Rozdział 26

1.5K 89 13
                                    

#TonącwBłękicie_watt

– Kochanie? – Troskliwy głos rozniósł się po kuchni. – Słabo wyglądasz. Wszystko w porządku?

Skinęłam głową.

– Tak – odpowiedziałam pośpiesznie, co ani trochę nie spełniło oczekiwań kobiety. Z łatwością mogłam wyczytać to ze sceptycznego spojrzenia, którym mnie obdarzyła.

– Od kiedy tylko wróciłaś do domu, wydajesz się strasznie przybita – wyjaśniła. – Coś się stało w szkole?

– Mamo... – westchnęłam, wiercąc się na krześle, które cicho zaskrzypiało. – Nic się nie stało w szkole.

– Wróciłaś później niż zazwyczaj – zauważyła.

– Musiałam załatwić kilka spraw po zajęciach. Dalej mam sporo zaległości, a nauczyciele chcą się wyrobić przed przerwą świąteczną – skłamałam bez większego zawahania.

Aż było mi niedobrze.

Nie musiałam mówić mamie prawdy, a w szczególności nie teraz. Gdyby wiedziała, że kręciłam się po cmentarzu, zapewne wyłożyłaby mi lekcję na temat tego, jak bardzo było to nierozsądne z mojej strony. I pewnie mogłabym przyznać jej w tym rację, ale potrzebowałam zwalczyć gryzące wyrzuty sumienia na swój własny sposób.

Nieznacznie drgnęłam na myśl, co by się wydarzyło, gdyby usłyszała część ze starszym Branhamem w roli głównej.

– Potrzebujesz może pomocy z zaległościami? – dopytywała, nie kryjąc zmartwienia. – Może poszukamy ci jakiegoś korepetytora?

– Nie będzie to potrzebne – zapewniłam, drapiąc się nerwowo po przedramieniu. Zwyczajna rozmowa, która miała być jedynie prostą wymianą zdań, stopniowo stawała się coraz bardziej irytująca. Męczyło mnie wałkowanie jednego i tego samego. – Jakoś dam sobie radę. Tak jak zawsze, obiecuję.

Kochałam mamę całym sercem i rozumiałam jej obawy. Po stracie taty starała się wypełnić potworną pustkę, a wcale nie było to takie łatwe, gdy poza córkami musiało się jeszcze opiekować domem oraz pracować, by mieć co włożyć do garnka. Każdego dnia stawała na głowie, aby każdy był zadowolony.

Każdy poza nią, bo siebie zawsze dawała na ostatnim miejscu.

Kłamiąc w żywe oczy i udając, że miałam wszystko pod kontrolą, chociaż tak mogłam uspokoić jej już i tak zszargane niekończącym się stresem nerwy.

– Martwię się o ciebie, kochanie. Ostatnio wydarzyło się tak wiele i nie chcę, abyś musiała walczyć z tym sama. Pamiętaj, że jestem tutaj, aby być twoim wsparciem, dobrze?

– Pamiętam, mamo. – Uniosłam kąciki ust w czułym geście, chociaż kosztowało mnie to wiele wysiłku. Nie miałam najmniejszej ochoty na bliższe kontakty oraz głębokie wyznania. Ten dzień wyssał z mojego ciała całą dobrą energię. W tym momencie marzyłam jedynie o odrobinie normalności i kilku godzinach mocnego snu. – I jestem ci za to niesamowicie wdzięczna.

– Nie możesz być wdzięczna za coś takiego! – oburzyła się, wyciągając kubek z szafki.

Postawiła go z trzaskiem na blacie, przez co zmarszczyłam brwi.

– Będziesz teraz na mnie zła, że jestem zbyt dobrą córką? – zapytałam, nie oszczędzając nuty zadziorności, próbując tym samym rozładować napięcie, które narodziło się między nami.

– Zła? – Pokręciła przecząco głową. – Jasne, że nie. Po prostu nie możesz być wdzięczna za coś tak oczywistego. Jestem twoją mamą i moim zadaniem jest zapewnienie ci szczęścia, bezpieczeństwa oraz godnego życia, a mam wrażenie, że kilka tych elementów ostatnio pogubiłam...

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz