Kapitel Zehntel.

31 3 2
                                    

Krzysiek.

*Zastanawiałem się, gdzie znikła i kim była. Czemu zawsze się pojawiała, gdy chciałem zrobić coś złego, lub po prostu było ze mną źle? Nie potrafiłem tego pojąć i to mnie powoli denerwowało. Obróciłem się w stronę pralki, nagle odechciało mi się ćpania. Zgarnąłem wszystko z powrotem do woreczka, który wcisnąłem do którejś z szuflad. Stanąłem przed lustrem i przeciągnąłem dłonią po twarzy. Postanowiłem wziąć zimny prysznic, miałem nadzieję, że to choć trochę mnie rozbudzi. Zrzuciłem z siebie bluzę, potem koszulkę, nie patrzyłem wtedy w lustro, wiedząc, jak bardzo wychudzone mam ciało. Zdjąłem resztę ubrań i wlazłem do kabiny, puszczając zimną, niemal lodowatą wodę. Uśmiechnąłem się, gdy zaczęła spływać po moim ciele, uwielbiałem to uczucie. Zamknąłem na chwilę oczy, ciało dygotało mi z zimna, jednak kompletnie to ignorowałem, nadal się uśmiechając. Chwyciłem gąbkę, dając na nią trochę mydła i zacząłem szorować ciało, po chwili obserwując, jak spływa po moim cielsku razem z wodą. Po kilku minutach wyszedłem z kabiny, dokładnie wycierając się ręcznikiem, pod koniec obwiązując go wokół bioder. Myślami błądziłem wokół tajemniczej dziewczyny, nadal nawet nie znałem jej imienia, ciągle czułem przy sobie jej obecność, była cholernie piękna i radosna.

- Może jest moim damskim Aniołem Stróżem?- mruknąłem, zerkając w swoje odbicie. Po chwili potrząsnąłem głową, śmiejąc się pod nosem z tej myśli. Wyszedłem z łazienki, zgasiłem w niej światło i ruszyłem w kierunku sypialni. Stanąłem przed szafą, wybierając przypadkowe ubrania, które na siebie narzuciłem, a ręcznik rzuciłem w kąt pokoju, na stertę brudnych ubrań. Opadłem ciężko na łóżko, chowając pobladłą twarz w dłoniach. Zakląłem, dopiero teraz przypominając sobie o jutrzejszej terapii. Przez myśl przeszło mi, by się od niej jakoś wymigać, jednak postanowiłem tym razem nie tchórzyć, miałem ich już za dużo opuszczonych, nie chciałem, by mój psycholog się o mnie martwił. Prychnąłem pod nosem, wiedząc, że ten facet by się nie martwił.*

_________

~Jess.

Schizofrenic | WeenaperWhere stories live. Discover now