Kapitel der vierundzwanzigste.

11 0 0
                                    

Krzysiek.

*Otworzyłem oczy i zaraz je zamknąłem przez oślepiającą jasność. Skrzywiłem się z powodu bólu głowy i powoli znów rozchyliłem powieki. Kobieta, stojąca nade mną posłała mi uśmiech, który odwzajemniłem ze zdezorientowaniem. 

-Przepraszam, gdzie jestem?- zapytałem zachrypniętym głosem i spróbowałem usiąść, w czym pomogła mi, jak już zdążyłem się domyślić, pielęgniarka. Uśmiechnąłem się do niej z wdzięcznością, a ona podała mi szklankę wody, którą chełpliwie wypiłem. Odstawiłem pustą szklankę na stolik obok łóżka, po czym posłałem pielęgniarce naglące spojrzenie, oczekując odpowiedzi.

-Ah.. Tak.. Jest Pan w szpitalu.- oznajmiła, a ja zmarszczyłem brwi. W tym momencie ktoś ją zawołał i młoda kobieta zniknęła z sali. Zerknąłem na swoje ręce i zobaczyłem wszystkie kabelki, które po kolei zacząłem odczepiać. Wstałem z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłem w kierunku toalety. Przytrzymałem się umywalki, walcząc z zawrotami głowy. Gdy podniosłem głowę, otwierając oczy, zobaczyłem ją.

Lilith.. Wyglądała jakoś inaczej. Pod dużymi oczami zauważyłem wory, była blada na twarzy, słaniała się na nogach, ale wiedziałem, że nie jestem w stanie jej pomóc, jej tak naprawdę nie było.

Wściekły, podszedłem do ściany i zacząłem uderzać w nią pięściami. W jednej chwili usłyszałem rozdzierający krzyk gdzieś z tyłu głowy i złapałem się za nią, upadając na kolana i zaciskając zęby. Obróciłem głowę i zauważyłem, jak Lilith upada, zwijając się w kłębek na podłodze.

I nagle do mnie dotarło.

Ten krzyk, który teraz umilkł, był jej. Gdy chciałem podejść bliżej, zniknęła, a w moich oczach stanęły łzy..*

Schizofrenic | WeenaperWhere stories live. Discover now