Rozdział 21

1.2K 66 13
                                    

#TonącwBłękicie_watt

ELIOT

Bo nawet najpiękniejsza bajka mogła zakończyć się w najpaskudniejszy sposób.

Przetarłem dłonią poczerwieniałą od alkoholu i nerwów twarz. Spieprzyłem na całej linii. Pozwoliłem sobie na popełnienie takiego samego błędu, jak za pierwszym razem.

Nie zamknąłem drzwi na klucz.

Podstawowa pomyłka zwykłego amatora. A to miał być taki miły i przyjemny wieczór...

Szybkim ruchem poprawiłem pogniecione ubrania i przeniosłem pogardliwe spojrzenie na dziewczynę, która z zawstydzoną miną kryła się na łóżku. Nie znałem jej, właściwie nawet nie pamiętałem jej imienia. Była jedynie punktem przejściowym do osiągnięcia czegoś wyjątkowego.

Zwycięstwa, którego pragnąłem ponad wszystko na tym świecie.

Bo chociaż tkwiłem w krępującym zawieszeniu otoczony wścibskimi spojrzeniami, w mojej głowie widniała tylko jedna myśl. Wyjątkowo wyraźna i piekielnie satysfakcjonująca wizja.

Naprawdę wygrałem.

Pokonałem Aurelię za pomocą najprostszego triku. Chociaż planowałem posunąć się znacznie dalej i wykorzystać wystarczająco atrakcyjną blondynkę dla własnych przyjemności, zostałem zmuszony do drobnej zmiany.

– Jakbyś nie zauważyła, nie jesteś już tutaj nikomu potrzebna – burknąłem oschle. – Spieprzaj stąd, złotko.

Ta w odpowiedzi wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który zapewne miał podkreślić fakt jej wielkiego niezadowolenia. Cóż, gówno mnie to obchodziło.

Atmosfera zrobiła się wystarczająco gęsta. Musiałem uwolnić się z tego bagna. Dla mnie impreza już i tak była skończona...

Musiałem przyznać, że szło mi zaskakująco gładko, aż w progu nie zjawiła się pieprzona Winslow, która wywołała aferę na pół budynku. W tamtej sekundzie oczy wystarczająco trzeźwych uczestników były skierowane tylko na nas. Z bezwstydnym zainteresowaniem wsłuchiwali się w każde oszczerstwo, które z niesamowitą łatwością wypływało z ust brunetki.

Przeżywałem zasrane déjà vu. Praktycznie mogłem przewidzieć każde kolejne zdanie, które wypluwała drżącym głosem. Mało brakowało, a wykonałaby spektakularne przedstawienie z wykorzystaniem niepotrzebnego nikomu nadmiaru płaczu i piszczącego krzyku.

Za cholerę nie potrafiłem zrozumieć jej zdziwienia.

Przecież obiecywałem, że nie dostanie ode mnie żadnej taryfy ulgowej. Podjęła się tej gry na własne życzenie, a ja tylko wykorzystałem wszystkie możliwe opcje. Zaakceptowała przedstawiony przeze mnie pakt, który z największą przyjemnością zapieczętowała pocałunkiem. Zajebiście dobrym pocałunkiem swoją drogą, ale na pewno niewystarczającym na całą noc.

Potrzebowałem czegoś więcej. Znacznie więcej, niż ona mogła mi w tej chwili podarować.

Nie miałem zamiaru czekać w nieskończoność, a odrzucenie takiej okazji, która sama się napatoczyła, byłoby praktycznie niewybaczalnym grzechem.

Nigdy nie byłem święty. Aurelia doskonale o tym wiedziała, ale starała się łagodzić moje drobne występki. To jednak nie wystarczało do osiągnięcia pełni szczęścia.

O wiele łatwiej było ją złamać, niż wiecznie prowadzić za rączkę.

Dałem jej szansę i czas, o który mnie poprosiła. Byłem grzeczny, miły, posłuszny. Pamiętałem, aby uśmiechać się w odpowiednim momencie. Znosiłem jej uwagi, skargi i niekończącą się krytykę, ale każdy człowiek ma swoją granicę.

Moja już dawno temu została mocno naruszona.

Mogliśmy przeżyć kolejną wielką miłość, o której opowiadano by latami, ale sama wybrała trudniejszą ścieżkę. Zdecydowała się wytoczyć śmiercionośne działa przeciwko mnie, więc jak mógłbym poddać się w tej bitwie już na starcie?

Nie różniliśmy się od siebie, aż tak bardzo, jak większość chciałaby w to wierzyć. Oboje łaknęliśmy znacznie więcej, niż mogliśmy kiedykolwiek otrzymać. Pragnęliśmy brać, czerpać i wymagać od drugiej osoby niemożliwego, zamiast poszukać czegoś prostszego.

Najwyraźniej banalne rozwiązania nie były w naszym stylu, a to element, który tak usilnie nas do siebie ciągnął.

Pomimo wielu różnic, kłótni i lawirującej pomiędzy nami nienawiści, rozumieliśmy się bez słów. Szczególnie w tych wymagających innych czynności momentach, w których liczyły się tylko dotyk, bliskość i te jej kurewsko piękne jęki.

Jednak to nie wystarczało.

Dlatego wbijaliśmy sobie wzajemnie noże w plecy, zakrywając trującą prawdę, słodkimi kłamstewkami. Zbyt często zakładaliśmy na nasze usta fałszywe uśmiechy, aby ponownie zadać niespodziewany cios. To była część tej popapranej relacji, która właśnie runęła z potężnym hukiem.

Pozostały jedynie wspomnienia, które miały już niedługo zostać zakryte pobitewnym kurzem.

A ja miałem odejść w zapomnienie, chociaż jeszcze nie byłem tego do końca świadomy.

–––

occidentaliss
Twitter: #TonącwBłękicie_watt
do następnego!

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now