecach.

- Jestem Lilith. Mam.. 20 lat. - powiedziała po krótkim zastanowieniu się. Skinąłem głową,była ode mnie młodsza, co delikatnie mnie zaskoczyło. Założyła nogę na nogę, zauważyłem głęboką, długą bliznę na jej kolanie. Chyba za długo się jej przyglądałem, bo przysłoniła ją dłonią, znów gdzieś w bok uciekając swoim pustym wzrokiem. Naprawdę chciałem ją przytulić, ale nie chciałem jej jednocześnie do niczego zmuszać. Zauważyłem łzę na policzku, uniosłem dłoń, by ją zetrzeć, ale pokręciła głową, łza szybko sama zniknęła z jej bladego policzka. Uśmiechała się, ale wciąż smutno. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić, jak się zachować, jak okazać jej wsparcie..

- Nie denerwuj się, Krzysiek, to zaraz przejdzie. - miała ciepły, uspokajający głos. Zamknąłem oczy, atak paniki bowiem zdawał się być blisko. Oddech stał się płytki, serce zaczęło niemiłosiernie kłuć w piersi. Wyczuła, że coś jest nie tak, przysunęła się bliżej, kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Kurrrwa..!- z mojego gardła wyrwał się wrzask, uderzyłem pięścią w stół, który cały się zatrząsł. Obróciłem się i ponownie zakląłem, bo Lilith już tam nie było. Uspokoiłem się po jakimś czasie, wziąłem szybki, zimny prysznic i rzuciłem się na łóżko. Długo jednak nie potrafiłem zasnąć, rozmyślając.*

______________

~ Szatan.

Schizofrenic | WeenaperKde žijí příběhy. Začni objevovat