Kapitel Einundzwanzig.

13 1 0
                                    

Konrad.

*Stanąłem przed Krzyśkiem i oblizałem usta. Patrzył na mnie zaskoczony, widocznie nie rozumiejąc, co się dzieje. Zbliżyłem się, ale on się cofnął, kręcąc głową. Przesunął dłonią po głowie i panicznie rozglądał się wokół. Wskazałem dłonią kanapę, sam siadając na krześle przed nim.

- O co tu kurwa chodzi?- zapytał, a ja westchnąłem, zamykając na dłuższą chwilę oczy. Próbowałem zebrać słowa, co okazało się nie takie proste, jak myślałem na początku. Czułem na sobie jego spojrzenie, ale nie odzywał się, chyba nawet nie wiedział, co mógłby mi teraz powiedzieć.

- Nas nie ma. Znaczy, jesteśmy, ale tylko ty nas widzisz. Mnie i Lilith.- zacząłem, a on uniósł brew do góry. Nie odzywał się, więc kontynuowałem.

- Dostaliśmy misję, by się Tobą zaopiekować, bo inni widzieli, że nie dajesz rady.- urwałem, gdy poruszył ustami.

- Jacy..Inni?- zapytał, na co westchnąłem. Wyjaśnienie tego wszystkiego naprawdę było dosyć ciężkie, ale kontynuowałem.

- Inne anioły.- oznajmiłem i obserwowałem jego reakcję. Otworzył szerzej oczy i nie ruszał się przez chwilę. Również milczałem, czekając na resztę pytań.*

Schizofrenic | WeenaperWhere stories live. Discover now