Rozdział 23

1.5K 61 20
                                    

#TonącwBłękicie_watt

AURELIA

Zastukałam po raz czwarty czarnym długopisem w drewnianą, chłodną ławkę. Ledwo przytomnym wzrokiem wpatrywałam się w praktycznie pusty arkusz. W lewym górnym rogu widniało koślawo zapisane imię oraz nazwisko. Nie byłam w stanie dopisać niczego więcej.

Potarłam palcami brwi. Boleśnie odczuwałam każdą mijającą minutę, a stukot przesuwających się po szarym zegarze wskazówek doprowadzał mnie do istnego szału. Tik-tak. Tik-tak. Czułam, jak żołądek zaciskał się mocniej ze stresu, powodując mdłości. Problemy z koncentracją, które doskwierały mi od ostatnich paru tygodni, tylko potęgowały cały efekt odrętwienia. Za żadne skarby tego pieprzonego świata nie potrafiłam skupić się na postawionym przede mną zadaniu.

Plułam sobie w brodę, że straciłam kilka wyjątkowo długich godzin na intensywnej nauce, skoro teraz nie mogłam nawet wykorzystać zdobytej wiedzy w praktyce. Próbowałam zapisać chociaż jedno, czy dwa proste zdania, ale zaraz je przekreśliłam z głośnym trzaskiem, zwracając na siebie uwagę pozostałych uczniów. Wszystkie próby z góry spisywałam na porażkę.

To nie tak, że niczego nie umiałam. Poświęciłam sporo czasu na przyswojenie materiału. Zagadnienia wcale nie wydawały się takie trudne i naprawdę miałam wrażenie, że byłam przygotowana na wszystko. Cóż, myliłam się.

Sama wizja podjęcia nawet najprostszego wyboru była dla mnie przerażająca. Jedynie siłą woli powstrzymywałam się od wybiegnięcia z tego pomieszczenia z głośnym krzykiem i oczami pełnymi łez. Przecież zakreślenie jeden z czterech podanych odpowiedzi nie powinno być takie trudne, prawda? A jednak skrywająca się za tym odpowiedzialność niemiłosiernie mnie przytłaczała.

Z wyraźnym trudem przełknęłam ślinę, poprawiłam się niezgrabnie na niewygodnym krześle i nieśmiało podniosłam głowę, aby rzucić okiem na pozostałych. Wszyscy, bez nawet najdrobniejszego wyjątku z dużym zaangażowaniem wypisywali kolejne pojęcia.

Z niesamowitą wręcz pewnością odpowiadali na podchwytliwe polecenia. Ze świadomością ewentualnej porażki podjęli się wyzwania rozwiązania jednego z najważniejszych testów. Miał on kluczowe znaczenie na ocenę końcową w tym semestrze. Zawalenie go równało się z tragicznym końcem, który z sekundy na sekundę stawał się dla mnie coraz bardziej rzeczywisty.

Jako jedyna obijałam się, nie będąc w stanie wysilić się na skonstruowanie choćby jednej definicji, która w minimalnym stopniu uratowałaby moją kiepską sytuację. Chociaż wcześniejsze nieobecności oraz braki, których dorobiłam się zaraz po tragedii, zostały mi wybaczone, nie miałam już co liczyć na pocieszające głaskanie po główce. Materiał cały czas się powiększał, a taryfa ulgowa dobiegła końca. Ostre, przepełnione pogardą spojrzenia posyłane przez surowych nauczycieli, ani trochę nie zachęcały do dalszego działania.

Praktycznie każdego dnia zatapiałam się w stosach niekończących się notatek, które powoli zaczynały brzmieć jak zwykły bełkot. Kiedy tylko siadałam do biurka, moje myśli wyrywały się spod kontroli i uciekały na uliczki mrocznych obrazów. Od natłoku obowiązków paliła mi się głowa, a zmęczenie dawało nieźle w kość. Starałam się być silna, ale chęci w tym przypadku nie były wystarczające.

Coraz bardziej, zamiast zdobywać niezbędną wiedzę do ukończenia szkoły, pragnęłam jedynie rzucić wszystko w cholerę i zakopać się pod mięciutką kołdrę, uwalniając się od wszelkich zmartwień tego paskudnego świata.

Ponownie, choć bardzo niechętnie skupiłam uwagę na liście najróżniejszych pytań. Wolałam się nie wychylać. Jeszcze tego mi brakowało, abym została posądzona o ściąganie. Zamrugałam kilkukrotnie, a z ust wypuściłam żałosne westchnięcie. W myślach prosiłam, aby wreszcie wybrzmiał dzwonek, który uwolniłby mnie z tego więzienia.

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz