Rozdział 25

1.4K 73 34
                                    

#TonącwBłękicie_watt

Czułam zapach malin.

W całym samochodzie pachniało pieprzonymi malinami!

Na początku myślałam, że moja wyobraźnia robiła sobie ze mnie żarty. Kiedy patrzyłam na nowoczesny i cholernie drogi samochód, zazwyczaj wyobrażałam sobie, że jego wnętrze pachnie nowością oraz specyficzną, gryzącą w nos wonią skórzanych foteli. Tak było w przypadku pojazdu młodszego Branhama, ale wspomniane elementy mieszały się dodatkowo z leśnymi nutami.

Dlatego nigdy nie obstawiałabym owocowych aromatów, jednak najwyraźniej należy zawsze spodziewać się niespodziewanego.

Z wyraźnym trudem powstrzymywałam cisnący się na moje usta chichot, który nie byłby ani trochę na miejscu. Przecież była to tylko zwykła zawieszka. Na co dzień setki, jak nie tysiące kierowców korzystało z podobnych gadżetów. Nic w tym zabawnego, powtarzałam nieustannie w myślach.

Jednak nie zmieniało to faktu tego, że różowy woreczek, który raz po raz dygotał zawieszony na lusterku, wyjątkowo mocno gryzł się z lodowatym charakterem Williama. Gdyby był niebieski, może byłabym w stanie to jakoś przełknąć. Wtedy zamiast malin w samochodzie unosiłby się zapach jagód, a to już bardziej pasowało do blondyna.

Ściągnęłam brwi, zbierając się w sobie. Dlaczego w ogóle się nad tym zastanawiałam? Najwyraźniej stres w pełni pozbawił mnie umiejętności logicznego myślenia i zastąpił sensowne wizje, zwykłą paplaniną.

- Coś cię może bawi? - William zadał to pytanie w wyjątkowo spokojny sposób. Byłabym w stanie przyznać, że nawet za spokojny, patrząc na nasze ogólne stosunki.

Przejechałam językiem mocno po zębach, a jakiekolwiek rozbawienie całkowicie zniknęło z mojej twarzy.

- Nie - odparłam pośpiesznie, przecierając dłońmi po nieznacznie przemokniętych spodniach. - Oczywiście, że nie - dodałam ściszonym głosem.

- To było tylko proste pytanie, Winslow. Nie musisz się spinać, jakbym powiedział ci coś obraźliwego.

- Ciężko nie być spiętym w twojej obecności. - Wypuściłam cicho powietrze z ust, wlepiając wzrok w przednią szybę.

Przez nagłą zmianę warunków pogodowych i brak przygotowania przez większość kierowców, droga na drugi koniec miasta ciągnęła się w nieskończoność. Wszyscy, co chwilę dawali po hamulcach, a prędkość niektórych ledwo przekraczała dwudziestkę.

Istne utrapienie.

- Większość dziewczyn nie może na to narzekać - stwierdził pewnie.

Siłą powstrzymałam się od wywrócenia oczami.

Jednak aż tak bardzo nie różnili się od siebie, przyznałam w duchu.

- I może one jeszcze lecą na podobne teksty? - Zerknęłam w jego kierunku.

- Chyba nie myślisz, że tracę z nimi czas na nudne rozmowy - parsknął z nutą rozbawienia w głosie.

- Wolałabym się w to nie zagłębiać.

- Sama się podkładasz, dobierając niewłaściwe słowa - zaznaczył.

- Z przyjemnością wrócę do dalszego milczenia - zapewniłam. - Ani trochę mi to nie przeszkadzało.

- Nie lubię jeździć w ciszy - mruknął.

- Więc włącz sobie radio - sapnęłam, wbijając się w fotel. - I nie ciągnij mnie już za język.

- Wiedziałem, że wystarczy jedna kąśliwa uwaga, aby cię rozkręcić.

Zmrużyłam oczy.

- To znaczy? - zapytałam, starając się nie pokazywać większego zainteresowania.

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz