Kapitel zwanzigster.

21 1 0
                                    

Krzysiek.

*Podniosłem głowę  i spojrzałem na nią. Stała na środku pokoju, również się we mnie wpatrując. W jej, jak i moich oczach stanęły łzy, spłynęły po bladych jak ściana policzkach. Chciałem podejść, by ją przytulić, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Moje wargi zadrgały nerwowo, gdy próbowałem się odezwać.

- Nic nie powiesz?- szepnęła. Pokręciłem głową, nic już nie rozumiejąc.

- A co mam powiedzieć?  Że rozumiem? Nie, nie rozumiem.- wydukałem wreszcie, podszedłem do ściany i wściekły na własną głupotę, uderzyłem w nią pięścią. Jedno uderzenie mi jednak nie wystarczyło, zacząłem w nią napierdalać z całych sił, aż zdarłem knykcie prawie do krwi. W końcu przestałem i stanąłem tuż przed nią. Jej duże oczy wpatrywały się we mnie ze strachem i smutkiem.

- Czemu teraz? Czemu nie wcześniej? Wytłumacz mi!- ryknąłem, znów zaciskając dłonie w pięści. Drgnęła, a potem tak po prostu zniknęła. Prychnąłem na to śmiechem i uderzyłem pięścią w miejsce, w którym przed chwilą stała.

- Chyba powinniśmy pogadać.- usłyszałem za sobą. Gdy się obróciłem, ujrzałem...*

____________

zły, zły, złyyyy.... :cc

~ Szatan.

Schizofrenic | WeenaperWhere stories live. Discover now